Dziwnie czyta mi się książki, w których główny bohater przestaje być tym najważniejszym. W powieści ,,Nie gaś światła" Bernard Minier ustanawia Martina Servza jakby obserwatorem akcji i odsuwa go na boczny tor, pozostawiając najważniejsze role innym osobom tej dość mrocznej opowieści. Być może na lepsze czasy autor zostawia także konfrontacje Servaza ze jego największym wrogiem Hirtmannem, poświęcając temu drugiemu jedynie niewielki wątek. Przyznam od razu, że zdecydowanie lepiej czytało mi się dwa poprzednie kryminały Miniera, kiedy to Servaz ,,był na chodzie" i spędzał swoje życie na odpieraniu ataków psychopatycznego zabójcy Hirtmanna.
W żadnym wypadku nie twierdzę, że ,,Nie gaś światła" jest książką złą, słabą. Czytało mi się ją całkiem dobrze, choć muszę przyznać, że irytowało mnie irracjonalne postepowanie głównej postaci tego thrillera, Christine Steinmayer. Czasami odnosiłem wrażenie, że cała fabuła jest uszyta zbyt grubymi nićmi a autor ukazując sylwetki stworzonych bohaterów, w szczególności ich działania, wciska mi trochę kit. Nie zawsze jestem w stanie przełknąć w książce nieprawdopodobne wydarzenia, które autor kreuje na zwykłe i dające się w prosty sposób wytłumaczyć działania bohaterów.
Choć przeczytałem ją z niemałym zaciekawieniem, muszę uznać tę powieść z najsłabszą z cyklu o Martinie Servazie, choć sądzę, że było to delikatne potknięcie autora, które wynagrodzi mnie i innym czytelnikom przy okazji wydania kolejnej pasjonującej powieści, z działającym na wysokich obrotach komendantem policji w Tuluzie.
Ocena: 4,5/6
Informacje dodatkowe o Nie gaś światła:
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2014-10-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-7818-606-9
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: N'eteins pas la lumiere
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Ilustracje:Michał Pawłowski/ Alamy/ BE&W/ John Dalton
Dodał/a opinię:
Isgenaroth
Sprawdzam ceny dla ciebie ...