To nie jest zwykła powieść science fiction. To filozoficzna i polityczna podróż do miasta wykutego we wnętrzu wulkanu. To książka pełna detali, które mogą przytłoczyć. Jeśli jednak fizyka, elektryka i zasady działania urządzeń to Twój konik, będzie to dla Ciebie wisienka na torcie. Dawno nie spotkałam tak dokładnie wykreowanego świata. Autor konsekwentnie buduje zasady funkcjonowania miasta, jego historię, hierarchię i strukturę.
“Vezuwia” to POLITYCZNA ROZGRYWKA. W mieście wykutym we wnętrzu wulkanu, będącym symbolem kontroli i hierarchii, energia elektryczna jest czymś wyjątkowym. Nie zasila jedynie urządzeń, ale również ludzi i struktury społeczne. Jak? Umiejętnie użyta dodaje niebywałej siły. ZOSTANIE TU ELEKTRYKIEM TO JAK WYGRAĆ ŻYCIE! Poniekąd... Jeden z głównych bohaterów, Felix, w momencie zagrożenia życia kłamie, iż jest elektrykiem. Kłamstwo to jednak w Vezuwii jest surowo karane. Felix, nieświadomy konsekwencji swoich działań, aby ukryć nieprawdę, zostaje wplątany w sieć politycznych intryg i spisków, a tym samym trafia do samego serca Vezuwii… ELEKTROWNI. To na niej skupia się duża część fabuły. Harasimiuk z ogromną pieczołowitością opisuje zasady jej działania - od teorii fizycznych, przez definicje, aż po dokładne zasady funkcjonowania niektórych urządzeń. Dla czytelników z technicznym zacięciem może być to fascynujące; dla mnie aż tak ogromna szczegółowość spowalniała akcję i często odciągała moją uwagę od fabuły, niekiedy nawet nudziła. FABUŁA ROZWIJA SIĘ POWOLI. Autor kładzie duży nacisk na budowanie świata i wyjaśnienie zasad w nim panujących. Dlatego też przygoda z „Vezuwią” przypomina swojego rodzaju eksplorację, co sprawia, że momenty zwrotne są subtelne, a sama akcja rozwija się powoli. Tajemnice, niedopowiedzenia, zasady działania systemu i technologii - to na tym autor buduje historię.
POZNAJEMY TU: FELIXA - Bohater przez przypadek. Człowiek z zewnątrz, z krainy rządzącej się zupełnie innymi zasadami, który przez kłamstwo i strach trafia do centrum wydarzeń. To jego perspektywa pozwala nam spojrzeć na Vezuwię z dystansu. Wydaje się nieco naiwny, jednak jego ciekawość, niepokój i moralne rozterki sprawiły, że szybko obdarzyłam go sympatią. Raczej reaguje na wydarzenia, niż działa, co pozwala dostrzec, że świat i system dominują nad jednostką i jej wolą. VIRAEL to silna kobieta, kapitan grupy uderzeniowej. Jej decyzje i emocje doprowadziły do degradacji i niejako wyrzucenia z miasta — w celu odkrycia politycznych intryg, buntowników i zagrożeń z zewnątrz. Jej podróż dodawała tempa akcji, a rozdziały jej poświęcone były świetną odmianą od powolnego rytmu głównej narracji. W tle pojawia się wiele postaci drugoplanowych, mających mniejszy lub większy wpływ na fabułę i życie w mieście. Są to przedstawiciele administracji, straży, artyści, buntownicy, przedstawiciele „mafii”, elektrycy, naukowcy i zwykli mieszkańcy. Początkowo zdarzało mi się pogubić w imionach, kto jest kim. Choć postacie te często nie są szczegółowo opisane, stanowią ważny kontekst społeczny. Każdy z nich jest trybikiem w tej wielkiej machinie. Czy zapałałam do kogoś ogromną sympatią? Raczej nie. Losy Felixa śledziłam z ciekawością, jednak przytłaczała mnie ilość technologicznych wyjaśnień w rozdziałach jemu poświęconych. Virael — jej losy nadawały tempa akcji, ale sama postać wydawała mi się płaska, momentami wręcz irytująca.
MOTYWY PRZEWODNIE: PRZYPADEK JAKO SIŁA SPRAWCZA. Główny bohater trafia do elektrowni przez przypadek, kłamstwo i strach. Nie jest wybrańcem ani geniuszem. To ciekawe przełamanie schematu bohatera, który „ma misję”. Z zainteresowaniem obserwowałam, jak człowiekowi nie nadano z góry celu, lecz tworzy go sobie sam. MIASTO JAKO ORGANIZM. Vezuwia to nie tylko miejsce — to poniekąd żywy organizm. Oddycha energią, broni się przed zmianą, reaguje na wszystkie „zakłócenia”. To system społeczny, hierarchia, która przypomina układ nerwowy. Jest ona odbiciem ludzkiego umysłu. TOŻSAMOŚĆ, CZY MASKA? Felix udaje elektryka, przestępcy noszą maski, inni ukrywają swoją przeszłość i niezwykłe talenty. Tu nikt nie jest tym, kim się wydaje na pierwszy rzut oka. Sam motyw masek dodaje postaciom fałszu, dwulicowości. Więc pytanie: czy w świecie zdominowanym przez system można pozostać sobą? Dość fajnym motywem była sama możliwość wykorzystania energii elektrycznej w sposób wykraczający poza znane nam użytkowanie. Energia staje się paliwem człowieka - czymś, co pozwala mu zdobyć ponadnaturalne siły, a w niektórych przypadkach również przetrwać. Jej brak niekiedy jest równoznaczny z porażką.
STYL: DBAŁOŚĆ O SZCZEGÓŁY. Harasimiuk pisze z wyraźną pasją do energetyki, fizyki i technologii. Wszystko jest tu dopieszczone - od definicji po wyjaśnienie zasad działania urządzeń. Fragmenty te chwilami przypominają podręcznik akademicki. Opisy często dominują nad akcją i spowalniają tempo. FRAGMENTARYCZNOŚĆ NARRACJI. Książka zdaje się być połączeniem przemyśleń, opisów technicznych, miasta, dialogów i chwil szybkiej akcji. To sprawiło, że była dla mnie swojego rodzaju mozaiką. Chwilami się gubiłam, a innym razem sama musiałam łączyć elementy, dopowiadać i interpretować - co było ciekawym przeżyciem. DIALOGI. Często występują w roli informacyjnej. Służą bardziej do wyjaśnienia zasad świata, przekazania informacji, danych. Rzadko bywają nośnikiem jakichkolwiek emocji. Sprawia to, że rozmowy między bohaterami są chłodne i bardzo rzeczowe. STYL ODDAJE CHARAKTER MIASTA? Surowość stylu idealnie oddaje charakter Vezuwii — miasta zbudowanego na hierarchii, nauce, kontroli i precyzji. Miałam wrażenie, że „poetyckość” pojawiała się tylko w fragmentach odnoszących się do buntu, chęci wyłamania się z systemu. Dla jednych może być to literacka zaleta, dla innych - trudność w odbiorze. Jak było ze mną? Trudno mi powiedzieć... Bywały chwile, gdy nie mogłam się oderwać od książki, by za moment przysypiać z nudów. Dlatego strasznie trudno pisze mi się tę recenzję.
WADY I ZALETY: ORYGINALNA KONCEPCJA ŚWIATA. Miasto wykute na zboczu wulkanu, z elektrownią pełniącą rolę jego serca. System społeczny oparty na hierarchizacji, ludzkość czerpiąca siłę z prądu - co by nie mówić, to pomysł dość świeży i intrygujący. ŚWIATOTWÓRSTWO NA WYSOKIM POZIOMIE. Dawno nie spotkałam tak dokładnie wykreowanego świata. Autor konsekwentnie buduje zasady funkcjonowania miasta, jego historię, hierarchię i strukturę. ODWAŻNE POŁĄCZENIE GATUNKÓW. Oprócz science fiction znajdziemy tu elementy psychologii, filozofii czy kryminału. Tworzy to naprawdę ambitną mieszankę. PRZECIĄŻENIE TECHNICZNYMI OPISAMI. Długie fragmenty poświęcone elektryce, fizyce i zasadom działania elektrowni ogromnie mnie nużyły. Dlatego jest to lektura raczej dla osób zafascynowanych tymi dziedzinami. DIALOGI JAKO FUNKCJA INFORMACYJNA. Większość dialogów wydaje się zimna i sucha. Często brakuje w nich emocji, które towarzyszą relacjom między ludźmi. Wydawały mi się mało naturalne. I pierwsze, co mi się nasuwa na myśl, to to, że w moim odczuciu powieść ta była pieczołowicie dopieszczona. Autor zadbał o każdy najmniejszy szczegół i detal tak bardzo... że dla mnie aż za bardzo. Czy to jest złe? Dla hermetycznego środowiska będzie to arcydzieło - mnie ta precyzja wymęczyła.
I jak tu ocenić coś, co pod wieloma względami jest naprawdę dopracowaną i konsekwentną lekturą, a jednak nie kliknęło ze mną? „Vezuwia” to ambitna powieść, która próbuje łączyć ze sobą wiele gatunków. Dla czytelników zainteresowanych technologią, fizyką i elektrycznością może być to wisienka na torcie. Osobiście spodziewałam się czegoś innego. Dla mnie była ona zbyt statyczna. I nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam literaturę, w której akcja rozwija się powoli, a napięcie rośnie małymi krokami. Lubię też książki, w których świat jest szczegółowo wyjaśniony (powoli sama czytam całego Tolkiena chronologicznie). Zabrakło mi jednak tutaj zachęty i motywacji do dalszego poznania tego, co będzie się działo w kolejnych tomach.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-05-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 438
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Paulina Rudnicka-Kępa