Jesteście team góry czy morze? Bo mi ciężko wybrać. Kocham góry o każdej porze roku a morze kocham latem🤗 Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki "Wczasowiczka. Śmierć w Tatrach" Grzegorza Kalinowskiego i Ewy Salwin. Autorzy zabierają nas do roku 1937. Zuzanna Orłowska niespodziewanie otrzymuje list od swojej przyjaciółki z liceum Michaliny. Przyjaciółka chce się z nią spotkać na szczycie Giewontu by powiedzieć jej coś, co zmieni jej życie. Zuzanna akurat znajduje się na takim etapie życia, że chce uporządkować swoje sprawy prywatne i zawodowe. W związku z tym nic nie stoi na przeszkodzie by wyruszyła do Zakopanego, bo bardzo ją ten list zaintrygował. W dniu planowanego spotkania z Michaliną przez Zakopane przechodzi gwałtowna burza. Kataklizm sprowadza śmierć i zniszczenie a w jego następstwie Michalina znika bez śladu. Zuzanna próbuje odnaleźć przyjaciółkę ale niestety wszystkie tropy są mylne. Czy jej się to uda? Czy kobieta przeżyła? Czy wogóle była na szczycie i co chciała jej przekazać. Jest to ciekawy kryminał a może raczej powieść z wątkami kryminału retro, osadzony w moich ukochanych górach. Akcja nie jest jakaś mega szybka i zawrotna, ale za to klimatyczna i momentami mroczna. Rozwija się w swoim tempie. Do tego mamy silną i odważną bohaterkę, która nie boi się kłód rzucanych jej pod nogi. Autorzy w bardzo ciekawy sposób opisali detale ówczesnego społeczeństwa oraz klimat lat trzydziestych.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-07-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
zainspirowanawku
Wyjątkowa książka Grzegorza Kalinowskiego, który telewizję zna od podszewki i w „Grze w oczko” odsłania jej kulisy. Polskie piekło w...
Warszawa rok 1931; to czas katastrof lotniczych, zdrady oficera sztabu generalnego i upadku słynnego kabaretu Qui Pro Quo. To nie jest także dobry rok...