Wymarzone dla mnie gatunki książek to nie tylko kryminały czy thrillery. To także wszelkie reportaże czy książki oparte na prawdziwych zdarzeniach. A skoro czytam o mordercach to mam potrzebę poznania też drugiej strony, tej lepszej, czyli policjantów. Stąd też pozycja „Psy prewencji” koniecznie musiała u mnie zawitać. To nie jest typowa książka o życiu policjantów na służbie. To realia jak ono wygląda. Bez mydlenia oczu, bez wypowiedzi wyższych sfer, które mówią to co chcą. To pozycja bez patronatu oraz zgody KGP, oraz MSWiA. Jej tekst próbowano ocenzurować, naciskano by usunąć wiele jej stron. Został nawet wydany nieoficjalny zakaz czytania tej książki przez funkcjonariuszy Policji. Zakaz wydany przez komendantów i przełożonych w kilku (czy aby na pewno?) komendach miejskich, powiatowych i wojewódzkich.
Ten wstęp sam za siebie mówi, że książka nie jest sielanką ani przyjemną lekturą, a co dopiero wymarzoną pracą dla kogoś, kto chciał pomagać innym. Wybór pracy policjanta to wybór świadomy. Wybór poparty tym, co chcemy robić. Jeśli chcemy porządku, walki z przestępczością i pomocy ofiarom to pierwszy zawód, jaki się jawi to właśnie policjant. A realia są całkiem inne.
„Ludzie, którzy stawili się do służby, pełni fascynacji i wyidealizowanych obrazków, po zderzeniu z rzeczywistością i mechanizmami istniejącymi w policji, takimi jak kolesiostwo, nepotyzm, sprzedawanie się za awanse i premie, popadają w alkoholizm i wypalają się zawodowo.” *
Zaznaczmy, że pewnie nie wszędzie tak jest, ale hierarchia robi swoje. Ta historia to historia tych na samym dole jej policyjnego odpowiednika. Większość to pracownicy prewencji stąd też i wziął się tytuł „Psy prewencji”
Gdy zasiadłam to tej książki to wiedziała od początku, że to jest właśnie to czego chciałam. Nie jakaś wyidealizowana pozycja jak to pięknie jest pomagać, jak szybko rozwiązuje się sprawy i jak nagradzani są policjanci za swoje osiągnięcia. Nie. To pozycja o gnojeniu, pomiataniu, kablowaniu. O wiecznym braku pieniędzy, sprzętu, a w pewnym momencie sił by walczyć.
„Psy prewencji” to historia w 80% prawdziwa. Dodana fikcja to fikcja kamuflująca. Postacie, imiona i pseudonimy powstały na potrzeby publikacji przez wzgląd, że niektóre osoby nadal pracują w Policji. Pod ksywkami często kryje się mieszanka dwóch osób. Jak wspomniał autor tym razem wszelkie podobieństwo do osób prawdziwych jest zamierzone i celowe. Zarówno koledzy, jak i wrogowie rozpoznają się po zachowaniu i akcjach, które, nawet jeśli częściowo spreparowane to między nimi dobrze znane.
Chciałabym na rynku więcej tego typu nowości. Dla mnie to pewne, że byłaby to zdecydowanie grupa bestsellerów, po które chętnie by sięgano. Nareszcie coś realnego, a nie wyidealizowanego jak w telewizji. Ja obecnie czekam na "Folwark komendanta", a jeśli autor zechce pisać więcej to oczywiście będę śledzić wszystkie jego pozycje. Warto
* - Cytat z "Psy Prewencji" Norbert Grzegorz Kościesza, str. 6-7
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 208
Język oryginału: Polska
Dodał/a opinię:
Karolina MAREK
Opowieści Starej Puszczy. Przygody Kinguńci- Śmiechuńci i Norbuńcia- Psotuńcia" są wynikiem listów pisanych przez moje dzieci do Św. Mikołaja, w którego...
9 sierpnia 2023 Trzy opowieści, bajka, baśń i legenda - każda z nich przeniesie małego czytelnika w świat fantazji i czarów. Kolorowe ilustracje pomogą...