Evi bardzo długo czekała na nowe serce. Nigdy nie domyślała się jednak, że przeszczep całkowicie zmieni jej życie- w zupełnie inny sposób, niż można by się tego spodziewać. Z dnia na dzień nastolatka staje się zupełnie inną osobą. Przestaje lubić rzeczy, które wcześniej ceniła i zmienia stosunek do najbliższych. Czy to tylko młodzieńczy bunt czy podążanie za głosem nowego serca i… preferencjami jego poprzedniej właścicielki?
Rozpoczynając lekturę „Tkanek” liczyłam na mocny, wypełniony po brzegi napięciem, thriller. Czytałam szybko, intensywnie i z wielkim zainteresowaniem, ale elementów charakterystycznych dla tego gatunku się nie doszukałam, choć szczerze przyznam, że tematyka związana z pamięcią tkankową zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i miejscami wywoływała gęsia skórkę. Tyle rzeczy zadziwia nas każdego dnia, tyle jeszcze pozostało do odkrycia. Ale istnieją takie obszary, o których niekoniecznie chciałoby się rozmawiać, czy wiedzieć więcej. Kwestie dziwne i kontrowersyjne. Temat, jaki poruszyła autorka w swojej najnowszej powieści, to jedna z nich.
Nigdy nie zastanawiałam się nad przypadkami transplantacji organów, chyba dlatego, że sytuacja tego typu nie dotyczyła nikogo z mojego bliskiego otoczenia. Nigdy również nie wydało mi się to szczególnie interesujące. Tymczasem Eijkelenborg sprawiła, że od tego tematu wprost nie mogłam się oderwać. Możliwość, że wraz z przeszczepem można otrzymać dodatkowo czyjeś upodobania, zmienić preferencje żywieniowe, styl ubioru czy przyzwyczajenia dotyczące codziennego życia-to po prostu nie mieści mi się w głowie. Podczas lektury towarzyszyło mi wiele refleksji i pytań, a okazja, by zgłębić ten temat wywoływała we mnie wiele radości i czytelniczej satysfakcji. W ostatnim czasie nie spotkałam się w literaturze z równie ciekawą problematyką.
Moim zdaniem autorka podjęła się realizacji zadania szalenie trudnego. Samo pisanie na ten temat nie wydaje mi się proste, ale próba przedstawienia uczuć towarzyszących każdemu z bohaterów tego dramatu przerosła moje oczekiwania. Eijkelenborg w wyczerpujący, interesujący, a także osobisty sposób ukazała emocje każdej z postaci, niezależnie od tego, w jakim wymiarze dotyczyła jej ta sytuacja. Fantastycznie oddała uczucia rodziny biorcy i dawcy, podkreślając, że to stresująca i nie do końca komfortowa sytuacja dla każdej z nich. W powieści każdy z bohaterów otrzymał prawo wypowiedzi, a pierwszoosobowa narracja sprawia, że można odnieść wrażenie, iż czytamy strony intymnego pamiętnika.
Miejsce pierwszoplanowe w tej historii należy do Evi, dziewczynki, która otrzymała prezent w postaci nowego serca. Podążając za jego głosem i kierując się pamięcią tkankową powraca do otoczenia jego poprzedniej właścicielki. Ulubionych miejsc, ukochanych smaków, pielęgnowanej miłości. W dużej mierze dzięki temu powieść nabiera młodzieżowego wymiaru i dość lekkiego charakteru. Autorce pięknie udało się oddać cechy znamienne dla tego świata. Kolejne strony przepełnione są młodością, pasją, żywiołem, kolorem. Bardzo lubię książki młodzieżowe, ale właśnie w takim wydaniu. Istotne, mocne, zapadające w pamięć.
Nazwisko Eijkelenborg dobrze zapamiętałam z jej poprzedniej powieści, „Kiedy będziemy deszczem”. Ciepło wspominam ten tytuł, doceniając zarówno jego fabułę, jak i styl autorki. Dzięki „Tkankom” przekonałam się, że ona dopiero się rozkręca i ma jeszcze czytelnikom wiele do przekazania. A co najważniejsze, potrafi to zrobić w sposób naprawdę interesujący i poruszający.
„Tkanki” to tytuł, w którym doszukałam się wielu zalet i nie znalazłam żadnych wad. Co tutaj dużo mówić, jestem nim oszołomiona i zachwycona.
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2018-02-16
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Dodał/a opinię:
Ewelina Olszewska
Holenderska policja na tropie tajemnicy śmierci młodej matki Policjantka Marieke van Haan zawsze bała się wody i tego, co kryje się pod jej powierzchnią...
To był piękny, upalny majowy wieczór. Weronika szła ulicą, szczęśliwa i zakochana. Nie przestraszyła się, kiedy usłyszała, jak ktoś otwiera drzwi samochodu...