"Pchnijmy z całej siły drzwi i przekonajmy się, co tam zastaniemy, zmierzmy się z całą grozą i urodą życia. Żyjmy naprawdę. Złączone dłonie łatwo nie zadrżą."
Książka Christie Watson jest moją pierwsza z tego gatunku, więc na samym początku muszę się przyznać, że nie jestem weteranem w tej kategorii. Sięgając po tą pozycję, nie jestem w stanie stwierdzić czego się spodziewałam, może trochę drastycznych scen, przytłaczającej ilości opisów i nieznanych mi terminów. Po lekturze mogę nawet powiedzieć, że te czynniki miały główny wpływ na ucieczkę od tego gatunku, choć tak na prawdę nie było od czego uciekać. Autorka szybko mnie przekonała, że potrafi przekazać wiele wartościowych informacji bez przynudzania czy przeciągania, więc książce mówię jak najbardziej tak!
O książce "Pielęgniarki" można naprawdę wiele mówić, lecz najbardziej moją uwagę przykuła sama autorka, która na co dzień obracała się w tym szpitalnym rozgardiaszu. Patrząc na to nie mogę pojąć jak wielką troskliwością, cierpliwością oraz samokontrolą bohaterka zajmowała się pacjentami. Przebywając wraz z Christie Watson wszystkie etapy kariery, widzimy czym tak naprawdę "pachnie" ten zawód. Autorka pozwala nam także poznać swoją psychikę oraz jak stara się samej sobie pomóc w trudnych sytuacjach. Szczerze mówiąc, tak naprawdę przed lekturą nie wiedziałam jak ciężkie jest pozytywne myślenie, kiedy wokół ciebie potrafią się dziać same gorsze rzeczy.
Jeśli chodzi o to, komu polecam przeczytać tą książkę to powinna być to każda osoba, czy to nastolatek czy dorosły. W książce nie występują drastyczne sceny czy opisy na pięć stron, więc nie musimy się martwić ciągnącą w nieskończoność lekturą.
Domyślam się, że przedstawione w tej książce pielęgniarstwo w moim kraju wygląda "ociupinkę" inaczej, lecz nie zmienia to faktu, że ten zawód zaliczam do jednych z cięższych. Niestety nie mam wpływu na to, czy ktoś jest z powołania w danej pracy, ale ta książka na pewno pokazuje, że jednak ciężka praca i zaangażowanie może zdziałać cuda. Pielęgniarki przede wszystkim nie czują się doceniane w swoim zawodzie, ani nie dostają potrzebnego im wsparcia. Zdrowie fizyczne i psychiczne, na pewno jest bardzo obciążone, tym bardziej, że wiele sytuacji potrafi pogorszyć sprawę. Reasumując, książka jak najbardziej otworzyła mi oczy na niektóre fakty, za co dziękuję.
"Stale rozmyślam o śmierci. Jestem nią otoczona. I nie mogę pojąć, dlaczego okropne rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom."
Za książkę dziękuję Czytampierwszy.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Language of Kindness
Dodał/a opinię:
zarwananoc
„Pielęgniarstwo, tak jak poezja, to sfera, w której fakt styka się z przenośnią. Ubytek w sercu to ubytek w sercu; pielęgniarka tkwi pośrodku, pomiędzy chirurgiczną sztuką łatania fizycznego ubytku a lękiem i żalem pacjenta, czyli ubytkiem symbolicznym. Pielęgniarstwo jest – lub powinno być – bezkrytycznym aktem troski, współczucia i empatii. Powinno nam przypominać o naszej zdolności darzenia człowieka uczuciem. Jeśli poziom rozwoju społeczeństwa wyraża się tym, jak traktuje ono swoich najsłabszych obywateli, to sam akt opieki staje się miarą człowieczeństwa. A jednak jest to najbardziej niedoceniania ze wszystkich profesji. Każdy, kto na ścieżce zawodowej zetknął się z rakiem, pojmuje jednak istotę pielęgniarstwa i je ceni, bo wie być może, że gdy człowiek staje u kresu, to nie remedium, które zresztą często już nie działa, liczy się najbardziej.”
„Oddział ratunkowy potrafi przerazić. Przypomina o kruchości życia, a cóż może być bardziej przerażającego? Oddział ratunkowy obnaża naszą nietrwałość i choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli, nie potrafimy przewidzieć, kto upadnie na chodnik i dozna katastrofalnego wylewu krwi do mózgu, a na kogo runie dach, co skończy się traumatyczną amputacją kończyny, skręceniem karku, złamaniem kręgosłupa, śmiertelnym krwotokiem; nie wiemy też, kto po sześćdziesięciu latach małżeństwa zostanie okaleczony przez żonę cierpiącą na demencję starczą.”
Więcej