Poprzednie dwa tomy serii „Domniemanie niewinności” Whitney G. czytam ponad pół roku temu. Pomimo tego, że obydwa tomy nie były zbyt szczególnie wybitne, to jednak zżerała mnie ciekawość, jak autorka zakończy tą historię. I tak oto w moje ręce trafiło „Prawo miłości”.
Kiedy Andrew ostrzegał ją, że jest zimnym i bezdusznym draniem, który nigdy się nie zmieni, powinna była mu uwierzyć. Jednak teraz jest już za późno, bo Aubrey się zakochała.
Wydawało się, że wszystko między nimi się układa, ale Andrew wywinął taki numer, że, Aubrey oprócz miłości będzie musiała znaleźć w swoim sercu miejsce na nienawiść, bo nigdy mu nie wybaczy tego, co zrobił.
Andrew jest przekonany, że Aubrey da się zastąpić, więc wpada w wir przypadkowych randek. Jednak każda kobieta, do której chce się zbliżyć, przypomina mu blondwłosą piękność, w której oczach przeglądał się tyle razy. Chociaż wyrzucił Aubrey ze swojego życia, nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo stała się dla niego ważna.
Czy Aubrey da kolejną szansę mężczyźnie, który tak głęboko ją zranił?
Pierwszy wniosek, jaki nasunął mi się na myśl po skończeniu czytania „Prawa miłości”, to: ostatni tom jest zdecydowanie najlepszy z całej trylogii. Do ideału jeszcze daleka droga, ale tą część czytało mi się najprzyjemniej. Dlaczego? Duża zasługa tkwi w objętości książki, która jest zdecydowanie większa od poprzednich tomów. W recenzjach poprzednich dwóch części, narzekałam na to, że wszystko dzieje się w nich za szybko: w pierwszym rozdziale bohaterowie się poznają, w drugim zakochują, trzecim – nienawidzą, a czwarty to już praktycznie koniec historii. Człowiek prawie zdążył zaczynać się wkręcać w tą historię, a tu bum! Zakończenie.
Poprowadzenie fabuły w tomie trzecim jest zdecydowanie wolniejsze, choć jeszcze nie w takim stopniu jakbym chciała.
Cieszy mnie również to, że autorka postawiła na coś innego niż dotychczas. W „Prawie miłości” bohaterowie nie współżyją ze sobą kilka razy w ciągu jednego rozdziału. Część ta jest nieco bardziej stonowana od poprzednich. Uważam to plus, dlatego że Whitney G. rozwinęła dwa, ciekawe wątki: odsłoniła całkowicie tajemnice z przeszłości Andrew i skupiła się na drugim talencie Audrey, jakim jest balet.
Spodobał mi się również pomysł autorki na poprowadzenie bohaterów. Audrey w końcu zmądrzała i postanowiła zawalczyć o swoje, przez co dużo zyskała w moich oczach. Z kolei zaś Andrew pozbył się plakietki „wieczny dupek” i w końcu się ogarnął. Dzięki odsłonięciu wszystkich zakrytych kart z jego przeszłości, potrafiłam zrozumieć jego zachowanie. Cieszę się jednak, że te jego cechy, które pokochałam od pierwszego tomu, tj. sprośne żarty i zamiłowanie do ironii zostały z nim do końca.
To, co w głównej mierze pozostanie w mej pamięci z tej serii, to oryginalne nazewnictwo tytułów rozdziałów. Są nimi terminy prawnicze, które zostały przez autorkę wyjaśnione w prosty, ale profesjonalny sposób. To co ciekawe, każdy tytuł idealnie współgrał z zawartą w nim treścią. Nie spotkałam się jak dotąd z niczym podobnym, dlatego uważam to za świetny i przykuwający uwagę pomysł.
Podsumowując, „Prawo miłości” pozytywnie mnie zaskoczyło. Było świetnym uwieńczeniem całej trylogii. Jeśli przeczytaliście poprzednie dwa tomy i macie wątpliwości co do trzeciego, to z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić. Jeśli zaś w ogóle nie mieliście do czynienia z serią „Domniemanie niewinności” od Whitney G., a szukacie czegoś lekkiego i niezobowiązującego na jeden wieczór, to powinniście wziąć tą serię pod uwagę.
Moja ocena: 6/10
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: Reasonable Doubt, Volume Three
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Dodał/a opinię:
Anna Pasiut
Szczery, bezpardonowy i niezwykle seksowny. Ten klient ma wysokie wymagania! Penelope niedawno straciła dwa ważne biznesowy kontrakty i faceta, który...
Druga część namiętnej trylogii Domniemanie niewinności Aubrey okłamała Andrew, złamała podstawową zasadę, której on był wierny całe życie. Chodziło...