"Szczęście w mazurskim domu", to druga część cyklu "Błękitny dom nad jeziorem", chociaż jeśli ktoś nie czytał pierwszej części, to można zacząć nawet od drugiej, gdyż nie są ściśle związane ze sobą.
W tej książce autorka opisuje w większej części losy Pauliny, młodej dziewczyny, samotnej matki. Zosia i Tosia można powiedzieć, że przygarnęły ją w poprzedniej części, gdy jeszcze była w ciąży i bez środków do życia. Zamieszkała z nimi i synkiem Maciusiem w Błękitnym Domu pomagając w prowadzeniu pensjonatu. Zaprzyjaźniły i zżyły się ze sobą. W Mrówkach pojawił się przystojny mężczyzna Bruno, pokochał Paulinę i Maciusia a ona również darzy go uczuciem. Wszystko zaczyna się pięknie układać, lecz życie nie zawsze lubi stabilizację i szczęście.
"Podobno to nieprawda, że tylko w bajkach zdarzają się tacy szczęśliwcy, którzy trafiają na tę prawdziwą miłość za pierwszym razem. Taką od przedszkola do grobowej deski."
Do pensjonatu na Mazurach przyjeżdża z przyjaciółką, znany pisarz Kacper Baliński. Swoim wyglądem i zachowaniem wprawia w zakłopotanie Paulinę, sama nie wie, dlaczego na jego widok się rumieni i czuje dziwne podniecenie. Przecież kocha Bruna z wzajemnością, są zaręczeni, więc skąd taka fascynacja innym mężczyzną. Jakby tego było mało, to pewnego dnia Paulina odbiera telefon... przeszłość, do której nie chce wracać, sama do niej wróciła.
W trudnych chwilach może liczyć na swoich przyjaciół, lecz to nie koniec niespodzianek. I tych złych, lecz także i dobrych.
"Jeżeli za bardzo ci na tym zależy, prędzej czy później zaczynasz to tracić, a wtedy jeszcze mocniej boli."
Bohaterowie tej serii to zwykli, normalni ludzie, których możemy spotkać za płotem lub w mieście na klatce schodowej, czy w sklepie. Autorka bardzo dobrze nakreśliła postacie, że wydaje się iż czytam o swoich sąsiadach, bo niektóre fakty się zgadzają, zwłaszcza że mieszkam również na Mazurach, nad pięknym i urokliwym jeziorem, nad które latem zjeżdżają tłumy spragnionych sielskości i natury turystów.
"Szczęście w mazurskim domu", to moim zdaniem nie bardzo trafiony tytuł, gdyż sądząc po nim, to powinno być tu sielsko i anielsko, a wcale tak nie jest w tej opowieści. Nie powinno się oceniać książki po okładce, lecz ja jestem już taką okładkową sroczką i lubię ciekawie zaprojektowane okładki. Nie zmienię się, i chociaż kilka razy się zawiodę, to takie urokliwe okładki zawsze mnie będą przyciągały i zachęcały do czytania.
Polecam.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-03-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Dodał/a opinię:
Myszka77
Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. A ja mówię, lepiej późno niż jeszcze później.
Poczuj magiczną moc bieszczadzkiej zimy. Są takie miejsca, które mają magiczną moc czarowania rzeczywistości. Stary, odrestaurowany bieszczadzki...
LOSY LUDZKIE, CZASAMI NAJBARDZIEJ ZASKAKUJĄCE I DRAMATYCZNE, POTRAFIĄ JEDNAK MIEĆ SZCZĘŚLIWY FINAŁ, PODOBNIE JAK POPLĄTANE WSTĄŻKI MOŻNA ROZPLĄTAĆ I UŁOŻYĆ...
- Wiesz, co to jest baby blues? (...) Kobiety mają wrażenie, że zupełnie nie kontrolują sytuacji, nie mają na nic wpływu, innymi słowy nie radzą sobie z niczym. To wszystko powoduje obniżenie nastroju, częsty płacz, zupełnie nieuzasadniony, poczucie, że jest się złą mamą, że opieka nad dzieckiem je przerasta.
Więcej