Mówiła o sobie, że jest gęsta, bo gęste rzeczy mają dużo treści…
Agata, córka wziętego adwokata i uciekającej przed życiem alkoholiczki, rozpoczyna pracę wolontariuszki w Centrum Seniora. Jej podopiecznym jest Józef, niedołężny staruszek, który w skazanym na zapomnienie miejscu przetrwał dzięki zadziwiającej relacji z młodym lokalnym przestępcą, o imieniu Bolo. Gdzieś na granicy „dziś” i dalekiej przeszłości obaj mężczyźni panicznie uciekają przed konsekwencjami swoich decyzji, Agata zaś w ich świecie chowa się przed swoim przeznaczeniem.
Listy do przyjaciółki, której nie ma, cmentarna staruszka, o której ktoś pisze nową historię, bandyckie porachunki współczesnego Szczecina, bezradna walka z przeznaczeniem, chłopiec który nie miał butów, by w porę uciec przed duszkami oraz tajemnica nazistowskiego mordu, którego w 1941 roku dokonano pod Puszczą Świętokrzyską…
„Martwe mleko” to opowieść o zbrodni bez kary, o przyszłości, która już kiedyś miała miejsce, o ludziach, którzy bezradnie próbują uciec przed swoim losem.
Historia, która być może wydarzyła się naprawdę.
Wydawnictwo: Niebieskie
Data wydania: 2025-05-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 256
z wojną przyszło ciemne
rozsiadło się wygodnie
chłonęło oddechy wzajemne
drżało mrokiem nieprzytomnie
na stole rosół i strach
ona czeka i przez oficera drży
na stole jak w złych snach
lęk i ból, co aż się skrzy
i duszki wnet przyszły
w pierś się wbiły głęboko
wraz z brata dotykiem wyszły
gdzieś poszybowały wysoko
z wojną złe do nich przybyło
od diabła, nieludzkie i czarne
i martwe mleko w niej było
a słowa te wszystkie na marne
gruba byłam i gęsta
skrawkami życia się stałam
we mnie niepewność tak częsta
i drżąca, zagubiona czekałam
we mnie nic już więcej
nade mną tamto trzepoce
pusta, niczyja w udręce
wiatr życia we mnie łomoce
We mnie.
Na mnie.
Pode mną.
Nic.
Wszystko, co nie jest warte nic.
A może coś jednak?
Zdeptana, gęsta, niepuszysta.
W nieznaną stronę idę.
Nie osłoni nic mnie oprócz tego, co czuć chcę.
A to tylko pustka i wyrwa głęboka.
Wiadomość tylko napiszę.
Do niej. Do tej, której nie ma.
Już nie! Bez niej znów nic.
Ojciec uderza, matka pije.
W kuchni rosół i cisza.
Muszę wyjść.
Gdzieś.
Przed siebie.
Za sobą.
Nie zostawiam nic.
Będę pamięcią.
„Martwe mleko" odczuwaniem jest i pamięcią. Oddałam tej książce swoją całość. Bez cząstek, bez pozorów. A ona mnie mocno opatuliła smutkiem. Przez tę żywą prozę brnęłam z nadzieją. A ona o wojnie brzmi między słowami, gdzie na stole rosół i śmierć. O miłości, która krwią spłynęła. Zakopana w dole wojennej ciemności. O traumie też, co oddech zabierała. Duszkami wyzierała, złe narodziła. I mleko martwe też tam było. A Albert Hugo Schuster jak diabeł przy stole siedział.
Tu można się rozpaść, by poczuć. I można poskładać się z tego, co pamiętać trzeba. Świętokrzyska ziemia przeszłości i szczecińska współczesna droga. Trzeba być gotowym, by zrozumieć, co wojna odebrała, a czego nauczyła. Poetycki styl autora wyodrębnia emocje najpiękniej i najdojrzalej. Tak że łza kręci się w oku. I przypomina, co było. Co mogłoby być. I czego nie ma. Że z pustki też może się coś narodzić. Piękna ta literatura piękna. Polecam bardzo.
Czarowałam tę czarno-białą fabułę kolorowymi znacznikami... na nic się to zdało. Czarno-białe mam po niej myśli, czarno-białe refleksje nad życiem, czarno-biało widzę także siebie.
Na pytanie autora, czym jest dla mnie martwe mleko, odpowiedziałam - jeszcze nie znając fabuły: ,,Martwe mleko brzmi jak opowieść o utracie czegoś, co miało karmić, dawać życie, a stało się ciężarem. To metafora złamanej obietnicy - miłości, macierzyństwa i bezpieczeństwa." Czy się pomyliłam? Niewiele, prawie wcale. Dziś dodałabym, że jest ono także trucizną, skazą, diabelskim przeznaczeniem, które pcha człowieka w zło, dusi i pozostaje z nim aż do końca. A wszystko to właśnie z braku miłości i poczucia bezpieczeństwa.
Dwie linie czasowe - subtelnie splecione jedną z postaci. Delikatność w przekazie emocji u autora jest na najwyższym poziomie. Słowa ułożone tak pięknie, że cytatami można by zapełnić niejedną przestrzeń.
Agatka - główna bohaterka. Krytyczna wobec siebie, walcząca z demonami, brodząca w życiu, które oblepiło ja lepką mazią. Nie potrafi się z niej wydostać. A może wcale nie chce - bo w tym kokonie bywa bezpiecznie. Ma czarny pas w składaniu obietnic. Jest gęsta, ale nie gruba, na pewno nie puszysta. Czaruje słowami rzeczywistość, by przetrwać, by doczłapać do kolejnego dnia. Zła o przeszłość, niepewna jutra, niepogodzona z dzisiaj. Pokryta impregnatem, przez który wszystko po niej spływa. Otoczona permanentnym brakiem miłości i uwagi. Słowa ,,kurczaczku", ,,kochanie", wypowiadane bez pewności, stają się pustym frazesem.
To książka o walce z nałogiem w różnych odsłonach. O ludzkich demonach, o pustce, o pragnieniach, które - jak bańki mydlane - rozpryskują się natychmiast. Nietrwałe, źle osadzone w życiu bez miłości.
To książka piękna.
,,Życia są nam przeznaczone z zakończeniem i nie jest to nawet przeznaczenie, bo w przeznaczeniu kryje się jakaś nadzieja, złudzenie siły na tyle świadomej siebie, że chce się jej o czymś zdecydować, a życie to rola, którą bezwiednie gramy".
Wystarczy kilka pierwszych zdań i już jesteś w samym środku historii, która delikatnie dotyka duszy, z premedytacją szarpie struny ciekawości, z wyczuciem otwiera przestrzeń do świata tuż obok i tego tak daleko stąd..
Poznajemy Agatę. Młodą kobietę na rozdrożu życia. Córkę ,,wziętego adwokata i uciekającej przed życiem alkoholiczki". Dziewczynę, która dla swojego psychicznego komfortu postanowiła zrobić ,,coś dobrego". ,,W krainie sexu, Amolu i żylaków", to jest, w Centrum Seniora - sprawdzić się roli wolontariuszki. To tu Agata poznaje zupełnie ,,inny" świat i a my - historie ludzi, których życiowe doświadczenia zweryfikowały ogląd świata i sensu istnienia. Mamy tu wcale nie czarno - biały obraz niekończącej się bitwy dobra ze złem, ścierania się prawd i półprawd, prób łapania się za ,,strzępki wątłej nadziei" i poszukiwania sposobu, jak ,,jutrem naprawić zepsute wczoraj". W tle skomplikowane i z każdą stroną prące do przodu ,,dziś" i mroczne, wyryte jak piętno w czyjejś pamięci ,,kiedyś"..
,,Martwe mleko" to zapadająca w pamięć opowieść zdolna oczarować głębią, stylem i emocjami. ,,O zbrodni bez kary", ,,końcu, co nie chciał nadejść", niewidzialnej klamrze spinającej przeszłość i przyszłość, o sensie czekania i bezsensie niecierpliwości, o tym, że człowiekowi może się odbić nie tylko ,,martwym mlekiem", ale i brakiem pokory, pychą i naiwnością... I w końcu ,,o tym, że wszystko po drodze jest tylko przystankiem".
Polecam.
Jezioro wyrzuca na brzeg ciało chłopca, miejscowego outsidera, nazywanego przez mieszkańców miasteczka Dżonym. W ręce policji trafia dziennik, w którym...
Przejmująca ballada o chłopcu, którego do snu nie kołysały anioły...Niewielka robotnicza miejscowość u schyłku komuny, w niej jedna z wielu polskich rodzin...
Przeczytane:2025-05-24, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, 2025, Współpraca ,
Już dawno żadna recenzja nie była dla mnie tak wielkim wyzwaniem. I to wyłącznie dlatego, iż nie ważne jakich pochlebstw użyję, nie będą one w pełni odzwierciedlać tego, jak genialna jest ta książka.
Już pierwsze kilka zdań tej książki spowodowało, że zostałam wciągnięta do świata będącego swoistym polem do głębokich refleksji.
"Martwe mleko" to powieść dotykająca przyziemnych problemów, niekiedy zakorzenionych jeszcze w dzieciństwie, często traumatycznym, spędzonym w patologicznym środowisku, tam, gdzie rękę na żonę podnosi się dla zasady.
Poznajemy Agatę, mieszkającą w obecnym Szczecinie, w bogatej rodzinie, która nie chce skończyć jak matka alkoholiczka, czy ojciec gbur i tyran. Dziewczyna ma na swoim koncie kilka niefortunnych decyzji, ale pragnie zmiany, poszukuje impulsu niezbędnego do wskazania jej, którą ścieżką życiową podążyć, aby nie stać się wierną kopią zepsutych rodziców.
Autor przenosi nas także do 1943 roku, gdzie na ziemi świętokrzyskiej zjawia się sam diabeł w ciele niemieckiego oficera. Bezlitosny, wyrachowany, ślepo wyznający ideologię małego człowieka, krok po kroku realizujący to, co było jego założeniem. Przynosi cierpienie, ból, stratę, a w końcu śmierć. Zostawia także traumy, które nieprzerwanie będą się trzymać człowieka niczym lep i nie opuszczą go do końca jego dalszego życia.
To opowieść o problematycznym "wczoraj" i dającym nadzieję "jutro". Tak niepozorna historia, a mająca tak wiele do przekazania. Przenosi nas do świata ukazującego ulotność, kruchość życia, pustkę, samotność. Do świata przewrotnego, który na drodze życia stawia ludzi, którzy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego.
To niespotykany, magnetyzujący, przejmujący splot ludzkich dramatów, traum, niepowodzeń, pragnień oraz nadziei, które dotykają najczulszych strun duszy. "Martwe mleko" jest opowieścią daleką od komfortu, zaś pełną niezapomnianych treści zgłebiających meandry umysłu człowieka. To historia, w której chce się zatracać, rozważać jej istotę, rozmyślać, a potem długo, długo milczeć.
Dla kogo?
Dla osób potrafiących czytać między wierszami, umiejących dostrzec wrażliwość wyzierającą z każdego przeczytanego zdania. Autor emocjami maluje niezwykłe obrazy, które pozostawiają trwały ślad w sercu i umyśle czytelnika. Po stokroć polecam!