„Sezon zamkniętych serc” to zupełnie niesztampowy debiut literacki Pani Wioletty Leśków-Cyrulik traktujący o skomplikowanych relacjach międzyludzkich.
Agnieszka i Darek wyjeżdżają na dwuletni kontrakt do Islandii. Jest to dla nich szansa na rozpoczęcie nowego życia z dala od Polski, znanego środowiska i traumatycznej przeszłości, o której do końca nie da się zapomnieć. Tu, w nowym miejscu, w innym otoczeniu ich niemalże ośmioletni związek okazuje się daleki od ideału. Darek, niczym Anioł Stróż, od samego początku pomagał Adze w prowadzeniu w miarę normalnego życia. Niestety jego nadskakiwanie i nadopiekuńczość zamknęła ich oboje w klatce. On uzależnił się od opieki nad nią, a ona nie potrafiła zrobić bez niego samodzielnego kroku. Ta ogromna wieź emocjonalna łącząca bohaterów z czasem stała się destrukcyjna i powoli niszczyła związek, zamiast go scalać i jednoczyć. Oboje dusili się we wspólnym życiu niczym w zamkniętej bańce, ale odpowiedzialność, troska i poświęcenie nie pozwalały dotąd na zmiany. Dopiero w małej islandzkiej wiosce Vopnafjordur sprawy zaczęły przybierać inny obrót. Darek musiał często wyjeżdżać na drugi koniec wyspy, a Agnieszka zostawała sama. Dzięki zapobiegliwości Darka dziewczyna podjęła pracę w szkolnej bibliotece, dzięki czemu poznała nowych ludzi i pomimo dzielącej ich bariery językowej zaprzyjaźniła się z nimi. Agnieszka zaczęła powoli dostrzegać życie poza bezpiecznym kokonem stworzonym przez swojego chłopaka. W tych okolicznościach ich związek nie miał szansy przetrwać próby, choć uzależnienie od partnera jeszcze długo dawało o sobie znać. Jednak gdy do gry wkroczył Jon – pisarz polskiego pochodzenia, bohaterka stanęła wreszcie przed szansą na normalne życie. Czy będzie miała siłę i odwagę aby z niej skorzystać?
Od samego początku powieść ta przybrała dla mnie formę relacji z pobytu w Islandii. Dlaczego tylko relacji?… Autorka pokazała życie na głębokiej prowincji ograniczając się do ścisłej, dosyć hermetycznej grupy kilku bohaterów, przyjaciół, którzy przebywali ze sobą na co dzień. Do tego kręgu niespodziewanie wkroczyła Agnieszka, która powoli, krok po kroku asymilowała się z nowym otoczeniem. A bohaterowie powołani do życia okazali się autentycznymi ludźmi z problemami, popełniającymi błędy i ponoszącymi ich konsekwencje. Niestety nie znalazłam tu emocji, w które powinna obfitować tego rodzaju opowieść. Wydarzenia zostały przekazane raczej w formie suchych faktów, które po prostu przyjęłam do wiadomości. I to jest moim zdaniem główny minus tej opowieści.
Warto zauważyć, że autorka nie wyłożyła wszystkiego prosto, „kawa na ławę”, ale umiejętnie i stopniowo dawkowała informacje. Dotyczy to trudnych losów Agnieszki, ale także pracy Darka, przeszłości Jona i tajemniczych wyjazdów jego ojca. W ten mogłam sama doszukiwać się prawdy, co stało się dla mnie bardzo intrygujące. Taki zabieg mógł sprawdzić się tylko w przypadku dobrze napisanej powieści, pozbawionej zbędnej ckliwości i tandety.
„Sezon zamkniętych serc” to zdecydowanie udany debiut, który warto polecić nie tylko na jesienno-zimowe wieczory.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Dodał/a opinię:
Poczytajka
W surowym klimacie Islandii rodzą się trudne uczucia. Niewielkie miasto na Islandii położone z dala od głównej drogi przyciąga życiowych rozbitków...