z wojną przyszło ciemne
rozsiadło się wygodnie
chłonęło oddechy wzajemne
drżało mrokiem nieprzytomnie
na stole rosół i strach
ona czeka i przez oficera drży
na stole jak w złych snach
lęk i ból, co aż się skrzy
i duszki wnet przyszły
w pierś się wbiły głęboko
wraz z brata dotykiem wyszły
gdzieś poszybowały wysoko
z wojną złe do nich przybyło
od diabła, nieludzkie i czarne
i martwe mleko w niej było
a słowa te wszystkie na marne
gruba byłam i gęsta
skrawkami życia się stałam
we mnie niepewność tak częsta
i drżąca, zagubiona czekałam
we mnie nic już więcej
nade mną tamto trzepoce
pusta, niczyja w udręce
wiatr życia we mnie łomoce
We mnie.
Na mnie.
Pode mną.
Nic.
Wszystko, co nie jest warte nic.
A może coś jednak?
Zdeptana, gęsta, niepuszysta.
W nieznaną stronę idę.
Nie osłoni nic mnie oprócz tego, co czuć chcę.
A to tylko pustka i wyrwa głęboka.
Wiadomość tylko napiszę.
Do niej. Do tej, której nie ma.
Już nie! Bez niej znów nic.
Ojciec uderza, matka pije.
W kuchni rosół i cisza.
Muszę wyjść.
Gdzieś.
Przed siebie.
Za sobą.
Nie zostawiam nic.
Będę pamięcią.
„Martwe mleko" odczuwaniem jest i pamięcią. Oddałam tej książce swoją całość. Bez cząstek, bez pozorów. A ona mnie mocno opatuliła smutkiem. Przez tę żywą prozę brnęłam z nadzieją. A ona o wojnie brzmi między słowami, gdzie na stole rosół i śmierć. O miłości, która krwią spłynęła. Zakopana w dole wojennej ciemności. O traumie też, co oddech zabierała. Duszkami wyzierała, złe narodziła. I mleko martwe też tam było. A Albert Hugo Schuster jak diabeł przy stole siedział.
Tu można się rozpaść, by poczuć. I można poskładać się z tego, co pamiętać trzeba. Świętokrzyska ziemia przeszłości i szczecińska współczesna droga. Trzeba być gotowym, by zrozumieć, co wojna odebrała, a czego nauczyła. Poetycki styl autora wyodrębnia emocje najpiękniej i najdojrzalej. Tak że łza kręci się w oku. I przypomina, co było. Co mogłoby być. I czego nie ma. Że z pustki też może się coś narodzić. Piękna ta literatura piękna. Polecam bardzo.
Wydawnictwo: Niebieskie
Data wydania: 2025-05-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
Olga Majerska
Jezioro wyrzuca na brzeg ciało chłopca, miejscowego outsidera, nazywanego przez mieszkańców miasteczka Dżonym. W ręce policji trafia dziennik, w którym...
Przejmująca ballada o chłopcu, którego do snu nie kołysały anioły...Niewielka robotnicza miejscowość u schyłku komuny, w niej jedna z wielu polskich rodzin...