Joakim Palmkvist to jeden z najlepszych na świecie dziennikarzy śledczych. Jest bezinteresowny i obiektywny zarówno w stosunku do obrońców prawa, jak i samych przestępców. Nie raz ryzykował życie, by napisać kolejną książkę. Naraził się nawet mafii i musiał żyć pod przybranym nazwiskiem.
Część osób, które opisuje w swojej powieści, również nie występuje pod swoimi nazwiskami. Autor je zmienił, choć nie podaje konkretnego powodu.
„Na tropie mordercy” to jego trzecia książka, a w zasadzie reportaż, opisujący morderstwo, którym się zainteresował. Zbierał na jego temat informacje, przeglądał dowody zbrodni, przesłuchiwał wywiady. I to na ich podstawie stworzył najbardziej interesującą wersję zdarzeń. Ponieważ bohaterowie jego historii są razem prawdziwymi ludźmi, ich historia nie skończyła się wraz z przeczytaniem ostatniego zdania tej powieści. Nie, ich historia ciągle się toczy. Pojawiają się nowe dowody, zeznania i spekulacje.
Mała wieś, w której mieszkali, ciągle aż huczy od plotek. Sąsiedzi, pod wpływem silnych emocji, co i rusz zmieniają zeznania, nie mogąc uwierzyć w to, co przedtem mówili.
Na wsi życie toczy się trochę inaczej, znacznie wolniej, niż w wielkim mieście. Tu plotki w zaledwie kilka dni mogą zrobić duże koło i wrócić do osoby, która kilka dni wcześniej zaczęła je rozpowszechniać. Wszyscy wiedzą tu o sobie wszystko; o stosunkach rodzinnych i panujących w nich relacjach. To znacznie utrudnia zadanie organom prowadzącym śledztwo. Zwłaszcza, jeśli chodzi o morderstwo.
A wszystko zaczęło się zgoła tak niewinnie…
23 sierpnia po szesnastej, młoda, bo zaledwie osiemnastoletnia kobieta, Maria Lundblad zgłasza zaginięcie własnego ojca, Gorana Lundblada. Zanim podejmie tę decyzję, rozmawia z kilkoma osobami min. z macochą, Iriną oraz szkolnym pedagogiem. Powiadamia też organizację Missing People, na której czele stoi nieustraszona, jak się niedługo później okazało, Therese Tang.
W rodzinie Lundbladów nie dzieje się dobrze. Ojciec, posiadacz ogromnego majątku, wydaje się zarządzać, zarówno rodziną, jak i swoją firmą, twardą ręką. Nie akceptuje partnera swojej córki, Sary – Martina Tornblada, jego sąsiada, którego ojcu, Ake’mu, od początku do samego końca tej opowieści, dobrze się nie wiedzie. Nie potrafi prowadzić interesów, zadłuża swoje gospodarstwo, nawet w momencie, gdy córka Goran, korzystając z jego pieniędzy, daje mu długoterminowe pożyczki, bez pokwitowania na zawrotne sumy.
To Sara jest jedną z osób podejrzewanych przez Marię o udział w zniknięciu ich ojca.
W końcu śledztwo rusza z miejsca. Jest prowadzone w zasadzie dwutorowo. Jedno śledztwo prowadzi policja na czele z Ulfem Martinssonem, drugie przez Therese Tang z Missing People. To, co je od siebie różni to fakt, że policja musi trzymać się ściśle wyznaczonych procedur, podczas gdy Therese ma w zasadzie wolną rękę. Może naciągać prawdę tak bardzo, jak się jej podoba, kłamać, oszukiwać i wprowadzać ludzi w błąd. Jedyne ograniczenie, jakiemu podlega to to, że jeśli posunie się za daleko, to jej dowody nie będą mogły zostać wykorzystane w toczącym się aktualnie śledztwie. I Therese, i policji udaje się krok po kroku, poszlaka po poszlace, dowód po dowodzie, pchać do przodu prowadzone przez siebie śledztwo. Najpierw w zasadzie tylko w sprawie zaginięcia, potem zaś morderstwa. Sprawa znajduje swój „szczęśliwy finał” w sądzie, sprawcy zostaną osadzeni w więzieniu, a później skazani, choć wyrok nie jest satysfakcjonujący dla żadnej ze stron.
W trakcie śledztwa jest wykorzystywanych wiele nowatorskich technik min. rentgen terenu przy pomocy specjalnego urządzenia albo psy policyjne tresowane w taki sposób, żeby móc wykryć krew. Nie brakuje też zaskakujących metod samych techników.
Zbrodnia, mówiąc najprościej, pozostaje w rodzinie. Pieniądze, zwłaszcza te naprawdę ogromne, zawsze są zarzewiem niezgody i napięć, a co za nimi idzie w parze, nieszczęść.
Wytropienie miejsca zbrodni oraz sposobu zakopania zwłok zajmuje policji i pomagającej im w tym organizacji, bardzo dużo czasu. Niebagatelną rolę odegrał tu też Therese Tang, żona i matka, która niczym żeński James Bond, potrafiła się wcielić niemal w każdą rolę: kochanki trzymającej mężczyznę na dystans, świetnego detektywa, czy niezmordowanego, ale i podstępnego śledczego, który wykorzysta każdą słabość, by wyciągnąć z mordercy nowe informacje. Ma też głowę na karku, bo wie, kiedy należy nagrywać rozmowę, a kiedy należy się z tym wstrzymać, by nie dać usidlić się mordercy. Albo zabić.
Ekscytujący reportaż kryminalny czyta się niemal jak powieść. Jego bohaterowie są prawdziwi aż do samej kości. Świetnie nakreślone miejsca i opisy kryminalnych technik pozwalają się nam, czytelnikom, wczuć w rolę prawdziwego detektywa.
A wartkie tempo i ciekawe akcje sprawiają, że nie możemy się doczekać końca tej historii. Zarazem bardzo tego nie chcemy, bo wtedy nasza przygoda w tym „świecie” dobiegnie końca.
Mocna rzecz!
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 350
Dodał/a opinię: