"Święto ognia" Jakuba Małeckiego to bardzo poruszająca i pięknie przez niego opowiedziana historia rodziny Łabendowiczów. Tak niby proste, zwyczajne życie opisane w bardzo subtelny i wrażliwy sposób. Mnie skłoniło do refleksji i wspomnień, gdy wiele lat temu (byłam jeszcze w szkole podstawowej) mieszkałam w bloku, to piętro niżej mieszkała rodzina z nastoletnią dziewczynką, również, jak jedna z bohaterek tej książki, z porażeniem mózgowym. Z tamtych lat najbardziej pamiętam to, jak bardzo lubiła brać udział w naszych zabawach na podwórku, woziliśmy ją wózkiem w trakcie zabawy w berka i jej krzywy uśmiech był dla nas ogromna nagroda i niemal frajdą.
"Specjalnie mówię źle, tata to wymyślił - porażenie to jest bardzo brzydkie słowo, okropne, takie słowo na zawsze, a poroże to przecież coś pięknego."
Najbardziej mnie zaskoczyło to, że gdy po latach, gdy byłam w ciąży, to moja teściowa kazała mi odwracać głowę już na tym piętrze, gdzie mieszkała Monika, abym czasem się na nią nie "zapatrzyła" i żeby moje dziecko nie było takie jak ona. Nawet moja mama chociaż starsza od teściowej nie miała takich przesądów...
Dla mnie ta książka była dość trudna w odbiorze z uwagi na problemy w niej zawarte oraz to, że pokazuje nam jak życie może być trudne. Nie doceniamy tego co mamy, zawsze chcemy czegoś więcej, a przecież sprawność fizyczna i psychiczna są chyba najważniejsze. Sama obecnie zmagam się z wieloma chorobami, ale jeszcze potrafię sama o siebie zadbać i poradzić sobie chociaż może w ograniczonym zakresie, ale daję radę. A w rodzinie opisanej przez Małeckiego to te trzy osoby mają różne jednak głęboko ze sobą związane problemy.
Książka zaczyna się od narracji Anastazji, dwudziestoletniej dziewczyny z porażeniem mózgowym, opowiada nam o tym, co dzieje się w domu oraz za oknem, przez które często spogląda, opowiada swoim językiem, często z wymyślonymi przez siebie słowami, które dla niej brzmią być może naturalnie a dla nas są jakby oderwane od rzeczywistości, lecz właśnie w tym tkwi ich urok.
"Fikumiku inaczej nazywa się rehabilitacja, ale to każdy wie."
Nie zabrakło tu również narracji z punktu widzenia ojca Nastki oraz jej starszej siostry Łucji. Pozwala nam to na poznanie tych samych sytuacji opisanych przez trzy osoby, trzy punkty widzenia są oczywiście różne, autor znakomicie sobie z tym poradził.
Można pomyśleć po tej lekturze, że nawet gdy wydaje się, że jest tak beznadziejnie, to przecież świat i tak jest piękny, i nic i nikt tego nie zmieni.
Książka bardzo wymowna w swoim odbiorze, dla mnie piękna, chociaż bardzo smutna i pełna ogromnej ilości bólu, jednak każdy powinien ją sam przeczytać i przeżyć po swojemu to co jest w niej zawarte.
"Pomyślałam, że gdyby wszyscy ludzie po kolei na chwilę zamienili się z nią na życia, a potem wrócili bezpiecznie w swoje ciała, świat stałby się nieporównywalnie lepszy."
Czytałam, że wykupiono już prawa do ekranizacji tej książki, ale myślę, że film nie przekaże tego wszystkiego co jest spisane na kartkach tej powieści.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2021-09-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Myszka77
I tak naprawdę to moje czekanie zaczyna się już wcześniej, bo kto wie, jak to jest z tymi listonoszami, czasami przyniosą za późno, a czasami za wcześnie, Poczta Polska jest jak te małe kropeczki w fizyce kwantowej, co to podobno za nic nie da się przewidzieć, co zrobią, więc może być tak, że kartka jednak dojdzie i że dojdzie na przykład już dziś.
Czasami prawda rozciąga się daleko za horyzont. Jałowe lata bez wschodów i zachodów słońca. Wspomnienia jak burza piaskowa, jak skrzypienie desek...
Przyjaźń poddana wielkiej próbie i marzenie, które staje się ciężarem Lato 2002 roku. Czekając na powrót rodziców z wielkiego...
– Wiesz, czasami zazdroszczę mężczyznom. Tyle ich otacza piękna i mogą z niego korzystać, napawać się nim. No zobacz, choćby tutaj: słońce na chodniku, wspaniałe stare drzewa, obłędny zapach chleba z piekarni i dwie takie świetne dupy jak my.
Więcej