"Mamba. Morderstwo w dobrym towarzystwie" Mai Welfens to według opisu na okładce krwisty thriller. Na taki też się nastawiłam... ale niestety po lekturze skłaniam się bardziej ku opii, że jest to książka obyczajowa, zabarwiona odrobiną romansu i kryminału. Tytułowa Mamba to przezwisko kobiety, która w czasach szkolnych dała się we znaki głównej bohaterce, czyli Julii - ekolożce, "naukowczyni" jeżdżącej do Monako na konferencję. Spotyka ona w hotelu dawną znajomą, obecnie żonę niezwykle bogatego cudzoziemca - staruszka. Korzysta ile wlezie z jego pieniędzy, co rzecz jasna nie podoba się synom małżonka. Zdaje się też mieć jakieś szemrane znajomości. O dziwo zostaje zaproszona na wesele w rodzinie przyjaciółki Julii ... - i tu zaczyna się wątek kryminalny. Trochę jak w powieściach Agathy Christie, gdzie każdy z gości miał motyw do zbrodni - także i tu nie domyślamy się od razu, kto zabił, gdyż tak naprawdę z ofiarą wiele osób miało "na pieńku". Autorka poprzez tę kryminalna historię przekazuje czytelnikowi morał, iż "karma powraca". Wszystko złe, co zrobimy innym ludziom, powróci do nas ze zdwojoną mocą. Tytulowa Mamba kąsa jak wąż i zadaje innym ból, by okrutnie za to zapłacić... Trochę zabrakło mi tu napięcia, emocji, dreszczyku... To raczej taki lekki kryminał dla młodzieży, powieść na jeden wieczór do szybkiego przeczytania. Nie do końca mnie porwała, oczekiwałam czegoś "bardziej", czegoś "mocniejszego", wbijającego w fotel, trzymajacego w napięciu. No cóż.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-10-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 346
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
inkarri