Właściwie nigdy nie byłam fanką tych komedii czy filmów o nastolatkach, gdzie akcja rozgrywa się na studiach, a motyw przewodni to imprezy i wojna bractw. Ale przy tej książce wkręciłam się niesamowicie, mimo że zawierała praktycznie wszystko, co mnie często irytuje. Właściwie nigdy nie byłam fanką tych komedii czy filmów o nastolatkach, gdzie akcja rozgrywa się na studiach, a motyw przewodni to imprezy i wojna bractw. Ale przy tej książce wkręciłam się niesamowicie, mimo że zawierała praktycznie wszystko, co mnie często irytuje. Cassie wyjeżdża na studia fotograficzne, gdzie chce rozwijać swoją pasję, uczyć się i dostać na wymarzony staż. Nie jest typową grzeczną dziewczynką, razem ze swoją współlokatorką Melissą lubi się zabawić, byleby w granicach rozsądku. Jack natomiast to gwiazda baseballu i największy szkolny playboy. Otoczony wianuszkiem dziewczyn i kumpli z drużyny, z żadną dziewczyną nie spał dwa razy. Dopóki nie spotyka Cassie, która mimo że zdaje sobie sprawę z jego urody, nie jest podatna na jego wdzięki i odpycha go na wszystkie sposoby. Cassie trudno zaufać Jackowi, on natomiast ma przed sobą największą próbę wierności, która może zadecydować o ich miłości. Wiem, że to brzmi oklepanie. Wiem, że to może wyglądać jak fanfiction pisane przez nastolatkę na Wattpadzie. Ale mam wrażenie, że autorka celowo zrobiła takie wrażenie, ponieważ książka nie jest wysokich lotów, za to można się w nią mocno wkręcić. Po takim opisie nie spodziewamy się wiele, nie mamy wygórowanych oczekiwań, co sprawia, że ta historia jest tak prosta i niewymagająca, że aż przyjemna. Po ACOMAFie, który zszargał moją psychikę, niemal z błogością czytałam Rozgrywkę, której proste i zabawne dialogi, ciekawi i charakterystyczni bohaterowie oraz płynna, szybko przeskakująca akcja były miodem dla mojej duszy. Akcja? Typowy plot twist, przeskakujemy z miejsca na miejsce, z sytuacji na sytuację, co chwile pojawia się jakaś drama typowa dla osób w wieku studenckim. Po prostu to cały czas trwa, nie ma zapychaczy i zbędnych opisów, co sprawia, że czyta się to niezwykle płynnie. Większość to dialogi, choć mi akurat to nie przeszkadza. To wszystko jest jednocześnie plusem i minusem, fakt, że wszystko biegnie tak szybko, więc i nie zdążyliśmy poznać przeszłości Jacka i Cassie, a jedynie możemy uwierzyć bohaterom na słowo, jacy oni kiedyś byli. To chyba jedyne, na co naprawdę zwróciłam uwagę z rzeczy, które by mi przeszkadzały – wszyscy mówią, jak to oni kiedyś nie potrafili nikomu zaufać i jak wszystkich odpychali, ale my, jako czytelnicy, nie mamy jak tego odczuć. Jeśli jednak kogoś dziwi tak szybkie zaczęcie związku, na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że jestem już dwa lata z chłopakiem, a zaczęło się to po dziesięciu dniach znajomości. Taa, takie rzeczy się dzieją naprawdę. To, czy nam się ta książka spodoba, chyba zależy od tego, w jakiej sytuacji po nią sięgniemy; jeśli oczekujecie wyczerpującego romansu, głębokich opisów i niepowtarzalnej miłości – e-e, lepiej nie. Jeśli jednak chcecie sobie zrobić przerwę i potrzebujecie lekkiej książki, którą przeczytacie w kilka godzin, jeśli macie trudny czas i potrzebujecie się trochę rozluźnić - tutaj polecam po nią sięgnąć. Nie będę Wam kłamać; nie oczekujcie po niej dużo, a nie będziecie zawiedzeni, za to możecie być całkiem zadowoleni.
Recenzja pochodzi z bloga blue-spark-books.blogspot.com
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: The Perfect Game
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Dodał/a opinię:
Kamila Kaczmarska
Jack pojawił się u mnie w nocy, po sześciu miesiącach braku kontaktu. Trzymał dwanaście czerwonych róż. Powiedział, że jest mu przykro, że mnie kocha...
Podobno prawdziwa miłość zwycięży wszystko. Jednak w tej rundzie nie będzie łatwo. Kiedy Cassie zobaczyła stojącego w drzwiach Jacka, wiedziała, że...