Już sam tytuł tej pozycji brzmi zachęcająco! Byłam pewna, że będzie to lektura pełna dobrego humoru. I faktycznie tak się stało. Petra Hůlová w swojej książce bawi, intryguje i zmusza do myślenia o kwestiach, o których nigdy wcześniej raczej nie pomyśleliście. Kto powiedział, że kurwa nie musi myśleć, mieć własnego życia i garści życiowych mądrości, o które tak czasem ciężko u „normalnej” osoby.
Przyznam, z nutką wstydu, że to moje pierwsze zderzenie z prozą czeską. Opłacało się! Choć jest to zderzenie z czymś zupełnie innym niż miałam styczność do tej pory, to bardzo szybko umiałam się do tego przyzwyczaić (a tego bałam się najbardziej). Podziwiam tłumacza z języka czeskiego (Julia Różewicz), bo zadanie było z pewnością jednym z trudniejszych. W „Plastikowym M3” jest pełno dziwnych słów, często kilku połączonych w jedno jeszcze dziwniejsze, które powodują niemałą konsternację Czytelnika.
Petra z rzadka używa słów, takich jak kutas, pizda czy wagina. Przecież to nudne i wyświechtane. W jej plastikowym mieszkanku mamy do czynienia z „raszplą”, która mimo żeńskiego charakteru, jest wybitnie męskim penisem oraz „wtykacza”, który wydawałby się totalnie męskim tworem, a jest w rzeczywistości odpowiednikiem damskiej waginy. Chwilka minęła, zanim to wszystko ze sobą powiązałam, ogarnęłam i przestałam się dziwić. Niemniej, pozostaje mi pogratulować bujnej wyobraźni! Nie wspominam już o niesamowitych neologizmach, które można zauważyć na niemal każdej stronicy – sami musicie to zobaczyć (wstydzioch mnie rozczulił zupełnie)!
Podobnie jak w „Cenie ciała” Marka Weissa, okazuje się, że kurtyzana jest niesamowicie bystrym obserwatorem i znawcą życia. I ci, którym wydaje się, że jej życie kończy się na kutasie, są niesamowicie ograniczeni myślowo. Nasza bohaterka, w swoim plastikowym M3, poznaje najróżniejsze osobowości, dochodzi do wielu wniosków, którymi dzieli się z nami w tej małej książeczce. Jako tradycjonalistka (!) sceptycznie odnosi się do powszechnej digitalizacji świata, która jakby nie patrzeć, jest nieunikniona.
Oprócz tego pięknie nakreślony został opis zarówno mężczyzny, jak i kobiety, przez co wyraźnie widać, jak wielkie są czasem różnice w bardzo istotnych aspektach życia. Nikt nie docenia roli jaką prostytutka spełnia w społeczeństwie, a nawet w małżeństwie! Przecież jest ogromna. Z wielką dozą dystansu podchodzi do swojego, wcale niełatwego, zawodu i ułatwia życie milionom kobiet na świecie. Kpię, ironizuję? Zastanówcie się dobrze. Ta instytucja nie przetrwałaby tyle wieków, gdyby nie była kluczowa w życiu człowieka.
To nie jest pierwsza książka Petry i mam szczerą nadzieję, że nie ostatnia (w Polsce wydane zostały dopiero trzy, w tym dwie nakładem wydawnictwa W.A.B, a ta przecudna wydawnictwa Afera). Chętnie sięgnę po inne pozycje z jej repertuaru, bo wydaje mi się, że czeski humor do mnie przemawia, a słowotwórstwo już mi nie straszne. I jakby to powiedzieć...każda raszpla znajdzie swojego wtykacza, prędzej czy później!
Wydawnictwo: Afera
Data wydania: 2013-09-25
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 160
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek
Wybaczcie szczerość, ale przy myciu szyb w przeszklonym kredensie (psiukam trochę płynu i rozprowadzam go starą gazetą) moje myśli, zupełnie jak podczas...
Lato 1946 roku. Hablund Doran, właściciel dobrze prosperującej kopenhaskiej fabryki, zafascynowany kulturą i obyczajami mieszkańców Syberii postanawia...