"Lepiej kochać chwilę i potem cierpieć, niż nie kochać nigdy."
Anka i Remek to małżeństwo które przechodzi kryzys, ale to nie jedyne ich zmartwienie. Mają syna ze spektrum autyzmu, oraz dwunastoletnia córkę Pole wiecznie zbuntowaną. Do rodziny zostaje dodany pies, znaleziony przez ich córkę na ulicy. Pies który po operacji ma amputowaną łapę i porusza się na trzech łapach.
Pies który nas odnalazł, to książka która ma mocne i słabe strony.
Mocna stroną to relacje wiążące rodzinę, skomplikowane, trudne, które posiadają drugie dno. Anka przez autyzm syna odstawiła na dalszy plan potrzeby swojej córki. Ciągła potrzeba uwagi syna, spowodowała że zaczęła postrzegać swoją córkę jako samowystarczalną, jako osobę już dorosłą. Pola nastolatka, która domaga się uwagi matki, jednak z braku sił Anki już jej nie dostaje. Pogarszają się jej oceny, ciągle chodzi wkurzona na świat, uważa się niekochana i niepotrzebna w swej rodzinie. Remek mąż, którego przerosła rola ojca dziecka z autyzmem, woli zarabiać do późnych godzin na rodzinę, niż budować relacje ze swoimi dziećmi. Ta część to kawał dobrej roboty, każda trudna emocja jest doskonale widoczna. Jednak zdarzają się potknięcia takie jak mówienie do psychologa szkolnego po imieniu ( mało profesjonalne), jak wypicie przez dwunastolatkę trzech drinków gdzie nigdy nie piła alkoholu i jej nic nie było no nie mało realne. Ale dzięki mocno zbudowanych relacjach między członkami rodziny na takie potknięcia idzie przymrużyć oko. Jednak...
Najsłabszym ogniwem w tej historii jest pies. Pies przyprowadzony z ulicy do domu który łasi się do autystycznego dziecka i dzięki niemu Kaj wymawia pierwsze słowo w swoim czteroletnim życiu. Nierealne.
Kiedy pies po operacji w której amputowano mu nogę, tak naturalnie wbija się w otoczenie i relacje rodziny. Nierealne.
Jako właścicielka psa i matka syna, wiem że relacje między członkami rodziny nie zawsze są kolorowe. Po drugie aby były przyjazne psa trzeba "ułożyć" wychować a to trochę wymaga pracy i czasu.
Wydaje mi się, że autorka za duży nacisk pozytywnych emocji nałożyła na psa, przez co stał się nierealny.
Po drugie w pewnym momencie to tak naprawdę Fredo był tylko przerywnikiem między zdaniami, i jakby był ale go niebyło. Samo zakończenie zbyt tragiczno-słodkie.
Zakończenie, które ma przesłanie zaadoptujmy trudne psy z przeszłością , bo będą członkiem w rodzinie gdzie są dzieci.
Właściciel psa i rodzic dziecka, świadomy człowiek wie że z takimi psami nie od razu jest tak kolorowo, że takie psy wymagają uwagi, tresury i co najważniejsze nie zawsze akceptują dzieci.
Gdyby autorka znalazła inny sposób, wydarzenie na poprawę relacji rodziny niż pies ta książka byłaby bardzo dobra, dla mnie słaba ale duży plus za relacje i trudne emocje dlatego wyższa ocena.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2022-02-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
Poruszająca opowieść Jagny Kaczanowskiej o tym, jak zachorowała na nowotwór piersi i jak z niego wyszła. Bohaterka to nowoczesna, aktywna kobieta: dziennikarka...
Mężczyzna, którego ciągle kochasz. Wiadomość, którą chcesz mu przekazać. Uczucia ukryte między płatkami kwiatów. Zuzanna i Adam...
Lepiej kochać chwilę i potem cierpieć, niż nie kochać nigdy.
Więcej