Artur Owczarski, podróżnik przez duże „P”, rok 2022 pożegnał premierą swojej trzeciej książki. Po raz kolejny kierunek wyznacza na ukochane Stany Zjednoczone, ale tym razem zabiera czytelników w podróż do stanu, o którym mówi się, że liczebność aligatorów jest równa liczbie mieszkańców. Dzika, pełna muzyki, smaków i kolorów, Luizjana. Dzięki legitymacji dziennikarskiej udało mu się ominąć obostrzenia wynikające z pandemii, a wynikiem tej podróży jest książka Luizjańskie gumbo. Jako że mi również marzy się podróż w ten zakątek świata, nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji.
Książka podzielona jest na siedem rozdziałów, w których autor zgrabnie pogrupował najważniejsze elementy życia tego stanu: oryginalną na skalę światową kuchnię, życie na bagnach, problemy rasowe i liczne grupy etniczne, budzące grozę voodoo, i na koniec, wisienka na torcie – wielki karnawał, który wcale nie odstaje od tego w Rio de Janeiro. A całość uzupełniona wieloma fotografiami, które swoją zwyczajnością, czyli brakiem ulepszaczy rodem z broszur reklamowych, idealnie oddają charakter miejsca. I co najważniejsze, naprowadzają wyobraźnię, i ewentualne oczekiwania, na właściwe tory.
Luizjańskie gumbo niczym bagna wciągnęło mnie od pierwszej strony. Styl autora jest bardzo płynny, przyjacielski i lekki w odbiorze. Arturowi Owczarskiemu udało się odczarować moją szkolną niechęć do lekcji historii. Jego opisy nie były nużącym ciągiem dat, faktów i nazwisk. To było jak opowieść, która na tyle pobudziła mój apetyt, że sama doszukiwałam się kolejnych ciekawostek.
Czytaj więcej:
Wydawnictwo: BookEdit
Data wydania: 2022-10-26
Kategoria: Architektura, kultura, sztuka
ISBN:
Liczba stron: 280
Dodał/a opinię:
LadyDot
Dlaczego Teksas jest taki niezwykły i dlaczego tak bardzo przypomina…Polskę. „Come and take it” – skąd w Teksańczykach taki zadziorny...
Wizja przejechania drogi 66 elektryzuje. To marzenie wielu ludzi. Tak samo było w moim przypadku. Nagle zapadła decyzja - jadę. Podróż drogą 66 to ściganie...