,,Któregoś zimowego dnia obudziłem się w mojej piwnicy i poczułem, że na gnijącej nodze coś siedzi. Nigdy nie zapomnę, jak podniosłem się i zobaczyłem przed sobą wielkiego obrzydliwego szczura patrzącego mi prosto w oczy" - wspomina Andrzej Sowa. Chociaż miał wówczas 26 lat, szykował się na tamten świat. Nie wiedział, jak wyjść z tego narkotykowego gówna.