Jarosław Grzędowicz to nagradzany i lubiany rodzimy twórca fantastyki. Jednym z jego największych hitów jest seria Pan Lodowego Ogrodu, która szybko zyskała pokaźne grono wiernych fanów. Jeśli jednak ktoś nie miał jeszcze okazji zagłębić się w świat tej powieści, to nie ma ku temu lepszego momentu niż nowe wznowienie cyklu przez wydawnictwo Fabryka Słów.
Pan Lodowego Ogrodu #1 to początek wciągającej historii, która miesza różne odłamy fantastyki. Główny motyw powieści to misja ratunkowa pewnej grupy naukowców. Dwa lata wcześniej zostali oni wysłani na planetę Midgaard, gdzie mieli prowadzić badania tamtejszej „zacofanej” cywilizacji. Coś jednak poszło nie tak i kontakt z nimi się urwał. Z pomocą zostaje wysłany pół Chorwat – pół Fin zamieszkujący tereny Polski – Vuko Drakkainem. Mężczyzna, którego przeszkolono, aby umiał poradzić sobie w każdej sytuacji i był wstanie wykonać każde powierzone mu zadanie. Pomocne w tym jest nie tylko wyczerpujące szkolenie, ale również wszczepiona mu „najnowsza” technologia, która zrobi z niego nadczłowieka. Nowy tajemniczy świat, w którym ląduje (przypominający swoją strukturą średniowieczną Skandynawię), będzie jednak o wiele bardziej niebezpieczny niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Planeta pogrążona jest bowiem w „wojnie bogów”, która prowadzi do wielu sytuacji, których nie da się racjonalnie wyjaśnić. Na bohatera czeka więc wyzwanie gdzie jego siła i oręż nie zawsze będą skuteczne.
Fabuła pierwszego tomu jest stosunkowo prosta, co nie oznacza, że nie potrafi ona zaciekawić czytelnika. Wręcz przeciwnie autor od samego początku pokazuje tutaj wykreowany przez siebie świat w taki sposób, aby był on mocno angażujący dla odbiorcy. Historia skupia się tu głównie na postaci Vako i jego „misji ratunkowej”. Nie należy więc oczekiwać od powieści nadmiernie opisowego charakteru. Jarosław Grzędowicz stawia raczej na dość bezpośredni język z dość oszczędnym wizualizowaniem miejsca akcji. Ma to swój urok i pozwala czytelnikowi na stopniowe poznawanie sekretów planety wraz z głównym bohaterem. Każda kolejna strona książki może więc kryć coś zaskakującego (zarówno dla czytelnika, jak i Vako).
Ciekawym pomysłem autora jest tutaj zastosowanie dwóch różnych rodzajów narracji. W jednej (pierwszoosobowej) jesteśmy bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń razem z Vako, w drugiej (trzecioosobowej) zostajemy biernymi obserwatorami jego dokonań. Wszystko to ma bardzo duży wpływ na tempo akcji. Twórca potrafi w jednej scenie mocniej skupić się na szczegółach, aby po chwili zaserwować widowiskową walkę.
Cała recenzja na:
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2021-06-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 660
Dodał/a opinię:
PopKulturowyKoci
Nie wiadomo, czy istnieją niebiosa. Nie wiadomo też, czy istnieje piekło. Jedyne, co jest pewne, to popiół i kurz zalegające piętro wyżej, niebo w upiornie...
Wierzysz w demony? Większość ludzi nie wierzy. Niesłusznie. Demony istnieją. I potrafią zniszczyć twoje życie. Tylko dlatego, że na kogoś musiało paść...