Hmm, jeżeli okładka wam nic nie mówi, to uważam , że na książce z pewnością powinno się znaleźć oznaczenie 18+, ponieważ delikatnie mówiąc, sceny łóżkowe były opisane niemalże od samego początku. Ale poczekajcie, niech wam przybliżę trochę fabułę.
Sześć młodych dziewczyn postanawia wspólnie wynająć mieszkanie, by nie musieć się gnieść w akademikach. Mieszkanie jest ładne, przestronne, jasne, więc dziewczyny, które były na oglądaniu go, z miejsca postanawiają podpisać umowę najmu. Właścicielem mieszkania okazuje się być mężczyzna, który praktycznie na dzień dobry całuje jedną z dziewczyn, tą która podpisała umowę, dla ścisłości ma ona na imię Livia. Dziewczyna jest raczej skromna, przynajmniej taką ją poznajemy. Nie to co jej współlokatorki, które wręcz non stop rozmawiają na intymne tematy, nierzadko dosłownie opisując co wyprawiały w sypialni. Livia zdecydowanie do nich nie pasuje, a jednak dziewczyny dobrze się ze sobą dogadują. Urządzają sobie wspólne wieczory i dobrze się bawią. Właściciel mieszkania i jednocześnie ich sąsiad - Piotr - dość często zagląda do ich mieszkania. Początkowo tylko pod pretekstem odpalenia internetu w ich komputerach, a później jakoś tak częściej. I jakoś tak śmiało się czuje w obecności tylu młodych dziewczyn. Ma on jednak w sobie coś, co z miejsca przykuwa do niego uwagę. I tak, nie tylko Livia wpadła mu w oko, ale on jej też. Nadmienić muszę, że dziewczyna ma chłopaka, któremu nie podoba się to, że wyjechała na studia do Łodzi i wynajęła tam mieszkanie. Usilnie próbuje ją zatrzymać w rodzinnej miejscowości. Sposób jaki sobie wymyślił jest trochę zaskakujący, bo to raczej dziewczyny częściej na niego wpadają, żeby zatrzymać przy sobie faceta 😅. Ale znalazł inny sposób. Postanowił się jej oświadczyć. Livia w tym podniosłym, jak mogłoby się wydawać, momencie, wcale na zadowoloną nie wyglądała, ale przyjęła oświadczyny. Bo co miała zrobić, jak zapytał o to przy rodzicach zarówno swoich, jak i jej. Na jej szczęście na drugi dzień jechała spowrotem do swojego wynajętego mieszkania, a tam wręcz zapomina, by kontaktować się ze swoim już narzeczonym. Jej myśli zaprząta sąsiad, z którym znajomość rozwija się nad wyraz szybko.
No i cóż ja mogę więcej powiedzieć. Książka nie posiada rozdziałów, więc było to dla mnie na minus, bo nie wiedziałam jaki dawać sobie wyznacznik czytania. Była jak dla mnie momentami trochę rozwleczona, i jak flaki z olejem, by za chwilę przywalić takim opisem i scenami se*su. Patrząc na okładkę można się było spodziewać tego, że będzie się tu tylko przewijał se*s, ale był on jakiś taki niesmaczny dla mnie. Możliwe, że miała dla mnie znaczenie ta różnica wieku między Livią a Piotrem, bo jak ona powiedziała, on mógłby być jej ojcem. Ale w sumie sceny opisane między Livią, a jej narzeczonym też nie należały do przyjemnych. Jakoś nie czytało mi się tego dobrze. Te sceny były wręcz brutalne. Nie czułam się wgl zainteresowana, by chcieć czytać. Musiałam się w sumie zmuszać do przeczytania tej książki. Trochę mi przykro, bo nie lubię porzucać książek w trakcie czytania, więc strasznie się przy niej wymęczyłam 😔. Raziły mnie też wielokrotne błędy w tekście, czasem musiałam się zatrzymać i przeczytać jeszcze raz to co zostało napisane, bo nie szło tego zrozumieć. Dopiero jak przestawiłam sobie literki albo słowa, albo dodałam sobie brakujące słowa, to wtedy było ok i mogłam czytać dalej, ale było to męczące. A pod koniec to wręcz miałam wrażenie, że czytam Greya. Niestety, ale jak lubię sięgać po debiuty i dawać im szansę, tak tutaj nie poczułam chemii, nie miałam wypieków na twarzy. Czułam się niestety znużona i zniesmaczona, więc nie czekam na kontynuację i ją sobie daruję jak się pojawi. Ale jeśli wy macie chęć wyrobić sobie sami opinię o tej książce, to sięgnijcie. Bo ile ludzi, tyle opinii, jak to się mówi 😉
Wydawnictwo: Alternatywne
Data wydania: 2024-04-18
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 321
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Chwilapauli