Pewnego dnia fakir opuszcza swoją małą wioskę w Indiach i ląduje w Paryżu. Profesjonalny iluzjonista wybrał się na "pielgrzymkę" do IKEA, gdzie zamierza zakupić wymarzone łóżko z gwoździ. Bez odpowiedniej kwoty w kieszeni swych jedwabnych spodni jest przekonany, że podrobiony banknot 100 euro i zwykłe sztuczki wystarczą aby osiągnąć swój cel. Ale okazuje się, że jakby za karę za oszustwo taksówkarza fakir rozpoczyna swoją podróż po Europie w szafie słynnego szwedzkiego detalisty...
Jego podróż jest nieprzewidywalna. Nic nie idzie zgodnie z planem. Odwiedza Londyn, Rzym... a nawet Libię. Po drodze ciągle popada w tarapaty. Spotyka się z przyjaznym traktowaniem w najmniej spodziewanych miejscach. Ku zaskoczeniu w rytm Bollywoodu dochodzi do poruszenia w jego sercu, a kolejne odwiedzane miejsca prowadzą go do refleksji nad niebezpieczeństwem emigracji i do poszukiwania lepszego życia w niebezpiecznym świecie. Gdy nasz bohater zaczyna się poruszać w świecie obcych i nielegalnych imigrantów powoli zaczyna rozumieć, że oszukiwanie innych w żaden sposób nie prowadzi do satysfakcjonującego życia.
Autor uniknął pułapek irytującej ekscentryczności. Uderzył w specyfikę i wręcz wytknął wady tkwiące w każdym kraju, postawie i polityce wobec imigrantów. Książka to jakby badanie koncepcji zderzenia kultur. Fakir nie jest w Europie nielegalnie, ale okoliczności zmuszają go do takiej pozycji. Dzięki tej roli spotyka tych, którzy szukają nowego życia w jednym z "dobrych krajów". To pozwala autorowi wyjaśnić, dlaczego imigranci zdecydowali się znosić takie trudności w celu dotarcia do nowego życia na Zachodzie, jak również omówić sposób traktowania tych osób przez władze. Krytyka brytyjskiej imigracji wydaje się szczególnie zjadliwa. Jednak te rozważania to tylko tło a pisarz skupia się na próbie zapisu ekscentrycznej komedii.
Jedni mogą uznać tą historię za nieco naiwną, inni za śmieszną. Myślę, że autor ma nieco "inne" poczucie humoru niż ja. Niby jego uwagi są bystre. Przyznaję, że były momenty w którym myślałam, że wreszcie załapałam te żarty. Ale po chwili miałam wrażenie, że są one trochę zbyt rasistowskie. Powieść przypomina mi odrobinę filmy z braćmi Marx. Nigdy nie wiedziałam, w którym miejscu powinnam się śmiać. Książka w dużym stopniu czerpie także z tradycji łotrzykowskiej. Główny bohater mimo swoich wad, "zauważa światło" i stara się zrobić to, co trzeba, aby odpokutować za wszystkie wcześniejsze krzywdy. Ta historia nauczyła mnie, że jedna osoba może naprawdę coś zmienić a poznanie innych punktów widzenia może w dużym stopniu przekształcić nasze postrzeganie świata.
Trzeba zauważyć, że książka jest opatrzona szalenie długim tytułem. To rzadkość. Nie wiem czy będę w stanie sobie go przypomnieć po jakimś czasie. Byłam pewna, że długi tytuł powiedział mi wszystko. Nie dajcie się jednak zwieść. Wiele was tu jeszcze zaskoczy. Historia oparta jest na grze słów. Dawkę humoru zawdzięczamy tu tłumaczce, która potrafiła i opracowała adekwatne odpowiedniki. Jednak fonetyczna wymowa w nawiasach straciła swój humorystyczny podtekst, ponieważ używana jest tu do każdego nazwiska. Ponadto sytuacje tu opisane są trochę mało prawdopodobne. A zakończenie jest zbyt nagłe. Mimo to dzięki zwięzłej fabule szybko się ją czyta.
Podsumowując powierzchownie książka wydaje się beztroska, jednak ukazuje poszukiwanie sensu i celu w życiu mężczyzny, gdzie hojność, uczciwość i wiara stają się jego motywacją. W sumie powieść można przeczytać gdy szuka się lektury lekkiej z odrobiną poważnego półgłosu. Rozdziały są krótkie, idealne do czytania podczas oczekiwania w kolejce, emisji reklam, a nawet na kanapie lub w łóżku IKEA...
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2015-01-14
Kategoria: Przygodowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Dodał/a opinię:
Agnieszka Chmielewska-Mulka
Korpulentna, czarnoskóra porucznik policji Agatha Crispies zostaje dyscyplinarnie przeniesiona do Nowego Jorku w stanie Kolorado. Małe miasteczko...
Poruszająca i poetycka lekcja miłości. Miłość uskrzydla. Czy jesteś gotowy do lotu? Dla Providence Dupuis, życie jest trochę jak majonez: im więcej...