Dorotka stara się odnaleźć swoje miejsce w życiu, tylko nie wszystko układa się po jej myśli. Swoją drogą jej myśli błądzą czasem tak dziwnymi torami, że nawet mnie zadziwia! Dorotka jest uosobieniem naszej współczesności, która gdzieś się zagubiła i szuka w przeszłości swojej prawdziwej tożsamości. A może styl vintage to nie tylko moda, ale przede wszystkim stan umysłu? Jak na to nie spojrzeć, chciałoby się czasem przenieść w czasy, które bardziej nas rozumiały i wyzwalały z kajdan granic i „normalności”.
„Powrót” Izabeli Sowy to już czternasta książka napisana przez autorkę. Ciekawa jestem, czy styl autorki zmieniał się równie często jak wydawnictwa, które wydawały jej książki, ale to taka niewinna dygresja. Chętnie przeczytam serię o kobiecie-detektywie, natomiast nie sądzę, aby Dorotka przypadła mi do gustu na dłużej. Mimo szczerych chęci i przeczytania książki od deski do deski, to nie mogę znaleźć w niej „tego czegoś”. Cechy, która sprawia, że książkę czyta się szybko, ale nie dlatego, że termin goni, ale dlatego, że Czytelnik pragnie wiedzieć, co dzieje się dalej, jakie emocje czekają go na następnej stronie! Tu niestety mi tego brakuje.
Dorotka, czyli nasza główna bohaterka, to nie jest nastoletnia dziewczynka z rozkloszowaną spódniczką. Niestety, bo może gdyby była, to byłabym w stanie to zrozumieć i wiele wybaczyć. A tak mamy Dorotkę, która swoje lata już ma. Ponoć tatuuje, choć w ogóle tutaj nie mogę tego wyczuć. Zero zapału do swojej pracy, zero zaangażowania w to co robi. Dorotka wiele rzeczy w życiu pomija milczeniem, bo ponoć tego się nauczyła i tak lepiej. ALE JA SIĘ PYTAM, CZEMU TAK JEST LEPIEJ?! Trzy czwarte tej książki, to myśli Dorotki, których ona na głos nie mówi i z tego rodzi się sporo problemów. Owszem, milczenie jest złotem. Ale są kwestie, które rozmowy wymagają. Są ludzie, którzy rozmowy oczekują i są wydarzenia, które bez rozmowy w ogóle się nie odbędą! Zupełnie nie rozumiem tego zabiegu autorki. Czy Dorotka nie mogła być po prostu malarką? Tatuowanie okazało się bardziej trendy? Ale po co tak na siłę niemal? Bo naprawdę tutaj Czytelnik nie ma odczucia, że Dorotka faktycznie to w swoim życiu robi.
Mamy też dziwne momenty, jak choćby tajemniczy podarek od Wielkiego Architekta (który zrozumiecie pod koniec książki) i właściwie cała treść bazuje już tylko na tym. I na wynurzeniach Dorotki, które w sumie nic strasznie nowego nie przynoszą. Co więcej, większość przyjaciół, których spotyka wydaje się posiadać w nienaturalny sposób same wady, a prawie żadnych pozytywnych cech, które mogłyby powodować jakąkolwiek chęć zaprzyjaźnienia się z nimi. Mamy również „cudownego” modela, Igo, który flirtuje z Dorotką, a ona stara się nie angażować emocjonalnie. Ta znajomość jednak nie posuwa się do żadnego następnego etapu, bo Dorotka jest wyzuta z uczucia pożądania i najwyraźniej zupełnie nie potrzebuje żadnego kontaktu cielesnego z drugą osobą. Mogę to zrozumieć, owszem, ale wydaje się to tak naciągane…
Ogólnie rzecz ujmując, „Powrót” Izabeli Sowy jest bardzo dziwną książką, która nie zatrzymała mnie ani na chwilę. Zadziwiła mnie, owszem. Ale nie pozytywnie. Nie polecam.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-08-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek
Skąd masz pewność, że inwestujesz w to, co ważne? Że wymieniasz podarowany ci czas na właściwe fanty? Co będziesz wspominać za lat dziesięć, dwadzieścia...
OPOWIEŚĆ O KOBIECIE (nie zawsze) SUKCESU. Izabela Sowa – jak zawsze inteligentnie i ironicznie – trafia w czuły punkt. Opisując tu i teraz...