Weronika to klasyczna stara panna, która czeka na swego księcia. Ba, ona nawet jakiegoś ma na oku, wzdycha do niego nieustannie, marzy o nim i ich wspólnym życiu. Niestety obiekt jej westchnień, który ma na imię Grzegorz, chyba raczej ma inne plany. Cóż, takie jest życie...
Siostra Weroniki - Klara - właśnie wychodzi za mąż. Ceremonia ma się odbyć w Urzędzie Stanu Cywilnego. Trzeba przyznać, że Weronika nie przepada za przyszłym szwagrem, a nawet nie może się nadziwić, co też Klara w nim widzi. Siostra uwielbia swego wybranka, dba, by niczego mu nie brakowało, wpatrzona jest jak w obrazek w jego "tłustą gębę". Oczywiście mimo opinii Weroniki, Klara i Mirek wstępują w związek małżeński i wyjeżdżają w podróż poślubną, zostawiając pod jej opieką mieszkanie z niezliczoną ilością kwiatków wymagających podlewania lub suszenia i lakierowania. Po wypełnieniu obowiązków Weronika w pośpiechu wyrzuca śmieci, z reklamówką w ręce biegnie na przystanek i w ostatniej chwili wskakuje do autobusu. Gdy siada, okazuje się, że niestety do kontenera wyrzuciła swoją reklamówkę, a zabrała ze sobą śmieci... Trzeba szybko wrócić i odzyskać swoje rzeczy, zanim jakiś kloszard sobie je przywłaszczy. Niebawem przekonuje się, że gdyby nie pomoc znajomego policjanta, mogłoby to być bardzo trudne...
Na okładce powieści możemy przeczytać, że jest ona porównywana do Bridget Jones, oczywiście w polskiej wersji. Czy słusznie? Myślę, że tak. Nasza główna bohaterka jest podobnie postrzelona, nierozgarnięta, samotna, nieco przy kości i ma niewątpliwie talent do pakowania się w kłopoty. Jednak z pewnością da się ją lubić, razem z jej wadami i zaletami, oraz głupimi pomysłami. Droga Weroniki do miłości jest bardzo wyboista, ale czy na jej końcu czeka jej wymarzony książę? Tego Wam nie zdradzę.
Książkę czyta się ekspresowo. Strona za stroną, aż nie wiadomo kiedy dobijamy do końca. Jest to w dużej mierze zasługa stylu autorki, sporej ilości dialogów, śmiesznych sytuacji i tego, że ciągle się coś w tej powieści dzieje. Chociaż jest to lektura lekka i przyjemna, to nie brakuje tu bohaterów, którzy mogą przyprawić czytelnika o niezły ból głowy. Irytacja miesza się tu z głupotą, a co z tego wyszło, niestety nie mogę Wam powiedzieć, chociaż bardzo bym chciała. Pod tą zwariowaną historią kryje się coś jeszcze. Iga Adams chce zwrócić naszą uwagę na kilka problemów, pokazać jak wygląda w dzisiejszych czasach sytuacja singli i czym się kończy szukanie na siłę męża...
Czy mogę Wam tę książkę polecić? Oczywiście. Z pewnością nie będziecie się w trakcie tej lektury nudzić. Mam nadzieję, że sprawi Wam ona tyle radości co mi, osłodzi nawet najsmutniejszy dzień i bardzo pozytywnie Was zaskoczy, nie tylko zakończeniem. Szczególnie teraz, gdy słoneczko nas nie rozpieszcza, taka dawka dobrego humoru jest bardzo wskazana.
http://korcimnieczytanie.blogspot.com/2014/12/iga-adams-smak-miosci.html
Informacje dodatkowe o Smak miłości:
Wydawnictwo: Damidos
Data wydania: 2014-07-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7855-080-8
Liczba stron: 240
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
korcia
Sprawdzam ceny dla ciebie ...