Od długiego czasu staram się przekonać do literatury typowo kobiecej. Poczyniłam już niewielkie postępy i przyjęłam do organizmu kilka dobrych powieści. Co prawda nadal nie dowierzam w fenomen takich pozycji jak ,,Pięćdziesiąt twarzy Greya" [poczytajcie sobie markiza de Sade to się dopiero zdziwicie], ale nie jest już tak źle jak kiedyś, kiedy reagowałam na takową literaturę z pierwszymi symptomami apopleksji. Tak więc sięgnęłam po ,,Układy prawie idealne". Zachęcona pozytywnymi recenzjami poprzedniego tworu Beaty Kiecany, zasiadłam do lektury.
Beata Kiecana jest absolwentką filologii polskiej UMCS w Lublinie. Współpracowała z ,,Tygodnikiem Zamojskim" oraz dwumiesięcznikiem ,,Twoje 9 Miesięcy". Od siedmiu lat mieszka w Warszawie, gdzie uparcie, jak mówi, próbuje zrobić karierę, a w przerwach stara się być dobrą matką dla swojej czteroletniej córeczki. Już nie wie, co jest trudniejsze... ,,Stosunki mega przerywane" to jej powieściowy debiut.
Beti, samotna matka po trzydziestce, boryka się z problemami dnia codziennego. Jak wychować dziecko na normalnego człowieka, kiedy sytuacja normalna wcale nie jest? Jak zmusić Romana do płacenia alimentów? I za co kupić chociażby lody dla córki, kiedy komornicy pukają do drzwi? A przede wszystkim gdzie spotkać faceta, który oddali te wszystkie troski, pokocha i ją, i Melę? I tu na scenę wkracza czarujący Mario, który ma same zalety i tylko jedną wadę - dziewczynę, która właśnie spodziewa się jego dziecka. ,,Układy niemal idealne" to zakazana miłość i mnóstwo zabawnych perypetii po drodze. Beti, choć na pozór nie radzi sobie z niczym, jak zwykle radzi sobie całkiem nieźle. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie pomoc córki, która nie raz musi potrząsnąć roztrzepaną mamą i sąsiadek, które mimo własnych kłopotów, zawsze wyciągną pomocną dłoń.
W sumie jestem rozdarta, bo książka najpierw wydała mi się świetna. Ogromne poczucie humoru, komedia pomyłek i kosmiczne tempo wydarzeń. Jednak im dalej w las, tym wiadomo. Obiecałam sobie nie oceniać bohaterek, ale podobieństwo imion autorki i głównej postaci było uderzające i czasami łapałam się na tym, że czytałam to jak biografię. A tu już trzeba powiedzieć stop. Cały czas powtarza się jeden zarzut - poszatkowanie fabuły pod względem chronologii. Czasami robi to dobrze powieści, tutaj jednak tylko się gubiłam i domyślałam wielu wydarzeń pośrednich, a byłby to fajny kontrapunkt do szybkiego tempa. Niewiele tu opisów i dialogi raczej świecą golizna, a tego już nie mogę wybaczyć jako ogromna fanka rozwiązłych opisów. Postaram się teraz nie zaspoilerować bardziej niż to konieczne, ale muszę się tym z wami podzielić. Utrzymywanie związku z facetem, który gra na dwa fronty i mieszka ze swoją ciężarną dziewczyną? No, na miłość boską. Ale to jeszcze bym przełknęła, jeśli miałoby to jakąś puentę na koniec. Komedia jednak trwa. Bohaterki - dwie samotne matki piją niemal codziennie, niewiele zajmując się pociechami, mając stałe problemy finansowe i szukając facetów, co staje się osią oraz sensem ich życia? Dla mnie to kiepska fabuła. Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że to obraz współczesnego społeczeństwa bla, bla, bla, ale nie. Za dużo tutaj kokieterii, nieuzasadnienia i braku pomysłu. Może to przez moje przekonania, ale kompletnie odrzucała mnie główna bohaterka i nie mogłam się do niej przekonać, ani utożsamić. A, a propos. Denerwowało mnie ciągłe gloryfikowanie tego, że ktoś napisze książkę - zaręczam wam, że życie niewielu odmienia się po jej wydaniu. W końcu wylałam z siebie to morze żółci, które stało mi w gardle od przeczytania. Jednak muszę przyznać, że dla kogoś, kto szuka szybkiej lektury, przy której może się pośmiać i nie chce się wgłębiać w moralne rozterki, ,,Układy prawie idealne" mogą się okazać atrakcyjną lekturą. Język nie jest zły, czyta się bardzo szybko, a niektóre zwroty akcji mogą nawet zaskoczyć.
Polecam, kiedy chcecie się pośmiać, nie stracić wiele czasu [ja połknęłam w dwie godziny te 250 stron] i nie chcecie czegoś ciężkiego, w co trzeba się wgryzać. W innym wypadku - nie.
,,Krysia wyjeżdża po trzech dniach, oznajmiwszy, że już wszystko posprzątała, poukładała i nic tu po niej. Nudno w tym mieście, na podwórko nie można wyjść i w ogóle w głowie jej się nie mieści, jak tu można żyć. Poza tym nie może połapać się kto jest kto, kto jest z kim i dlaczego niektórzy nie chcą lub nie mogą być z kim chcą. Więc, jeżeli o nią chodzi, to ona już zrobiła, co w jej mocy, czyli starła kurze.
- To pa, mamo."
Informacje dodatkowe o Układy prawie idealne:
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-05-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-8083-057-8
Liczba stron: 252
Dodał/a opinię:
Anna Dobrzyńska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...