Ken Follett poszedł na tak zwany żywioł, pisząc powieść pt. „Nigdy”.
Chciałoby się napisać, że jest to powieść monumentalna, zawierająca w sobie to wszystko, do czego do tej pory przyzwyczaił nas pisarz: nietuzinkowych bohaterów, nieco rozwlekłą, lecz wciągającą fabułę, interesujące rozwinięcie zarówno głównego wątku, jak i tych pobocznych oraz zaskakują zakończenie, będące też zwieńczeniem całej tej historii.
Chciałoby się.
Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna.
Sięgając po tę pozycję, miałam określone wymagania, częściowo wynikające z mojej za bardzo rozbuchanej wyobraźni co do umiejętności autora, częściowo ze względu na powieści czytane wcześniej, a po części również i z tego powodu, że poruszana w powieści tematyka jest mi wyjątkowo bliska i odpowiada mi ten gatunek.
Follett ma pewien poziom, poniżej którego nie schodzi i stwierdzam z zadowoleniem, że poziom utrzymał. Zawiodła głównie ciągnąca się i nudna jak flaki z olejem fabuła, która ciągnie tę pozycję w dół, nie dając jej praktycznie żadnych szans na uratowanie.
Tytuł i wygląd okładki, jak nigdy pasuje do jej treści. Słowo „Nigdy” białe na mocno czerwonym tle zaczyna się rozsypywać, podobnie jak wiara ludzkości w to, że pewne rzeczy, które zdarzyły się w przeszłości, nie mogą się już nigdy zdarzyć. Wygląda na to, że ludzie non stop popełniają te same błędy, są bezmyślni, naiwni, a może głupi. Na to pytanie autor nie odpowiada. Być może to my, czytelnicy, musimy przemyśleć temat i znaleźć jakąś sensowną odpowiedź. Czy nam się to udaje?
Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Ale wracając do tematu samej książki…
Sam początek już sporo obiecywał; autor poinformował w nim czytelnika, że zbierając materiały do poprzednich książek odkrył, że wybuchu pierwszej wojny światowej tak naprawdę nikt nie chciał, a była ona wynikiem wielu podjętych pochopnie, błędnych decyzji, wynikających z czyjegoś urazu, czyjejś dumy, lub dbania o rodzinne interesy bardziej, niż o te krajowe.
Autor podsuwał czytelnikowi myśl, że w tym przypadku może być podobnie.
I rzeczywiście, jest. Nie czytałam powieści, do której autor zbierał wtedy materiały, więc nie mogę jej rzetelnie ocenić. Mogę jednak powiedzieć, że powieść „Nigdy” również opowiada o ludziach, którzy wywołali ogromny konflikt zbrojny – z użyciem bomby atomowej włącznie – z powodu zbytniej dumy, za wielkich uprzedzeń, powinności rodzinnych, zemsty, czy chorej ambicji.
Między tymi wysoko postawionymi ludźmi, którzy walczą między sobą, krzywdząc przy tym niewinnych ludzi, są też historie ludzi znacznie mniej znaczących – agentów obcych wywiadów, zwykłych urzędników, obywateli różnych narodowości i pełniących różne funkcje społeczne i to oni, tak naprawdę, są filarami tej powieści. To ci ludzie, maleńkie trybiki w ogromnej, życiowej maszynie, są motorem napędowym całej tej opowieści. To oni sprawiają, że ta historia nabiera sensu, zupełnie innego wymiaru i znaczenia, niż na samym początku. To oni, ich życie i sprawy, pozycja oraz walka o lepsze jutro tworzą klimat i znaczenie całej tej historii.
Niestety, jak widać, to nie wystarcza.
Mimo że z przejęciem obserwujemy walkę Kiah, wdowy, wychowującej samotnie małego synka, o lepsze jutro dla nich obojga, mimo że patrzymy, jak agenci obcych wywiadów, Tab i Tamara, zakochują się w sobie i chcą być razem, rezygnując przy tym z kariery, mimo że z pewnym niesmakiem dowiadujemy się o zawirowaniach w życiu rodziny prezydent Green, jej współpracowników oraz przeciwników politycznych, zarówno w kraju, jak i zagranicy, mimo że z pewnym zdumieniem obserwujemy poczynania młodziutkiej, acz pięknej aktorki, która grając na scenie, wikła się i w politykę, to jest to zdecydowanie za mało elementów, by na ich podstawie zbudować dobrą i wciągającą powieść.
Bo powieść jest po prostu nudna; za długa i za rozwlekle napisana. Gdyby pominąć niektóre wątki, z pewnością wyszłoby jej to na dobre. Powieść mogłaby być wspaniała, a jest jedynie na bardzo średnim poziomie.
Końcówka powinna być najbardziej oszałamiającą częścią, a była wręcz śmiertelnie nudna.
Tak nudna, że z wielkim trudem, czytając po trzydzieści stron dziennie, dotarłam wreszcie do końca i poczułam coś na kształt prawdziwej ulgi, tak jak dziecko cieszy się, że uporało się wreszcie z trudnym i nudnym zadaniem domowym.
Można ją polecić tylko ludziom, którzy mają za dużo wolnego czasu i lubią „smakować” książki, wyszukiwać w nich ciekawe wątki, przyglądać się postaciom, studiować tło historyczne i porównywać je z rzeczywistości. Tacy ludzie na pewno odnajdą w niej coś dla siebie. Cała reszta – nie wiadomo.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2021-11-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 764
Tytuł oryginału: Never
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Dodał/a opinię:
Wkrótce po wybuchu II wojny światowej czwórka młodych przyjaciół, studentów Harvardu, zostaje zwerbowana do pracy w nowo utworzonej...
Iran, ostatnie dni szacha. Kilku pracowników amerykańskiego koncernu trafia do więzienia w Teheranie. Żadne interwencje nie odnoszą skutku, a wobec...