Chociaż okładka książki jest bardzo świąteczna nie zaliczyłabym tej lektury do typowo świątecznych, chociaż coś jak namiastka świątecznego cudu w tej historii jest.
Fabuła odnosi się do trudnego związku małżeńskiego, w którym w pewnym momencie zaczynają dominować bardzo złe emocje. Małżonkowie albo ciągle się kłócą, albo nie odzywają się do siebie.
Iwona jest bardzo trudną osobą, skupiona na swojej pracy i na sobie, nie potrafi nikomu okazać uczuć. Matkę traktuje jak niepotrzebny nikomu balast, męża jak podwładnego i nawet dla syna, na którego czekała i którego pragnęła nie potrafi wykrzesać odrobiny takiej miłości, której od matki oczekuje dziecko.
I chociaż pod koniec książki autorka zadbała, aby ta kobieta przeszła całkowitą metamorfozę to i tak nie potrafiłam jej polubić.
Zupełnie inaczej postrzegałam Roberta i Alicję, czyli męża i matkę Iwony. Oboje ciepli, empatyczni i bardzo uczuciowi potrafili wybaczyć Iwonie jej bardzo chłodne i apodyktyczne zachowania.
Bardzo trudno jest żyć w związku z kimś, kto postępuje toksycznie w stosunku do drugiej osoby.
Nie potrafiłam zrozumieć Iwony, może dlatego, że sama jestem jej przeciwieństwem.
Fabuła momentami jest nieco nużąca, ale momentami aż iskrzy emocjami.
Autorka bardzo się starała, aby pokazać, że każdy człowiek, jeżeli tylko zrozumie swoje negatywne postępowanie potrafi się zmienić na dobre.
W związku Iwony i Roberta zdecydowanie brakowało szczerych rozmów, które są przecież podstawą funkcjonowania każdego zgodnego małżeństwa. Oni długo nie potrafili się nauczyć tego, że czasami szczera rozmowa potrafi zdziałać cuda.
Jak mówi stare powiedzenie: „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Dla Iwony jednak to było nieistotne.
To nie jest łatwa w odbiorze lektura, z psychologicznego punktu widzenia mogę stwierdzić, że jest bardzo trudna, ale warta przeczytania.
Niestety przeszkadzały mi w tekście błędy redakcyjne, na przykład w monologu mężczyzny: „Mówiłem, że mam brata”, następowało zdanie: „Artur urodził się jak miałam cztery lata”. Albo: „…jeździłam tam czasem sam”.
Takich chochlików w tekście znalazłam sporo i myślę, że korekta autorska i redaktorska zostały niedbale przeprowadzone.
To moje pierwsze spotkanie z „piórem” tej autorki i nie wiem, czy kiedyś jeszcze sięgnę po którąś z jej powieści, ale polecam ją tym, którzy lubią powieści obyczajowe z nutką dramatu i szczyptą romansu. Nie zachwyciła mnie ta powieść, ale i też nie zanudziła.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2023-10-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
Ewfor
Co łączy panią Alicje czekającą na córkę i kilkuletniego Pawełka? Jak kolorowe pinezki wpłyną na losy młodego małżeństwa? Czy mikołajkowe babeczki uleczą...
Gdy czerń spotyka się z głębią czerwonego wina koszula spada z szelestem. Gdy Obraz poznaje Słowo powstaje artyzm stąpający na granicy przyzwoitości. Zbiór...