Często sięgacie po powieści szpiegowskie?
Przyznaję, że rzadko sięgam po tego typu literaturę. Jednakże przeczytałam ostatnio niezwykłą pozycję należącą do tego właśnie gatunku. Mam na myśli oczywiście najnowszą powieść Marcina Falińskiego “Ostatni azyl”.
Wspomniana lektura to nie tylko znakomita, nieodkładalna rozrywka, ale również prawdziwe historie okraszone fabularnymi elementami, poruszające ważne kwestie zaginionych dokumentów i dzieł sztuki. Autor ukazuje pracę służb wywiadowczych, biorących udział w międzynarodowym pościgu o odnalezienie złotych medalionów, ikon i fragmentu Bursztynowej Komnaty.
Książka pozwala na poznanie blasków i cieni życia oficerów wywiadu, tych pełniących służbę, jak i tych, którzy przeszli już na emeryturę. Daje okazję do wbicia się w ich tok rozumowania, podejmowania ryzyka i odpowiedzialności za współtowarzyszy.
“Ostatni azyl” jest pozycją angażującą do cna. Marcin Faliński stworzył wiarygodną, piekielnie wciągającą historię, nie do przewidzenia. Na stronicach książki nie zabraknie opisów historycznych, geograficznych i kulinarnych. Tych ostatnich niewątpliwie najwięcej znajdziemy w akcjach rozgrywających się na Seszelach. Ponadto, przeróżnymi środkami transportu, dostaniemy się w tajemnicze zakątki Polski, Ukrainy, Danii oraz Niemiec.
Powieść ta jest niezwykle ciekawym doznaniem intelektualnym.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 392
Dodał/a opinię:
Marlena Jabłońska
Dudniący warkot silnika Mercury o mocy stu koni mechanicznych wprawiał pasażerów pontonu w swoisty trans. Jedynie silne uderzenia większych fal o tnący je owalny dziób wyrywały ich z tego morskiego letargu. Wzrok wszystkich utkwiony był w zbliżającej się powoli wyspie - celu ich nocnej wyprawy.
Tropy związane z tajemniczym napadem w warszawskiej kamienicy prowadzą na Ukrainę, na Bałkany i na Bliski Wschód... W Warszawie giną dokumenty i twarde...
Indie, 1946. W polskim obozie dla dzieci i młodzieży w Balachadi dochodzi do tajemniczego napadu na kancelarię i kradzieży ważnej dokumentacji. Trop prowadzi...
Upiorne błoto na ścieżce, która co jakiś czas zamieniała się w niewielki strumyk, dawało im w kość. Wysokie buty oblepione mieli piaskiem, ziemią i roślinami. Czarne uniformy były zupełnie przemoczone od uderzających w nie mokrych gałęzi i liści. Do tego atakowały ich muszki i komary, które kleiły się do lepkich od potu i wilgoci odsłoniętych części szyi i karku.
Więcej