Pierwszy raz sięgnęłam po książkę z dorobku Marty Zaborowskiej i wcale tego nie żałuję. Jeżeli reszta jej powieści napisana jest podobnie jak książka pt. „Sześć powodów, by umrzeć”, to szybko muszę nadrobić zaległości w lekturach. „Sześć powodów, by umrzeć” pochłonęło mnie całkowicie, choć po pierwszych stronach wcale się tego nie spodziewałam. Ale po kolei…
Akcja książki zaczyna się i kończy 17 września. Ta klamra czasowa spina wcześniejsze wydarzenia, począwszy od dnia 7 marca. Cofamy się pół roku, aby poznać okoliczności zagięcia Miriam-żony Konrada, siostry Adeli, kochanki Floriana, koleżanki Stana.
„Jej życie było idealne…A może wszystko w nim było idealnym kłamstwem?”
Miriam znika w czwartą rocznicę ślubu. Brak jakichkolwiek śladów. Pół roku później na terenie jednej ze starych fabryk zostają znalezione spalone zwłoki kobiety. Mąż jest przekonany, że to ciało ukochanej żony, natomiast siostra w trakcie identyfikacji zwłok ma wątpliwości, czy to rzeczywiście Miriam. Dodatkowo ktoś informuje, że widział zaginioną żywą w podziemnym przejściu metra. Sprawę prowadzi śledczy Nauman wraz z młodszą aspirant Shi Lu. Wzywa na przesłuchanie podejrzanych o zbrodnię i stawia oskarżenie. Wychodzą na jaw skrywane latami tajemnice, zdrady, zemsta…Konrad, Adela, Stan, Florian, Natalia-każda z tych osób ma powód, aby nie być szczerą. W trakcie czytania zostaje ujawnionych coraz więcej sekretów, co sprawia, że czytelnik przerzuca swoje podejrzenia z jednego bohatera na drugiego. Co więcej, okazuje się, że sama Miriam miała powody do odejścia. W tej powieści nic nie jest oczywiste.
Zaletą książki jest niewątpliwie język i styl autorki. Rozdziały z narratorem trzecioosobowym przeplatają się z częściami, w których autorka oddaje głos poszczególnym postaciom. Prowadzenie narracji z perspektywy bohaterów pozwala lepiej zrozumieć podejmowane przez nich decyzje i sprawia, że są oni wiarygodniejsi psychologicznie. Podoba mi się też fakt, że postacie nie są czarno-białe, każda z nich ma coś na sumieniu. Mimo że książka pozbawiona jest nagłych zwrotów akcji, ma w sobie to coś, co sprawia, że w miarę czytania coraz trudniej się od niej oderwać. Czuje się jakieś napięcie, chciałoby się jak najszybciej poznać zakończenie, a to okazuje się zaskakujące, może nawet trochę mało prawdopodobne.
Jeżeli macie ochotę na dobry thriller stanowiący niezły fitness dla mózgu, to śmiało sięgnijcie po „Sześć powodów, by umrzeć”. Emocje gwarantowane!
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-02-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 440
Dodał/a opinię:
JolAga
Erwin Cis wymazał z pamięci swoją przeszłość. Kiedy pewnego dnia podnosi słuchawkę telefonu, dowiaduje się, że ktoś dla niego ważny pozostawił przesyłkę...
Detektyw Julia Krawiec ma wreszcie okazję, by poznać się ze swoją przyrodnią siostrą Lidią. Spotykają się podczas rodzinnej uroczystości, kiedy to dziewczyna...