Tak się cieszę, że do księgozbioru mojej biblioteki trafiła choć jedna powieść Heather Gudenkauf i że są nią właśnie „Małe cuda”. Mam nadzieję, że niebawem pojawią się następne – także te wcześniej wydane, bo autorka pisze wprost rewelacyjnie. Powieść z jednej strony pełna jest dramatyzmu, z drugiej cechuje ją ogromny realizm. O najtrudniejszych problemach rodzinnych czyta się z zapartym tchem i ze wzruszeniem na twarzy. Zagłębiając się w lekturze poznajemy dwie odrębne historie, z pozoru nie związane ze sobą, które ostatecznie ściśle się ze sobą łączą w dość zaskakujący sposób. Życie pełne jest niespodzianek i nieprzewidzianych zdarzeń, o czym od początku przekonują się bohaterki obu historii.
Ellen Moore jest pracownicą opieki społecznej i stara się pomagać rodzinom, w których źle się dzieje, chronić krzywdzone dzieci i zapewnić im bezpieczeństwo i życie bez bólu i strachu.
„Nie mogę wymazać ich okropnych wspomnień. Nie mogę im pomóc znów zaufać światu, ale mogę dać im jedną rzecz – szansę na normalniejsze życie.”
Spiesząc na ratunek jednej z takich rodzin Ellen zostawia w zamkniętym, przegrzanym samochodzie swoją jedenastomiesięczną córeczkę Avery, nie mając pojęcia, że dziecko jedzie z nią w aucie. Poprzez zwyczajne niedorozumienie i poranny pośpiech kobieta naraża swoje dziecko na śmierć. Prokurator stawia jej zarzuty i nagle kobieta zostaje potraktowana tak samo, jak te wszystkie złe matki, z którymi spotyka się w swojej pracy.
Równocześnie poznajemy dziesięcioletnią Jenny Briard, która mieszka ze swoim tatą w Benton w Nebrasce. Mężczyzna ma problemy z alkoholem, ale kocha córkę, stara się o nią dbać i wspólnie jakoś sobie radzą. Kiedy podejmują decyzję o wyjeździe i przeprowadzce do innego miasta, ojciec zostaje zatrzymany przez policję, a Jenny wyrusza samotnie w kilkugodzinną podróż do Cedar City, gdzie ma nadzieję odnaleźć swoją babcię. Głodna i zmęczona po podróży dziewczynka udaje się do restauracji na posiłek. I tutaj jej ścieżki krzyżują się z życiem miłej starszej pani o imieniu Maudene, która postanawia zaopiekować się małą turystką i pomóc jej odnaleźć babcię.
„Martwienie się było jak bolesna samotność, z którą co wieczór kładziesz się do łóżka i z którą budzisz się co rano.”
W jaki sposób te dwie historie połączą się ze sobą dowiecie się czytając tę niezwykle emocjonującą powieść. Akcja książki toczy się dwoma torami, aby w końcu biec już jedną wspólną ścieżką. Przez cały czas otrzymujemy relacje od Ellen i od Jenny na przemian, poznajemy wydarzenia z dwóch różnych punktów widzenia dzięki czemu możemy wyrobić sobie obiektywny obraz kreowanej rzeczywistości. Autorka nie zdaje nam tylko suchej relacji z tego co się dzieje w życiu bohaterów. Pani Gudenkauf stara się ubierać zdarzenia w mnóstwo emocji. Pokazuje, że człowiek nie jest istotą idealną. Ma prawo popełnić błąd, nawet taki, który nigdy nie powinien się wydarzyć, ale mimo to zasługuje na drugą szansę. Rodzina i prawdziwi przyjaciele mogą dać wsparcie, jakiego nie otrzyma się od nikogo. Ogromna miłość rodzicielska i zaufanie, ale także przerażenie i niedowierzanie biją z niemal każdej strony. Duża dbałość o szczegóły, zachowanie autentyzmu, zachęcanie do refleksji i przemyśleń to podstawowe atuty tej powieści.
Polecam serdecznie lekturę tej książki, a sama z prawdziwą przyjemnością sięgnę po „Drobne kłamstwa”, które są prequelem do „Małych Cudów” oraz po inne powieści autorki.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2015-06-03
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 468
Dodał/a opinię:
Poczytajka
Szukała spokoju w odosobnionym domu na wsi. Czy na pewno była w nim sama? Wylie Lark, autorka książek true crime, wyjeżdża do odosobnionego domu na wsi...
PRZERAŻAJĄCO REALISTYCZNA, TEMAT JAK Z PIERWSZYCH STRON GAZET. ,,Publishers Weekly" Wstrząsający thriller autorki z listy bestsellerów ,,New York Timesa"...