„W Bone jest taki dom z oknem ze zbitą szybą.” A w tym domu mieszka dziewczyna z matką prostytutką. Margo nie ma przyjaciół, ale ma za to problemy i jedzenie. Nie zna swojego ojca, a matka się nią nie interesuje, dziewczyna zostaje sprowadzona do roli służącej. Jej dni wyglądają tak samo: ucieczka z domu do szkoły, ze szkoły do domu, w końcu do tej niekończącej się pętli dołącza praca. Pewnego dnia krąg zostaje przerwany za sprawą zaginięcia kilkuletniej dziewczynki z sąsiedztwa. Margo postanawia rozpocząć śledztwo, w czym pomaga jej Judah, chłopak na wózku, z którym niedawno się zaprzyjaźniła.
„Moglibyśmy wszyscy stąd wyjechać. Wszyscy. I poszukać czegoś lepszego.”
Margo mieszka w nieciekawej okolicy. Bone jest miejscem, o którym ludzie chętnie zapominają, którego istnienie wyrzucają z głowy, ponieważ tak jest łatwiej. Na każdym rogu czeka na nas inny rodzaj patologii. Sąsiad z naprzeciwka sprzedaje crack, w domu obok handlują ziołem. Nie brakuje przestępców, byłych więźniów, nieletnich matek, zaniedbanych dzieci. Może czytelnikom wychowującym się w spokojnych miasteczkach będzie wręcz trudno uwierzyć, że możliwe jest aż takie nagromadzenie zła i nieszczęść w jednym miejscu, ale zapewniam, że takie okolice istnieją, może nawet bliżej nas niż się nam wydaje. Margo nie jest tam łatwo, ale z drugiej strony nie zna niczego innego. Bone sprawia wrażenie kawałka ziemi oderwanego od reszty świata, gdzie rządzi przemoc i bezprawie. I zapewne jest to jeden z czynników, który popycha główną bohaterkę do takiego a nie innego działania.
Margo jest dobrze wykreowaną postacią, chociaż mam wrażenie, że można było jeszcze bardziej zagłębić się w jej psychikę. Poznajemy jej dzieciństwo i relacje z matką oraz otoczeniem, co wyjaśnia nam jej stan psychiczny. Z kolejnymi bohaterami jest już nieco gorzej, jak w większości książek Tarryn Fisher. Judah zostaje nam przedstawiony jako optymistyczny kaleka, niepoddający się mimo przeciwności losu. Pozostałym postaciom nie poświęcamy za dużo uwagi, są tylko tłem powieści.
Tempo akcji jest charakterystyczne dla autorki: przez pierwsze sto stron mamy wrażenie, że czytamy zwyczajną książkę, po czym następuje nagły zwrot akcji. Momentalnie robi się interesująco, fabuła robi się absolutnie nieprawdopodobna, ale już po chwili łatwo przewidzieć, co stanie się dalej, ponieważ nawet szaleństwo ma pewien schemat. Pod koniec czeka nas jeszcze jedno zaskoczenie i pospieszne zamykanie tematu. Ostatecznie sami musimy zdecydować, w czyją wersję wierzymy, bo autorka nie przedstawia nam jednoznacznej odpowiedzi.
„Margo” prezentuje się zdecydowanie lepiej od innych książek Tarryn Fisher. Nie oznacza to jednak, że jest pozycją wybitną. Nie przekonuje mnie sposób prowadzenia narracji, dostajemy za mało opisów, aby wczuć się w klimat thrillera. Cały czas z tyłu głowy mam wrażenie, że autorka powinna pogłębić świat i postacie, które nam przedstawia. A jednak myślę, że znajdzie sporo osób, którym to szaleństwo przypadnie do gustu. Tylko nie bierzcie przykładu z Margo. Walczcie o siebie, ale nie zapominajcie, że każdy ma swoje prawa, niezależnie od tego, jakim jest człowiekiem.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Marrow
Dodał/a opinię:
MonstersUnderBed
- Masz fajną torbę - mówi, pokazując ją najmniejszym palcem. Resztki uśmiechu wciąż błąkają się w kącikach jego ust. - Zakupy i takie tam. Ja bynajmniej bym takiej torby nie nosił.
- Bynajmniej być nie nosił?
Przygryza dolną wargę, przyglądając mi się uważnie. Po tym, jak mruży oczy i kiwa głową na boki, rozpoznaję, że to odruchowe.
- Taki żart. Sprawdzałem cię. Nie cierpię ludzi, którzy źle używają słowa "bynajmniej". Teraz możemy być przyjaciółmi, jeśli chcesz.
- Bynajmniej.
Serce można oddać tylko raz Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz...
Lepiej nie patrz prawdzie w oczy. Nie jesteś tą jedyną. Thursday jest żoną Setha. Jedną z trzech. Taki układ zawarła z mężem - może mieć inne partnerki...
A ty od czego jesteś uzależniona? (...)
- Czy to nie oczywiste? (...)
- Sarkazm, brawo.
- Od jedzenia. A dokładniej od pączków. Ale wezmę wszystko, co wysoko przetworzone.
Więcej