Hej, Moliki
Czy podczas wybierania książek, ma dla Was znaczenie fakt czy pisał ją autor polski czy zagraniczny ?
Przez wiele lat nie czytałam polskich książek, uważając, że są słabe jak polskie filmy. Później przełomem okazał się debiut Julii Biel i zaczęłam doceniać kolejne autorki z naszego kraju. Ale unikałam z kolei męskich twórców. Pokonałam i tę absurdalną przeszkodę do poznawania wartościowych historii. Co zostało ? Brak wiary w umiejętność pisania porządnej fantastyki przez naszych autorów. To głupie bo chociażby taki “Wiedźmin” zrobił ogromne wrażenie nie tylko w Polsce, więc nasi potrafią. I ostatnio daję im szansę także sięgając po ten gatunek, dlatego nie mogłam się oprzeć gdy Wydawnictwo Black Rose dało mi okazję na zrecenzowanie debiutu Nicol Mirosławskiej “Ognisty dotyk”. Swoją drogą, zawsze pięknie wydają książki ale ta to już jest niesamowicie wydana.
Co my tu mamy? Na starcie trafiamy do wspomnień głównej bohaterki - Lea jest zwyczajnie niezwyczajna, że tak to ujmę. Ma w sobie magię żywiołu ognia jednak…nie ma nad nim władzy, nie potrafi z niej korzystać wtedy kiedy tego chce, a jak nie chce… potrafi narobić niezłego bałaganu. I ucząc się w Akademii pełnej osób umiejących władać swoimi żywiołami czuje się… wybrakowana.
“Akademia Żywiołów od wielu lat plasowała się na pierwszym miejscu wśród trzech najlepszych szkół magii w naszej krainie. Trafiali tu wyłącznie najlepsi, którzy dzięki jej ukończeniu mieli przed sobą świetlaną przeszłość. Nie pasowałam do tego obrazka.”
Oczywiście, nie może być nudno, nie trafiamy do tej historii gdy toczy się spokojnie, oj nie. Przyjaciółka Lei zostaje zaatakowana w trakcie treningu. Niby nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że dopadł ją potwór, który od dawna był uznawany za istotę z legend, nie wierzono już, że żyły naprawdę. A okazuję się także, że magowie od dłuższego czasu znikają, są mordowani przez tego typu potwory. Dlaczego ? Są różne wersje wyjaśnienia tej sytuacji. Lea musi zdecydować, która jest tą prawdziwą.
Z powodu pojawienia się zagrożenia, w Akademii przebywają strażnicy mający dbać o ich bezpieczeństwo. Jeden z nich poświęca Lei wyjątkowo dużo uwagi, nawet podejmuje się prowadzenia jej indywidualnych treningów w walce, samoobronie i władania jej żywiołem.
“- Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, żeby mnie naprawić?(...)
Po pierwsze, nie mam zamiaru cię naprawiać, bo wszystko z tobą w porządku… Po drugie, powiedzmy, że nie lubię, gdy silniejsi szydzą ze słabszych.”
Czy można to uznać za romantasy ? Są tu pewnego rodzaju wątki miłosne, zalążki relacji, z których może się coś rozwinąć aczkolwiek przez większość książki nie miałam pojęcia jakich decyzji w tej kwestii spodziewać się po bohaterce. I wszystko rozwija się powoli. Nie miłość odgrywa tu główną rolę. A co ?
Teoretycznie istotne tu jest, że Lea ma w sobie ten ogień, który wręcz stanowi dla niej zagrożenie dlatego, że nie umie z niego korzystać. Ale…Chwilami autorka nadaje temu szczegółowi takiego dramatycznego tonu. Daje do zrozumienia, że bohaterka musi odkryć tę umiejętność panowania nad ogniem, by po chwili zająć się czymś innym i jakby zapomnieć o tym wątku. To mnie chwilami drażniło. Tak samo na początku Lea dochodzi do wniosku, że mimo zagrożenia i zakazu opuszczania terenu akademii, ona musi koniecznie odwiedzić swoją niemagiczną opiekunkę w krainie zwyczajnych ludzi. A później bardzo długo to odkłada. Jednak ja zawsze zaznaczam, że lubię się czepiać i muszę przyznać, że biorąc pod uwagę to, że książka jest debiutem, mam naprawdę mało punktów zaczepienia.
Atutem tej książki bez wątpienia jest fajny pomysł na zarówno tę magiczną akademię jak i na stworzenie przez autorkę chyba wręcz własnej mitologii. Jeśli bogowie jakich tu wymienia gdzieś już się pojawili, jeśli świat który opisuje bazuje już na czymś co już wcześniej istniało, to ja nie mam o tym pojęcia, dla mnie to coś totalnie nowego, ciekawego, fajnie wykreowanego.
I to jest tom pierwszy, ciąg dalszy nastąpi, mam nadzieję, że niedługo. Finał tej części…Miałam swoje podejrzenia co do pewnego bohatera, mam też swoją wersję tego kim może być główna bohaterka ale o ile podejrzenia co do NIEGO się potwierdziły tak na potwierdzenie swojej teorii o Lei, muszę poczekać.
Książka nie tylko pięknie wydana. Bardzo szybko się czyta, można z nią przyjemnie spędzić czas i nie żałuję, że dałam się skusić. A Wy planujecie po nią sięgnąć ?
Polecam, warto dawać szansę nowym autorom.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-04-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Marta BONIECKA