Zapraszam na nalogowyksiazkoholik.pl
Czy autorski duet może stworzyć naprawdę dobrą książkę? Okazuje się, że… daje radę. Z książkami Vi Keeland do tej pory nie miałam kontaktu, ale Penelope Ward przypadła mi do gustu. Milioner i bogini to dobra opowieść na długi wieczór z herbatą i kocem zamiast obowiązków i zmęczenia. Nie wszystko jednak w tej powieści powaliło mnie na kolana.
Czy zastanawialiście się kiedyś, do czego może doprowadzić popsuta winda? Możecie na przykład poznać przystojnego kuriera, który tak naprawdę wcale kurierem nie jest, zakochać się, a przy okazji poznać ciemne sekrety ze swojego rodzinnego życia. Bianca jest dziennikarką w jednym z prestiżowych czasopism finansowych i ma przeprowadzić wywiad z Dexem Truittem. Ta perspektywa wcale jej nie cieszy, ponieważ milionerów uważa za zepsutych, perfidnych snobów. Swoimi spostrzeżeniami dzieli się z Jayem, którego poznała w windzie. Problem jednak w tym, że Jay to tak naprawdę Dex, który od razu zainteresował się piękną, seksowną dziennikarką i postanowił skłamać, by od razu od niego nie uciekła. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi…
Milioner i bogini to powieść, która spodobała mi się od pierwszych stron, a sam pomysł poprowadzenia fabuły naprawdę wydał mi się czymś, z czym wcześniej się nie spotkałam. W końcu ile szkody może wyrządzić jedno małe kłamstewko? Głównemu bohaterowi z pewnością odbiło się ono czkawką. Najmocniejszą stroną tej książki są głowni bohaterowie. Dex to świetny gość, któremu woda sodowa nie uderzyła do głowy. Jego komentarze często mnie rozbawiały, a zazdrość o samego siebie budziła niepohamowane wręcz pokłady satysfakcji – bo co jak co, ale kłamstwa to ja nie toleruję. Dex, dobrze Ci tak! To dodatkowo bohater, który ma do siebie dystans i jest bardzo autoironiczny. Zapewniam, że wpada na takie pomysły, że trudno się z nim nudzić.
Bianca początkowo wydała mi się postacią nijaką – piękna, zgrabna, pusta… Takich akurat mamy w książkach pod dostatkiem. Potem jednak zaczęła zyskiwać w moich oczach, aż w końcu doszłam do wniosku, że w sumie to normalna dziewczyna, którą jedynie wyróżnia to, że kiedyś pracowała na giełdzie. Dała przykład temu, że można polubić człowieka za to, jaki jest, a nie jak wygląda. Mimo że nie widziała wcześniej Dexa – a przynajmniej nie wiedziała, że go widziała – to jednak dostrzegła w nim dobre strony przed spotkaniem i zmieniła swoje wrogie podejście. Niestety przy Dexie wypada trochę blado. Zabrakło mi w niej iskry, która rozbudziłaby ten płomień w całości.
Trochę nie strawiłam jednego wątku, który został zawarty w fabule – odniosłam wrażenie, że autorki pociągnęły go na siłę. Jakby koniecznie chciały przetrzymać czytelnika do końca, odwlec nieuniknione i doprawić książkę czymś szokującym. Może jestem jasnowidzem, ale wiedziałam, że Milioner i bogini zakończy się w taki, a nie inny sposób, dlatego też wątek dramy zupełnie nie przypadł mi go gustu. Gdy wyniknął problem, bohaterowie też zaczęli się miotać między swoimi wyborami i nie wypadli dla mnie wiarygodnie. Ponad połowa książki upłynęła mi w miłej atmosferze, potem trochę zaczęło zgrzytać, a nim się spostrzegłam, to nastał koniec.
Trzeba przyznać, że autorki w końcu stworzyły jednak całkiem inny… trójkąt. Dexter uroczo miotał się między sobą a swoim znienawidzonym alter ego. Bohater doskonale poznał smak kłamstwa, które narzuciło mu pętlę na szyję i zaciskało się coraz mocniej. Dodatkowo powieść pokazuje, że do człowieka nie wolno podchodzić z uprzedzeniami. W końcu milioner milionerowi nie równy. Do tej pory nie potrafię też stwierdzić, co zostało napisane przez Vi Keeland, a co przez Penelope Ward – udany duet, nad którym warto trochę jeszcze popracować.
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2019-01-16
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 280
Tytuł oryginału: Mister Moneybags
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marta Czub
Dodał/a opinię:
Katarzyna Łochowska
Od początku wszystko szło nie tak. Zerwane zaręczyny tuż przed samym ślubem. Samotna wycieczka zamiast podróży poślubnej. Fatalna pogoda, odwołane...