Okładka książki - W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa

W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa


Ocena: 4.25 (4 głosów)
opis
Inne wydania:

Niewątpliwie pozycja godna polecenia.Nie wiem jednak  (pomimo nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego), czy pozycja jest godna rekomendacji jako literatura piękna czy też reportaż, gdyż nie mieści się w żadnej z powyższych kategorii. Poza chwilami dobrze dawkowanymi uniesieniami, przeskokami od postaci jednak nuży, na dłuższą metę, przytoczona korespondencja nic nie wnosi. Polecam chociaż nie przeczytałem do końca (jeszcze) ale bardziej z powodu, jakby (tfu, cholera), słuszności tematu. Brzmi brzydko ale, cóż. Nie czytałem dla przyjemności lektury wynikającej z siły narracyjnej. To, zresztą rzadko się udaję pomiędzy gatunkami.Można zostać dobrym dziennikarzem ale niekoniecznie dobrym pisarzem. W odwrotnej kolejności zdarza się to częściej. Wielu znanych pisarzy parało się dziennikarką, ale traktując to, jako ,,lżejszą muzę''. Zresztą nie jestem zwolennikiem reportażu jako gatunku literackiego uważając, że proza rządzi się swoimi prawami. Wracając jednak do tematu.

  Jedno mnie zafascynowało, jedno zdanie z tej powieści. Dzieci, które ,,eksportowano,, z powodu pochodzenia żydowskiego aby je uczynić chrześcjanami, co niektóre nawet nie zdawały sobie sprawy, że mają pochodzenie żydwoskie. Można więc mówić o podwójnej tragedi. O zupełnym rozerwaniu skutku i przyczyny. Ile z nich dotarło do prawdy, już póżniej po wojnie? Jeśli nie znały przyczyny swojej podróży a ich krewni (rodzice, opiekunowie zginęli) to jak, mogły dotrzeć do rzeczywistości? Czy, to tylko szwedzka przypadłość? To, są pytania, kilka które się nasunęły siłą rzeczy po wstępnej lekturze części tej powieści.

 Reasumując, dość dobre rzemiosło co w kontekście jednej z postaci (założyciela koncernu IKEA), brzmi akurat tak się składa nieoczekiwanie trafnie. Musiałem , też sobie zadać sobie pytanie na ile i jaki wpływ na książkę miała pierwszoplanowa postać w tej powieści, postać- za którą, przecież stoi stworzony przez nią poteżny międzynarodowy koncern. Nie dość potężny (przynajmniej w takim kraju jak Szwecja), żeby zamknąć usta autorce (co wobec wrzawy medialnej byłoby dość trudne i podgrzałoby jedynie atmosferę). Jednak czy powieść ta, to nie wylanie oliwy na wzburzone morze? Na ile byłą zainspirowana? Czy nie była odpowiedzią jakiej udzielił (użyczając swojej zgody na wykorzystanie swojej postaci), sam najbardziej zainteresowany? Czy listy, które wysyła właściciel koncernu po wrzawie wokół swojego zaangażowania w ruch nazistowski, czy zestawienie ich (poniekąd siłą rzeczy nasuwające się) z listami ojca chłopca wysłanego do Szwecji (co niedwuznacznie sugeruje, jakby to, że w miejsce ojca żyda, który został w Wiedniu,  ocalony otrzymał nową rodzinę, mianowicie Kampradów od Ikei). Czy takie zestawienie, granie na emocjach, nie jest swoistą manipulacją zawartą w tekście? Moim zdaniem tak. Nie, nie jest to paingeryk (na rzecz późniejszego szefa IKEI) ale jednak  brzmi niepokojąco, ponieważ niejako zrównuje ofiary i tych, którzy nimi jednak nie byli. Rzecz jasna podobne zabiegi należą do dziedzny zwanej ,,retoryką,, co od czasów greckich mówców oznacza mowę, którą można dowieść dowolnej tezy. W ramach ćwiczeń retorycznych mówca miał na przykład najpierw dowieść słuszności jakiejś tezy, w chwilę później ją obalić a potem jeszcze ani dowieść ani jej zaprzeczyć. Można mówić o sofistycznej wymowie tej powieści. 

 Wracając do pierwszoplanowej sprawy czyli samej powieści-reportażu. Gdyby autorka osnuła tą narrację wokół, postaci dzieci,które straciły rodziców i dom, nie wiedząc dlaczego a były , za małe , żeby przechować okruchy wspomnień, które pozwoliłyby odtworzyć przeszłość w trakcie trwania holocaustu i już po, zyskałaby literatura ale wtedy nie byłaby to, powieść-reportaż o tym o kim ona w ł a ś c i w i e jest. A mianowicie o założycielu koncernu Ikea. Ponieważ, to on jest głównym, pierwszoplanowym bohaterem tej ksiażki i to mi poniekąd zgrzyta. Czy, między faktami o które opiera się autorka nie umyka, nie przecieka coś istotniejszego? Czy opisanie całej machiny biurokratycznej, ówczesnego społeczeństwa szwedzkiego (nie mówiąc o austryjakach czy niemcach) nie zwalnia ad personam wymienionego już z imienia i nazwiska. Czy istnieje odpowiedzialność zbiorowa a jeśli tak, czy można w niej rozmyć odpowiedzialność osobistą? To, są ukryte założenia, które trzeba przy lekturze wydobyć na powierzchnię. Może myląc się co do nich a może nie.

 Tak, więc wciąż polecam tą książkę z względu na przytoczone tło historyczne, niejako chronologiczne uporządkowanie lat tuż przed ostateczną zagładą, fakty, które są niejako zatarte w świadomości. Ale nie z powodów sensu stricto literackich. Zestawienie postaci z sobą (jak w kontrapunktowym listów ojca Otta i listów Kamrada) zaciera gorzki, bezpośredni ton pojawiający się gdy autorka opisuje mechanizmy biurokratyczne całego tego, przedsięwzięcia. 

Informacje dodatkowe o W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa:

Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2013-03-12
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 978-83-7536-506-1
Liczba stron: 376
Dodał/a opinię: mara

więcej
Zobacz opinie o książce W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa

Kup książkę W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy