Ach ten Małecki. Jak trafia on za każdym razem prosto w serce?
Po nowe książki ulubionych pisarzy zawsze sięgam z ogromną dawką entuzjazmu, ale gdzieś z tyłu głowy kryją się obawy. A co, jeśli tym razem nie trafi? W końcu każdemu może powinąć się noga.
Święto ognia to piękna i poruszająca historia o niezwykłej rzeczywistości. Anastazja, młoda kobieta uwięziona w ciele ograniczonym przez dziecięce porażenie mózgowe, snuje opowieść o swoim życiu oraz swoim ojcu i starszej siostrze. Ta bliska sobie rodzina zachowuje jednak pewien dystans, każdy ucieka... Ojciec ucieka w miejsce, o którym wie tylko on. Łucja ucieka w balet. Anastazja ucieka w życie ludzi obserwowanych za oknem.
To spokojna opowieść, której jednak nie określiłabym mianem nudnej. Autor wielokrotnie rozpisuje się na temat wewnętrznych przeżyć bohaterów, a ja nigdy nie mam ochoty ich omijać. Miałam tak do tej pory z każdą książką Małeckiego. Po prostu w nie wsiąkam za każdym razem. Tak samo rozdziały opisane z punktu widzenia Anastazji miały w sobie ogrom wrażliwości, której nie doświadczy człowiek pędzący w trybie dom-praca-dom. Anastazja, poza kilkoma wydarzeniami w roku, ma jedynie swoje obserwacje.
Ale każda z narracji w tej książce ma swój charakterystyczny styl. Narracja Anastazji jest nieco dziecięca i prosta, bez wyszukanych słów. Rozdziały ojca mają w sobie smutek i zmęczenie. A Łucja to determinacja w czystej postaci z miejscem na bezwarunkową miłość do siostry. Mimo tego zróżnicowania ta trójka znajduje wspólny język. I tak samo ja znalazłam wspólny język z Małeckim.
Twórczość Jakuba Małeckiego mogę z czystym sercem polecić, choć zdaję sobie sprawę, że to nie każdego bajka. Święto ognia to w szczególności książka dla miłośników ludzi i ich relacji. Nie ma tu dużo akcji, a fabuła skupia się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów. Autor pisze jednak w taki sposób, że nawet ja, miłośniczka przede wszystkim kryminałów i thrillerów, za każdym razem wsiąkam na nowo w jego powieści.Ach ten Małecki. Jak trafia on za każdym razem prosto w serce?
Po nowe książki ulubionych pisarzy zawsze sięgam z ogromną dawką entuzjazmu, ale gdzieś z tyłu głowy kryją się obawy. A co, jeśli tym razem nie trafi? W końcu każdemu może powinąć się noga.
Święto ognia to piękna i poruszająca historia o niezwykłej rzeczywistości. Anastazja, młoda kobieta uwięziona w ciele ograniczonym przez dziecięce porażenie mózgowe, snuje opowieść o swoim życiu oraz swoim ojcu i starszej siostrze. Ta bliska sobie rodzina zachowuje jednak pewien dystans, każdy ucieka... Ojciec ucieka w miejsce, o którym wie tylko on. Łucja ucieka w balet. Anastazja ucieka w życie ludzi obserwowanych za oknem.
To spokojna opowieść, której jednak nie określiłabym mianem nudnej. Autor wielokrotnie rozpisuje się na temat wewnętrznych przeżyć bohaterów, a ja nigdy nie mam ochoty ich omijać. Miałam tak do tej pory z każdą książką Małeckiego. Po prostu w nie wsiąkam za każdym razem. Tak samo rozdziały opisane z punktu widzenia Anastazji miały w sobie ogrom wrażliwości, której nie doświadczy człowiek pędzący w trybie dom-praca-dom. Anastazja, poza kilkoma wydarzeniami w roku, ma jedynie swoje obserwacje.
Ale każda z narracji w tej książce ma swój charakterystyczny styl. Narracja Anastazji jest nieco dziecięca i prosta, bez wyszukanych słów. Rozdziały ojca mają w sobie smutek i zmęczenie. A Łucja to determinacja w czystej postaci z miejscem na bezwarunkową miłość do siostry. Mimo tego zróżnicowania ta trójka znajduje wspólny język. I tak samo ja znalazłam wspólny język z Małeckim.
Twórczość Jakuba Małeckiego mogę z czystym sercem polecić, choć zdaję sobie sprawę, że to nie każdego bajka. Święto ognia to w szczególności książka dla miłośników ludzi i ich relacji. Nie ma tu dużo akcji, a fabuła skupia się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów. Autor pisze jednak w taki sposób, że nawet ja, miłośniczka przede wszystkim kryminałów i thrillerów, za każdym razem wsiąkam na nowo w jego powieści.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2021-09-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
zielonamalpa
I tak naprawdę to moje czekanie zaczyna się już wcześniej, bo kto wie, jak to jest z tymi listonoszami, czasami przyniosą za późno, a czasami za wcześnie, Poczta Polska jest jak te małe kropeczki w fizyce kwantowej, co to podobno za nic nie da się przewidzieć, co zrobią, więc może być tak, że kartka jednak dojdzie i że dojdzie na przykład już dziś.
Lato 1926 roku. Stolarz Krystian Dzierzba rozpoczyna pracę nad trumną dla kobiety, która rzekomo umarła z tęsknoty. Szalona Leokadia jak co wieczór czeka...
Narracja oparta na dwóch historiach, które dzieją się równocześnie. Przeskoki z jednej opowieści w drugą następują w momencie, kiedy...
– Wiesz, czasami zazdroszczę mężczyznom. Tyle ich otacza piękna i mogą z niego korzystać, napawać się nim. No zobacz, choćby tutaj: słońce na chodniku, wspaniałe stare drzewa, obłędny zapach chleba z piekarni i dwie takie świetne dupy jak my.
Więcej