"Ruiny na wybrzeżu" to jedna z tych książek, które w swój sposób przyciągnęły mnie okładką i opisem w księgarni. Muszę przyznać, że wybór ten nie okazał się "strzałem w dziesiątkę". Książka miała potencjał na dobry thriller. Młoda Niemka, Lea Mahler wraca w swoje rodzinne strony. Niestety jadąc z siostrą w samochodzie ulega wypadkowi. Jej siostra ginie, a ona sama traci pamięć. Wbrew zaleceniom lekarzy postanawia po czterech miesiącach ponownie wrócić w swoje rodzinne strony i dowiedzieć się, jak doszło do wypadku oraz dowiedzieć się, dlaczego przyjechała na niemiecką wyspę po ponad dwudziestu latach. Problemem jest to, że jej przyjaciele przedstawiają jej różne wersje wydarzeń.
Książka ta byłaby świetnym thrillerem, jednak za dużo w niej opisów przyrody, ruin i momentami niepotrzebnych powrotów do przeszłości. Czytelnik nie może skupić się na fabule, bo w najważniejszych momentach przerywana jest ona owymi opisami. Na dodatek, większość z nich nie wnosi nic konkretnego do wiadomości czytelnika. Akcja książki jest powolna, wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Ciężko mi tu było znaleźć jakieś plusy. Może są tacy czytelnicy, którym ta książka się spodoba. Ciężko mi było przez nią przebrnąć i tak samo napisać tę recenzję.
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2017-05-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: DAS KÜSTENGRAB
Dodał/a opinię:
Zaciszna wyspa. Grupa przyjaciół. Potworna przeszłość, która niespodziewanie powraca. Po dwudziestu trzech latach nieobecności Lea Mahler...
Przeszłość zawsze Cię dogoni. Czy naprawdę chcesz spotkać swoich dawnych znajomych? Czwórka przyjaciół z młodości na wiele lat traci kontakt ze sobą...