„Był moment, dosłownie chwila, gdzie mogliśmy coś mieć.
Za krótko.
Z obawy, że stracimy zbyt wiele, nie zaufaliśmy sobie w pełni”
Olivia, Matej i Aleksander. Jedna kobieta w dziwnej rekacji z dwoma totalnie różnymi braćmi. Pierwszy ma w sobie tyle mroku co drugi bólu przeszłości.
Decydując się na pracę w rodzinnym hotelu braci Roszczenko, nie spodziewa się, ile dziwnych sytuacji i rzeczy będzie musiała przeżyć, ale po tym co przeszła, przed czym ucieka i co jest zobowiązana zrobić, prawie każde zło jest lepsze od ścigającej ją przeszłości.
Aleksander od pierwszego spojrzenia w oczy Oliwii, chciał ją mieć w jakikolwiek dostępny mu sposób, jednak przez nonszalancki sposób bycia Mateja, to właśnie z nim bardziej zbliża się Livii. Aleks jednocześnie czuje do niej przyciąganie, ale też odpychanie, bo boli go, jej relacja z Matejem.
I tak napięta sytuacja między nimi, zaognia się, gdy z Mateja wychodzi prawdziwe ja, a Olivia zwraca się o pomoc właśnie do Aleksandra.
Potem, gdy wydaje się, że jest już lepiej, parząca przeszłość Aleksandra, znowu staje między nimi.
Ciągłe odpychanie i przyciąganie, tylko trzeci z braci Dawid wraz z Mią, próbują w jakiś sposób ogarnąć ten burzliwy trójkąt (chociaż sami starają się „przepracować” ich przeszłość, oraz początki, które nieustająco budzą w ich grozę i ból ), trojkąt, w którym jeden rani fizycznie, drugi emocjonalnie, a w tym wszystkim ona, przeorana przez przeszłość dziewczyna, która kusi ich obu i sama nie potrafi wybrać jednego z nich.
Jak to w życie bywa, gdy to przed czym ucieka Olivia nagle ją dopada, wszystko zmienia się diametralnie.
Mrok...
Nieprawdopodobne emocje...
Pożadanie...
Ból...
Kłamstwa...
I uczucia nad, którymi nie da się zapanować, bo prawdą jest, że czasem im bardziej się kochamy, tym bardziej się nawzajem ranimy.
Chociaż pierwsza część „Bojąc się jutra”, była totalnie książką w stylu #dark, to „Uciekając przed jutrem” jest równie mocna, ale w ten emocjonalny mniej fizyczny sposób.
Jestem zachwycona historią Aleksandra, Olivii i Mateja. Chociaż, to co serwuje nam autorka pod koniec książki, totalnie mnie zaskoczyło, ale też wkurzyło ;-).
Na szczęście dzięki epilogowi możemy zobaczyć jakieś malutkie światełko w tunelu.
No cóż ja lubię, tych najbardziej niegrzecznych bohaterów, a im więcej w nich znaków zapytania, tym bardziej przyciągają.
Reasumując, takiej historii jeszcze nie było, świetna fabuła, rewelacyjnie wykreowani bohaterowie i ta mroczna przeszłość, która tak bardzo odcisnęła piętno na wszystkich trzech braciach, a z którą próbują w ten, czy w inny sposób, toczyć walkę.
Walkę, którą nie każdy może, a nawet której nie chce wygrać.
Jeśli nie znacie jeszcze twórczości autorki, to koniecznie sięgnijcie po #braciroszczenko.
Dodam jeszcze, że może wydawać się, że 419 stron to dużo, ale zapewniam, że im bardziej wciągnie się w tą historię, tym bardziej nie chce się, by się kończyła.
Jeszcze raz ślicznie dziękuję Sylvia Wyka, za możliwość patronowania także drugiej części serii o Braciach Roszczenko i mam nadzieję na więcej i to jak najszybciej się da 😎
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2022-08-05
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 419
Tytuł oryginału: Uciekając przed jutrem
Dodał/a opinię:
EroticBooksLover
Adriana Porwana przez żołnierzy trafiłam w ręce mafijnej, włoskiej rodziny. Kalabryjska „Ndràngheta była wszędzie, ich macki sięgały nawet...
Anabell od lat jest prześladowana w szkole. Brak ojca i nałóg matki sprawiają, że rówieśnicy postrzegają ją wyłącznie przez pryzmat rozbitej rodziny. Odpowiedzialność...