Moi Kochani dzisiaj podzielę się z Wami moją recenzja na temat książki „Trzy siostry z Toskanii” Lori Nelson Spielman.
I od razu Wam powiem, że ta książka jest piękna.
Klątwa rzucona dwieście lat temu na rodzinę Fontanów, mówi że każda druga córka nie znajdzie miłości i nie założy rodziny. I tak przez lata z pokolenia na pokolenie przechodziła ta legenda, która niestety się sprawdzała. Do czasu, aż Emily stwierdziła, że to są zwykle bzdury, a ona wiedzie życie singielki z wyboru. Jej kuzynka zaś, od małego robiła wszystko aby „oszukać” klątwę, która niszczy jej życia. Pewnego dnia dziewczyny dostają zaproszenie na podróż życia, do Włoch, że swoją cioteczną babką Poppy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale zaproszenie przyszło od znienawidzonej w rodzinie „drugiej córki”. Poppy namówiła dziewczyny na podróż, mówiąc, że w dniu swoich 80-dziesiątych urodzin na schodach pod katedrą w Ravello, spotka swoją miłość i klątwa zostanie przerwana. Mimo, iż Emily zgodziła się szybciej na tą podróż, to Lucy przekonał dopiero ten argument. I tak o to zaczyna się ich włoska pełna przygód i refleksji wyprawa. Jakie sekrety skrywa rodzina? Dlaczego Poppy jest znienawidzona przez rodzinę? Czy klątwa naprawdę istnieje? Tego wszystkiego dowiesz się czytając tą interesująca lekturę.
Moi Kochani, ta książka to coś więcej niż piękna i wartościowa historia, z bajecznymi widokami Włoch w tle. Uważam, że z tej książki, każdy wyniesie wiele cennych lekcji, na temat życia w rodzinie i nie tylko. W tej historii, można zobaczyć jak kłamstwo niszczy człowieka, jak brak wiary w siebie może podcinać skrzydła, jak upór i manipulacja ogranicza wolności i niszczą drugiego człowieka. Kochani ta książka naprawdę jest warta Waszego czasu.
Wydawnictwo: Słowne z uczuciem
Data wydania: 2022-05-25
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Star-crossed Sisters of Tuscany
Dodał/a opinię:
Sandra Smolińska
Miłość, która przekracza granice śmierci W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem...