Zuzanna Wólczyńska to autorka, której twórczości nie miałam jeszcze okazji poznać. Kiedy zobaczyłam książkę "Ocean straconych nadziei" i zapoznałam się z jej opisem, stwierdziłam, że to idealna okazja, aby rozpocząć przygodę z piórem autorki. I przyznać muszę, że było to interesujące spotkanie, a ja całkiem nieźle bawiłam się podczas czytania.
Głównymi bohaterami przedstawionej historii są Cassie oraz Caleb, dwójka młodych ludzi, których pasją jest surfowanie po oceanie. Oboje pochodzą z dwóch, zupełnie różnych światów. Ona ma bogatą rodzinę, o której mieszkańcy mają dobrą opinię, natomiast on traktowany jest przez nich z odrazą, ponieważ patrzą na niego przez pryzmat czynów ojca. Ich losy krzyżują się, gdy deska Cassie zostaje podmieniona, a sprawcą okazuje się nie kto inny, jak cichy i pełen cienia Caleb. Łączy ich też jeszcze jedna sprawa, a mianowicie mroczna przeszłość ich rodzin, w której ojciec Caleba zamordował wuja Cassie, który był jego przyjacielem.
Przyznam szczerze, że nie często sięgam po kryminały, ponieważ choć bywają bardzo ciekawe, często są zbyt przegadane i ciężkie w odbiorze, a ja lubię, gdy coś się dzieje i na niego trudniejsze powieści muszę mieć dzień. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz sięgałam po książkę młodzieżą z elementami kryminalnymi. Ostatnio dość dużo u mnie fantastyki i chciałam sięgnąć po coś nowego i sprawdzić, co do zaoferowania ma Zuzanna Wólczyńska. Z przyjemnością więc sięgnęłam po jej książkę. Od razu muszę napisać, że bardzo podobał mi się wstęp, jaki zaserwowała autorka. Bardzo dobrze rozpoczęła książkę i zaintrygowała fabułą już na wejściu. Zdecydowanie lubię takie mocne akcenty.
Z całą pewnością stwierdzić mogę, że to książka ciekawie napisana, ale z racji skierowania pod odbiorców młodzieżowych, też nie jest mocną powieścią, która wgniecie w fotel, a intrygi i wątki kryminalne nie są ciężkie. I absolutnie nie uważam tego za coś złego, wręcz przeciwnie. Właśnie takiej powieści się spodziewałam, lekkiej i przyjemnej z nutką dreszczyku. Lubię sięgać po tego typu książki, które mają w sobie delikatne wątki kryminalne, ale nie skupiają się tylko i wyłącznie na nich. Świetnym akcentem uzupełniającym całość jest pasja bohaterów do surfingu, a także klimat zobrazowanego miasteczka, w którym toczy się cała akcja. Jednak nie jest to też powieść bez wad i uważam, że momentami za mało się działo i przychodziło zmęczenie treścią.
Podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawia bohaterów. Jest w tym nuta tajemnicy, ich motywy są niejasne i powoli je odkrywamy. Lubię kreację ich charakterów, to typ postaci, które lubię, stanowcze, zadziorne i zabawne. Taki zabieg sprawia, że jako czytelnik byłam zaintrygowana i chętna do poznawania ich losów. I tak naprawdę nie wszystkie karty zostały odkryte w tym tomie, co spowodowało, że mam ochotę poznać kolejną część.
"Ocean straconych nadziei" to książka, która świetnie sprawdzi się na zimowe wieczory. Mamy tutaj intrygi i tajemnice, ale nie brakuje także uczuć i burzliwej relacji. I choć momentami łapało mnie znużenie, gdy trochę za mało się działo, to jednak w finalnym rozrachunku całość oceniam na jako dobrą i ciekawą pozycję. Jest lekko i przyjemnie, i osobiście dostałam od niej to, czego oczekiwałam.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-10-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Dodał/a opinię:
natalia6202
Minęły dwa lata, odkąd Noah wyjechał z Kalifornii. Beztroskie wakacje dobiegły końca, a w życiu Bee i Noah zmieniło się wszystko: miasto, praca, studia...
OD POCZĄTKU WAKACJI W ŻYCIU CASSIE ZMIENIŁO SIĘ WSZYSTKO. Wyspa tonie w kłamstwach, a zaufanie jest luksusem, na który niewielu może sobie pozwolić...