Kochasz kogoś na zabój. Fascynuje Cię. Jesteś zauroczony po uszy. Nie ma minuty, abyś nie myślał o tej osobie. Gdy nie dostajesz SMS w ciągu kilku minut, zaczynasz mieć przerażające wizje przed oczami. Gdy nie ma czasu się spotkać, popadasz w depresję. Mija parę lat. Zaczynają się pojawiać problemy. Ukochana osoba wcale nie jest już tak doskonała w każdym calu. Zaczyna Cię irytować. Zostawia ciuchy tam, gdzie nie powinna. Nie dba o siebie tak jak dawniej. Ten błysk w oku gdzieś się zapodział. Już nie czekasz bez wytchnienia na jej wiadomości. Dusisz się w tym związku. Czy to nadal ma sens?
Monika i Tomasz zakochali się w sobie wbrew wszelkim schematom. Ona początkująca malarka, on nastawiony na biznes. Pierwsze bajeczne momenty, pierwszy dotyk, szalony seks w miejscach ograniczonych tylko wyobraźnią. Obrączki i ślub. Dziecko. Wszystko zaczyna być takie zwyczajne. Coraz więcej nadgodzin w firmie, coraz mniej weny twórczej do malowania. Pojawia się pierwsza zdrada. Potem następne, których ciężko nie wyczuć. I trwanie w tym, swoista bezczynność i przyzwolenie na taki stan rzeczy. Do momentu, gdy nie da się spokojnie porozmawiać bez kłótni. Jak wrócić do stanu względnej normalności?
Przeczytałam wiele powieści obyczajowych opowiadających o trudnej miłości, niemożliwej miłości, nieustannej namiętności i sekretnych zdradach. „Tuż za rogiem” jest inna. To nie jest typowa książka obyczajowa, która po lekturze nie zostawia wielu przemyśleń. Tutaj każdy rozdział zostawia po sobie ślad w umyśle Czytelnika. Skłania go do refleksji nad związkiem dwóch osób, nad rozwojem takiej znajomości i sytuacjami, które powodują jego definitywny rozpad. Autorzy „Tuż za rogiem” prezentują nieschematyczny związek, który w pewnym momencie jest już bardziej sumą dwóch indywidualności niż jednością. Nie ma w nim porozumienia, nie ma zrozumienia, są tylko oczekiwania, których żadna ze stron nie umie spełnić. Powstaje pewien impas, który może zostać przełamany tylko przez dwójkę zainteresowanych (w tym sęk – muszą chcieć…). Czy Monice i Tomaszowi uda się wybrnąć z tej przytłaczającej sytuacji?
Magdalena Kawka ukończyła socjologię i zdążyła już napisać kilka książek, w tym o treści obyczajowej. Robert Ziółkowski z kolei zasilał kiedyś szeregi policji, stwierdzając jednak, że pisanie powieści sensacyjnych może być równie udanym scenariuszem życiowym. Ten duet napisał książkę o trudnej miłości, zdradzie i wybaczaniu. Jak im wyszło? Genialnie. Absolutnie nie interesuje mnie kto napisał więce w tej powieści – połączenie dwóch umysłów wyszło w tym przypadku elektryzująco. Dosłownie – książkę czyta się z każdym rozdziałem coraz szybciej i chce się więcej. Ten ogrom napływ emocji, z którymi zderzają się bohaterowie, ta nagość ich uczuć jest obezwładniająca. Gniew Tomasza jest niemal tak samo namacalny, jak bierność Moniki. Nie ma żadnej sztuczności w słowach bohaterów, wręcz przeciwnie – to „idealny” scenariusz wyjęty z życia.
Dodatkowy plus za retrospektywne ujęcie – od samego początku zmusza Czytelnika do myślenia, kto został zabity i napełnia go ogromną nadzieją, że to może nie oni!
„- Nie spinaj się i pamiętaj, że najbardziej trafne odpowiedzi przychodzą, kiedy przestajemy zadawać pytania.”. [s. 303].
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2015-06-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 412
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek