„Matki na fejsie” Melki Kowal to książka, która była bardzo potrzebna na czytelniczym rynku! Sama jestem mamą dwójki maluszków i wiem, że bywa ciężko, choć z reguły przychodzi piękny moment, który potrafi wynagrodzić wszystkie trudy rodzicielstwa! Aktualnie kreowanie rodzicielstwa w cukierkowych barwach stało się niezwykle popularne, co świeżo upieczone matki potrafi jedynie wpędzać w kolejne kompleksy!
Autorka przybliża nam historię czterech kobiet, które poznały się, gdy na świat przyszły ich pociechy. Zostały matkami, a los zetknął ich razem na sali porodowej, która zapoczątkowała wyjątkową przyjaźń między kobietami. Każda z nich jest inna, ale każda zmaga się ze swoimi problemami, które życie im przynosi. Każda z czterech kobiet przeżywa swoje problemy, każda z nich jest inna, ale wszystkie zostały matkami, co je łączy, ale również łączy siła kobiet i babska solidarność. Paulina po narodzinach dziecka zauważa zmiany, które zachodzą w jej małżeństwie, które zdawało się idealnym. Luiza dostrzega coraz częstszą nieobecność męża, który notorycznie ma kolejne wyjazdy służbowe, ojciec dziecka Lali, którego interesy chyba coraz mniej mają wspólnego z przestrzeganiem przepisów prawa oraz Klaudia i jej teściowa, a jak wiadomo, teściowa sama w sobie już zwiastuje problemy! Te cztery kobiety są na tym samym etapie życia, ale każda z innymi problemami, co nie zmienia faktu, że wzajemnie się wspierają.
Autorka w bardzo fajny, lekki i przyjemny sposób przedstawiła relacje między kobietami, zmagania z trudami macierzyństwa, szczególnie tymi, które pojawiają się na początku tej drogi, a także relacje kobiet z mężczyznami i to jaki wpływ na nie ma pojawienie się potomstwa w rodzinie.
Świetnie napisana książka, która czyta się niezwykle przyjemnie, przedstawione problemy są bardzo życiowe i mogą dotknąć każdą z nas, ale nie każdy ma w tym momencie obok siebie przyjaciół i silne kobiety, na które może liczyć! Bardzo polecam!
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-08-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Małgorzata Styczeń
Krystianek jak to Krystianek - był prosty i ograniczony jak dziesięciocentymetrowa linijka, ale był dobrym człowiekiem i starał się odgrywać rolę ojca, a to już było coś.
Jak bardzo może namieszać jeden wieczór? Taki, gdy możesz być kim chcesz i obowiązuje tylko jedna zasada... Poppy po odkryciu licznych zdrad wieloletniego...
Czy da się uciec od swojej przeszłości? I jak długo można nadstawiać drugi policzek? Aurelie kłamstwa gładko przechodzą przez gardło. Rozchwytywana...
Była wykończona. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio przespała więcej niż godzinę naraz, bo co chwilę wybudzało ja rozpaczliwe zawodzenie głodomorka.
Więcej