Historia rozpoczyna swój bieg w latach 40. XX- wieku w Kolorado. Miasteczko Iola. Siedemnastoletnia Vicoria pomaga ojcu w prowadzeniu rodzinnej farmy brzoskwiń. Po śmierci matki przejęła też rolę gospodyni domowej. Kiedy pewnego dnia spotyka na swojej drodze Wilsona Moona, chłopaka obarczonego tajemnicą i niechcianym wśród lokalnych mieszkańców pochodzeniu, życie dziewczyny zmienia się o 180 stopni. Ojciec i brat Victorii nie chcą widzieć chłopaka kręcącego się w jej pobliżu. Serce Torie podpowiada jej jednak coś innego. Znajomość z chłopakiem pociągnie konsekwencje i tragedie, które już na zawsze staną się integralną częścią Victorii.
Jakie to miłe uczucie móc odłożyć po przeczytaniu książkę ze świadomością, że będzie jedną z lepszych przeczytanych lektur w roku. “Popłynę przed siebie jak rzeka” to przepiękna historia opowiadana przez główną bohaterkę na przestrzeni lat. Porusza tematy samotności, nietolerancji, rasizmu, ale też walki o swoje, ratowania brzoskwiniowego sadu, ale przede wszystkim ta książka jest o miłości. Prawdziwej, ale zakazanej. Jest też o macierzyństwie, które od początku naznaczone zostało wyborem mniejszego zła.
Shelley Read, w swojej, aż trudno uwierzyć, debiutanckiej powieści, w literacko piękny sposób przelała na papier wszystkie emocje, jakie towarzyszyły głównej bohaterce od momentu spotkania miłości swojego życia, przez samotność, z jaką mierzyła się wiele miesięcy po jego odejściu, nienawiść do brata, tajemnice, które musiała nosić w sercu, po odzyskanie tego, z czego musiała wiele lat wcześniej zrezygnować.
Jestem oczarowana tą książką. To literatura niezwykle piękna. Zakochałam się w opisach zachodów słońca na tle brzoskwiniowego sadu, surowym i niepowtarzalnym krajobrazie Kolorado.
Jestem też w szoku, że tak mało jest na Instagramie tej książki. Bez dwóch zdań to pozycja, której warto poświęcić swój czas. Pamiętam, że podobnie było z “Lekcjami chemii” Bonnie Garmus (której swoją drogą blurb można przeczytać na skrzydełku tej książki) – kiedy ją recenzowałam, miałam wrażenie, że jestem pierwszą osobą, która to robi, a później nastąpił wysyp zachwytów i opinii. Mam nadzieję, że na tę książkę również przyjdzie czas. Zwłaszcza że tło stanowią autentyczne wydarzenia – zatopienie miasteczka Iola, które miało miejsce w latach 60. XX-wieku.
Polecam, polecam, polecam! To niesamowicie wciągająca, przepiękna literatura, gwarantująca mnóstwo różnorodnych emocji.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: Go as a River
Dodał/a opinię:
zaczytania