Zamek Trelawney od blisko ośmiuset lat przechodzi z rąk do rąk w jednej z arystokratycznych rodzin. I chociaż w dawnych czasch był ich chwałą, na dzień dzisiejszy pozostaje już tylko ruiną. Jednak rodzina, mimo piętrzących się długów, nie chce oddawać posiadłości w obce ręce. Ich życie dodatkowo komplikuje pojawienie się dziewczyny, która podaje się za ich krewną.
.
To miała być zabawna książka o arystkoratach... Cóż wygląda na to, że angielski humor jest mi obcy. Podczas czytania niestety nie zaśmiewałam się do rozpuku, a tylko miałam wrażenie, że czytam książkę o ludziach zdesperowanych, dla których najważniejsze w życiu są pieniądze, żyjących ideałami wyznawynymi przez ich przodków, którzy żyli 200 czy 300 lat temu. W rzeczywistości są jednak tak nieudolni w swoich działaniach, że jedyne czym mogą się pochwalić to długi, rozpadająca się posiadłość i odziedziczony tytuł i fatalne stosunki rodzinne. Rozmowy o władzy są wszechobecne niemal na każdej stronie. Jednak może to było zamierzone posunięcie, aby pokazać abstrakcyjność i absurdalność niektórych sytuacji i zachowań? W końcu autorka wywodzi się z arystokratycznej rodziny bankowców i chciała ten świat pokazać w nieco sarkastyczny i przerysowany sposób.
.
"Nie wszystko zostaje w rodzinie" pokazuje, że nie wystarczy mieć, trzeba też dać coś od siebie. Daje nam jasno do zrozumienia, że pieniądze nie załatwią pogmatwanych spraw rodzinnych.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-09-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: House of Trelawney
Dodał/a opinię:
zaczytanamargo