Wojaczka nie jest dla bab, nawet dla najtwardszych. Same niewygody. Jeść nie ma co, ubrać też, no i kulkę można oberwać. (s. 320)
Tymi słowami w pewnym momencie zwraca się Józef Piłsudski do Małgorzaty Szczerbińskiej, głównej bohaterki powieści Małgorzata idzie na wojnę. Autorami tejże powieści są dwaj przyjaciele z Kielc, miłośnicy swego rodzinnego miasta oraz pasjonaci starych dokumentów - Wojciech Lubawski, prezydent tegoż miasta, Tomasz Natkaniec, redaktor i dziennikarz. Ich wspólna fascynacja oraz zakup pewnego listu na eBayu z adresem na Jamę Michalikową zapoczątkowały niezwykłą historię o nietuzinkowej kobiecie, zaś obowiązkiem autorów było przedstawienie jej osobom zainteresowanym. Cieszę się, że i ja znalazłam się w tym gronie.
Historię Małgorzaty poznajemy 23 VII 1910 r., kiedy to bohaterka zaczęła pisać swój dziennik. Tego dnia z wojny rosyjsko-japońskiej wrócił do Krakowa stryj Paweł i rozwścieczony na stryjenkę Zofię za złe traktowanie jego bratanicy trzema uderzeniami zrobił w fornirowanej trzy szafie dziury. I na odchodnym rzekł, by szafy nie naprawiać. W ten sposób zrobił porządek ze swoją żoną, Wiedźmą. 14-letnia Małgoś była zachwycona japońską sztuką walki! W ciągu 4 następnych lat zgłębiała tajniki tej sztuki. To tytułem wstępu.
Akcja przenosi się w czasie. Jest wieczór 5 VIII 1914 r. Małgoś wraca od stryja i zostaje napadnięta przez dwóch pijanych. Szybko się z nimi rozprawiła. Potem odprawiła Bolesława Długoszowskiego Herbu Wieniawa z listem od jej narzeczonego, Januarego Piątka. List wetknięty pod drzwi odnajduje rano Wiedźma i otwiera. Gdy Małgoś czyta, iż dla narzeczonego ważniejsza od małżeństwa jest Ojczyzna, że musi iść walczyć, że prosi o przełożenie ślubu, w dziewczynę jakby piorun strzelił. Obiecuje sobie, że dopadnie Januarego i go zabije. Ale by go zabić, wpierw musi go odnaleźć. I tym to sposobem 6 VIII nieco spóźniona rusza Małgoś z Oleandrów w pościg za narzeczonym, czyli za żołnierzami zmierzającymi do Kielc.
Od tej pory złamane serce i urażona duma dziewczyny kierują nią z Krakowa w kierunku Kielc. Pogoń za narzeczonym i chęć ukatrupienia go na miejscu to jedyny jej cel. Jednak w jej trakcie przeżywa wiele przygód, i tych bardzo przerażających, i tych mniej. To one mogą wpłynąć na jej zdanie o wojnie i pewnym żołnierzu.
Początek jest trochę niemrawy i zagmatwany. Trudno się też wgryźć w sposób prowadzenia narracji, bowiem narratorzy w osobie autorów dość często się ujawniają, skaczą po wydarzeniach - raz się cofają, raz je znacznie wyprzedzają, a wszystko po to, by dodatkowo wyjaśnić sytuację lub sposób dotarcia do dokumentów, materiałów. Początkowo nie mogłam się połapać, o co chodzi, ale potem, gdy już się wciągnęłam w wydarzenia, gdy narratorzy nieco się uspokoili i zmniejszyli ilość dygresji, książka stała się dobrą powieścią historyczną. Choć te dygresje też miały znaczenie i były ciekawe, np. opowieści spotkanych przez Małgorzatę ludzi.
Wielu ciekawych rzeczy dowiedziałam się o słynnych Polakach, ich życiu i poglądach (o Patku i Narutowiczu tydzień wcześniej czytałam w Tajemnicach Luizy Bein), powstawaniu Legionów Piłsudskiego, o genezie piosenki znanej dziś pod tytułem My, Pierwsza Brygada, o zapatrywani się ludzi na sprzymierzeńców i wrogów w 1914 roku, z kim i przeciwko komu iść się bić (obozy Dmowskiego i Piłsudskiego), o Powstaniu Styczniowym.
Powieść naszpikowana jest historią, ale podaną w przyjemny i intrygujący sposób, a co najważniejsze - nie nachalnie! Jednak warstwa historyczna to nie wszystko. Mam wrażenie, że autorzy świetnie bawili się przy pisaniu tej książki. Ich wspólne dzieło dostarcza nie tylko wiedzy, ale i rozrywki, gdyż ta powieść mimo kilku opisów mrożących krew w żyłach jest bardzo zabawna. Wpływ ma na to charakterek głównej bohaterki.
Małgorzata mimo młodego wieku jest bardzo energiczna, wręcz krewka. Ma silną osobowość, potrafi uparcie dążyć do celu i każdego mężczyznę omotać w taki czy inny sposób. Postawi na swoim za wszelką cenę, byle tylko dopiąć celu. A przy tym nie zważa na fakt, w jakim wieku jest mężczyzna, jakiego stanu, jakiej profesji. Ona tak go zawojuje, że on nawet się nie zorientuje, kiedy będzie wykonywał wszelkie jej polecenia, rozkazy, zachcianki... Siła jej kobiecości i urody również, choć sama bohaterka twierdziła, że jest zwyczajna i pospolita, siła argumentacji i determinacji stawiała wszystkich mężczyzn do pionu. Ta kobieta dominowała nad mężczyznami w sposób naturalny. Piękne ladaco o łobuzerskim licu.
Całość jest na wysokim poziomie, i literackim, i historycznym. Widać i czuć pasję autorów, którzy umiejętnie spletli kilka różnych wątków. Nuda? Nie ma czegoś takiego przy czytaniu tej powieści, tylko niewielkie zapętlenie na jej początku. Mnie osobiście uraczył język, jako całość oraz poszczególnych bohaterów (Szwajcar Pierre) i kindersztuba. Sposób zwracania się mężczyzn do kobiet, obyczajowość tamtych czasów jest po prostu pięknie i wiarygodnie przedstawiona.
Porywająca fabuła i wartka akcja z ciągle zaskakującymi zwrotami stawia na baczność. Spocznij mamy w momentach dygresji, wpisów z dziennika Małgorzaty i jej listów, choć i tam w opisach są przedstawione dynamiczne wydarzenia, trudy pościgu. Tu lekkość miesza się z powagą, historia z wydarzeniami prawdopodobnymi, wiedza z rozrywką. Zakończenie mnie zaskoczyło i rozłożyło na łopatki... ze śmiechu! Okładka mogłaby być ładniejsza, ale liczy się treść, a tę polecam!
Informacje dodatkowe o Małgorzata idzie na wojnę:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-03-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-240-2988-4
Liczba stron: 272
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...