„Taniec złodziei” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Mary E. Pearson. Po książkę sięgnęłam trochę w ciemno, bo nawet opis nie powiedział mi zbyt wiele. I w sumie dobrze, że nie zdradza praktycznie niczego, bo dzięki temu czeka na czytelników mnóstwo niespodzianek. A trzeba przyznać, że ta historia składa się praktycznie z samych plot twistów i to w takich miejscach, w których zupełnie się ich nie spodziewamy. Powieść mnie oczarowała. I to nawet mimo faktu, że początkowo nie było między nami chemii. Jeśli mam być całkowicie szczera, nie wciągnęłam się w stworzony przez autorkę świat od pierwszych stron. Początek był dla mnie trudny, bo po pierwsze zostajemy od razu wrzuceni na głęboką wodę, co w sumie lubię, ale tu akurat byłam odrobinę skołowana. Po drugie trochę mi się powieść na początku dłużyła. Na szczęście dość szybko coś kliknęło i niespodziewanie dałam się tej książce porwać.
Przede wszystkim jestem zachwycona klimatem i zbudowanym od podstaw światem, który jest skomplikowany, pełen nietuzinkowej magii, hipnotyzujący. Być może na początku można się poczuć odrobinę zdezorientowanym ilością nowych informacji, ale to z biegiem lektury mija, a rozsypane fragmenty zaczynają się łączyć w spójną całość. Świat w powieści zachwyca złożonością i dopracowaniem, i mimo całkiem sporej objętości, brakiem zbędnych, rozbudowanych opisów. Wielowarstwowa fabuła intryguje z każdą stroną coraz bardziej, akcja jest dynamiczna, ale nierówna. Początek jest spokojny, mimo że od razu dużo się dzieje. Podobnie jak środkowa część, kiedy autorka bardziej skupia się na opisie życia rodzinnego, z mniejszą lub większą domieszką różnorodnych intryg. Akcja przyspiesza najbardziej w końcowych rozdziałach, galopując już na całego pod sam koniec. Zakończenie jest oszałamiające i totalnie niespodziewane. Tak bardzo, że chciałoby się kontynuować tę opowieść od razu, a na kolejny tom trzeba niestety poczekać. Powieść wciąga i trzyma w napięciu, które rośnie proporcjonalnie do ubywających z biegiem lektury stron.
Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że książka spodoba mi się aż tak bardzo. Okazało się, że jest to dokładnie taka fantastyka jaką lubię. I to nie tylko ze względu na dobrze zbudowany, dopracowany świat, klimat, w który wsiąkałam coraz bardziej, im bliżej było do końca, złożoną fabułę, szybką akcję czy nieoczekiwane jej zwroty. Ale też z powodu bohaterów, ich doskonałej kreacji i tego, że można obserwować ich rozwój oraz z powodu tworzącej się między nimi relacji. Wątki romantyczne w powieściach fantasy odbieram bardzo różnie i trochę się obawiałam tego, co zastanę w „Tańcu złodziei”. Dlatego ten wątek najbardziej mnie zaskoczył. Bo nie opiera się na fizycznym pociąganiu, albo nie jedynie na nim, bo chemia między bohaterami jest wyczuwalna. Relacja Kazi i Jase’a rozwija się stopniowo, a bohaterowie tworzą ją rozmawiając, poznając się coraz lepiej, zaprzyjaźniając się. Bardzo dobrze widać na przykładzie tej książki, że można stworzyć wiarygodną, przemawiającą do wyobraźni czytelnika relację romantyczną, nie pakując do książki scen erotycznych. Za tak dobrze poprowadzony wątek romantyczny ode mnie duży plus dla tej powieści. Jeśli chodzi o popularne motywy, można tu spotkać wątki enemies to lovers, fake dating i forced proximity czyli wątek tak zwanej wymuszonej bliskości. Można mówić w powieści również o wątku drogi i to nie tylko w sensie dosłownym, podczas wędrówki Kazi i Jase’a, ale też o podróży w głąb siebie, o zmianie, jaka zachodzi w bohaterach.
Kazi i Jase nie mogliby bardziej się od siebie różnić. Pochodzą z różnych światów. Ona to dziewczyna z ulicy, która, aby przeżyć, musiała kraść. Stała się dobra w tym fachu, a jej złodziejski dryg został doceniony. Kazi jest niesamowita. Nie jest jakąś tam Mary Sue, której wszystko się udaje i przychodzi z łatwością. Nie. Kazi musi się mocno napracować, aby osiągnąć cel. I chociaż jest nieustraszona, nic nie przychodzi jej łatwo. Sukcesy, jeśli się pojawiają, okupione są potem, łzami i krwią. Jase to młody człowiek z dobrego domu, który przedwcześnie musiał przejąć obowiązki zmarłego patriarchy rodu Ballengerów. Mimo ogromnej odpowiedzialności, jaka na nim ciąży, chłopak z całych sił walczy o swoją rodzinę i miasto i nie poddaje się, dopóki nie osiągnie celu. Ponieważ narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw, Kazi i Jase’a, mamy wgląd w ich przemyślenia i motywacje i możemy poznać ich lepiej. Jest to o tyle istotne, że oboje są złożonymi postaciami, popełniają błędy i nie zawsze podejmują słuszne decyzje. Jednak za każdym razem ich motywacje są dla czytelnika zrozumiałe.
„Taniec złodziei” to fantastyka dla młodzieży, której być może nie pokochałam od pierwszych stron, jednak ostatecznie okazała się jedną z lepszych, jakie ostatnio miałam przyjemność przeczytać. Jeśli szukacie klimatycznej powieści pełnej zwrotów akcji i charyzmatycznych postaci z dobrze napisanym wątkiem romantycznym, ta książka jest dla Was. Czekam na kolejny tom i serdecznie polecam!
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-10-26
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 584
Tytuł oryginału: Dance of Thieves
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Dodał/a opinię:
maitiri_books
Księżniczka Lia jest pierwszą córką domu Morrighanów, królestwa przesiąkniętego tradycją, poczuciem obowiązku i opowieściami o minionym świecie. W dniu...
NOWA KSIĄŻKA AUTORKI DYLOGII TANIEC ZŁODZIEI. NIEBEZPIECZNE ELFY. MROCZNE TAJEMNICE. WCIĄGAJĄCA HISTORIA MIŁOSNA. Po śmierci rodziców siostry Keats próbują...