" - Olivia? - powtórzyła. - Znam chyba z dziesięć Olivii. Kotka mojej przyjaciółki też wabi się Olivia.
- Za to ty jesteś jedyną Persefoną, jaką znam. - I dodałam w duchu: bo nikt nie nazwałby tak nawet kota. "
Sen, zielone drzwi, jaszczurka.
Czterech chłopaków, nowa szkoła.
Cmentarz, dziwny rytuał.
Tajemnice i intrygi.
Pierwszy tom "Trylogii Czasu" Kerstin Gier nie przypadł mi do gustu. Zdecydowanie był mdły. Niemniej jednak nie skreśliłam autorki i postanowiłam z mojej własnej zasady dać jej drugą szansę. Tym razem sięgnęłam po pierwszy tom jej nowej trylogii. Sny, wędrowanie w nich, władza, brzmi super, prawda? No tak, ja też tak sądziłam, ale powieść nie do końca mi się spodobała.
Zacznijmy na początku od fabuły, która totalnie mnie pochłonęła. Od razu spodobał mi się cały pomysł. Pomyślcie sobie tylko jak niesamowite są sny. A gdybyście mieli możliwość zmieniania swoich snów w dowolnej chwili albo wędrowania po snach innych ludzi? Po prostu cudownie! Niesamowita sprawa i nieograniczona władza. Ile można by było wynieść z takich snów. Można poznać człowieka dogłębnie. Ja zdecydowanie chciałabym posiadać taką moc. Jednak oczywiście niczego nie można mieć za darmo. I w takiej właśnie sytuacji znaleźli się główni bohaterowie.
Zaczęło się od jednej, niewinne zabawy, która przerodziła się w niewyobrażalnie kiepską sprawę.
Autorka miała pomysł i to bardzo fajny. Bardzo ciekawym połączeniem są sny i jak się okazuje demony. Chociaż ten demon to mi tak trochę nie pasował, ale i tak fajnie wyszło w całości. Zakończenie mnie w sumie zaskoczyło i nie spowiedziałam się takiego obrotu spraw. Niemniej jednak do dyskusji pozostaje sposób, w jaki autorka poprowadziła książkę. Brakowało tutaj emocji, a bohaterowie byli tacy bezosobowi, "na jedno kopyto". Jednak najbardziej wkurzał mnie język autorki. Odniosłam wrażenie, jakby na siłę próbowała zrobić z bohaterów takich boskich luzaków, tylko że wyszło jej to słabo. A jeszcze bardziej irytowały mnie przeskoki w czasie. Raz jesteśmy w teraźniejszości, za chwilę w snach i można było pogubić się. To samo zrobiła autorka w "Trylogii Czasu" i ten błąd popełniła ponownie w nowej trylogii. Kiepsko, bo przez to ucierpiała całość, a fabuła jest naprawdę świetna i wiele wątków mnie mocno intrygowało.
" - Dobrze - zgodziłam się. - Pod warunkiem, że pożyczysz mi dirndl.
- Właśnie, przecież to strój na każdą okazję!
- Nie mój dirndl, tylko ogólnie dirndl. Nie chcę pozbawić cię złudzeń, serdeńko, ale żeby nosić dirndl, trzeba mieć czym oddychać Kapewu? "
Teraz przejdźmy do bohaterów.
Liv Silver, przeprowadziła się do Londynu, ze swoją nianią, mamą oraz siostrą. Odkąd tutaj zamieszkała, w jej snach pojawiają się zielone drzwi. Dodatkiem specjalnym jest czwórka przystojnych chłopców, którzy jak się okazuje, chodzą do tej samej szkoły co ona. Nic w tym dziwnego by nie było, gdyby nie to, że odprawiają oni dziwny rytuał na cmentarzu, a za dnia patrzą na nią, jakby była stworzona do wyższych celów. A na dodatek z jednym z nich ma niedługo zamieszkać.
Liv, jest piętnastoletnią dziewczyną, która jest kreowana przez autorkę na dorosłą osobę. No i niestety to jest błąd. Niefajnie czyta się o dziewczynce, która raz zachowuje się jak naburmuszony przedszkolak, a za chwilę stara się patrzeć na wszystko racjonalnie i zachowuje jak dorosła. A jej durne teksty i odzywki, które kieruje razem ze swoją siostrą do matki są naprawdę słabe. Odniosłam wrażenie, jakby nie miały do niej szacunku. Aczkolwiek ich matka również nie jest normalna. Pomyślcie tylko, która matka mówi, że jej dziecko jest dziwne i zacofane, bo ma piętnaście lat, jeszcze nie uprawiało seksu, paliło marihuany, czy też nie wychodzi na imprezy. Tak! Żadna matka chyba tak nie robi. A tutaj matka Liv, cieszy się, gdy jej dziecko idzie na imprezę oraz namawia ją do pozostania na niej do późna. Yyyymmm... bardzo dziwne.
I jest czterech chłopców, którzy oczywiście są sportowcami, no bo jak może być inaczej? Jeden walnięty, uwielbiający alkohol i żyjący we własnym świecie. Drugi zamknięty w sobie, odstający od reszty. Trzeci przewodniczący grupy, najpiękniejszy ze wszystkich i zakochany w swojej drugiej połówce. Czwarty najnormalniejszy, poważny i zawsze postępujący właściwie. A w całości wychodzi na to, że żaden z nich nie cechują się niczym specjalnym i wszyscy są tacy sami.
Niestety nie spodobali mi się bohaterowie, byli tacy nijacy. Jedynie Jasper chociaż troszkę wyróżniał się swoim wariactwem.
" Kiedy wykluczysz to, co niemożliwe, wówczas to, co zostanie, musi być prawdą, jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi. "
Książka chociaż nie do końca fajnie przedstawiona, prezentuje się bardzo fajnie pod względem fabuły. Wiele wątków zaintrygowało mnie, dlatego też z przyjemnością poznam dalsze losy bohaterów. Mam ogromną nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. I chociaż bohaterowie są dziwni, a niektóre "mądrości", które płyną z tej książki nie powinny znaleźć się tutaj, to i tak zachęcam do sięgnięcia po książkę. Można z nią spędzić miło czas. Może w końcu dowiemy się kim jest Secrecy?No i cóż, na dodatkowe uznanie zasługuje piękne wydanie. Nie można się mu oprzeć.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2016-06-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Silber - Das erste Buch der Träume
Język oryginału: Niemiecki
Tłumaczenie: Agnieszka Hofmann
Dodał/a opinię:
natalia6202
"Błękit szafiru" to już drugi tom "Trylogii czasu". Gwendolyn i Gideon zapatrzeni w siebie wrócili właśnie z początku XX wieku. Ale sprawy tylko...
Carolin ma dwadzieścia sześć lat, ponadprzeciętny iloraz inteligencji, mówi biegle ośmioma językami, mnoży w pamięci siedmiocyfrowe liczby, podając...