Okładka utrzymana została w bardzo podobnym stylu jak pierwsza wydana przez autorkę powieść. Widzimy szpitalny korytarz, a na samym środku szpitalne łóżko, puste. Pod nim leży pluszowy miś... Sam tytuł w połączeniu z opisem wzbudza w nas na samym starcie wiele różnych emocji. Z tego względu też wiązałam z tą propozycją nadzieję, że jednak okaże się dużo lepsza niż poprzedniczka.
Posiada skrzydełka, które stanowią ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi, na jednym z nich przeczytamy fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Stronice mamy kremowe, czcionkę dobrą dla oczu. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, literówek brak. Książka podzielona na rozdziały dość długie, a te dzielą się na miejsce akcji i czas. Narrator nie jest jeden, więc miejcie się na baczności, by się nie pogubić.
Drugie spotkanie z autorką wypadło dużo lepiej. Dostałam ciekawą fabułę, która została dobrze poprowadzona. Niczego moim zdaniem jej nie brakowało, jeśli chodzi o same wydarzenia. Czasami trzeba było się zastanowić, czy się czegoś nie pominęło, bo aż tyle było akcji. Może nie odczuwałam tego wszystkiego bardzo, ale ciesze się, że akcja pędziła na łeb, na szyję, że ciągle pojawiały się nowe fakty, nowe wątki. Dzięki temu nie sposób zasnąć nad książką. I dlatego też cieszę się, że wyszło lepiej niż w przypadku "W cieniu Babiej Góry".
Na plus, że miejsce akcji dzieje się jeszcze bliżej mnie, bo w Krakowie, a w samej akcji wspomniane zostały Myślenice, czyli miasteczko, do którego jeszcze mam bliżej. Jakoś tak lepiej mogłam sobie to wyobrazić. Chociaż sam szpital dziecięcy nie jest miejscem, w którym każdy z nas chciałby spędzać czas, tym bardziej na oddziale onkologicznym. :(
Cieszę się również, że oprócz wątku kryminalnego, który jest tutaj najważniejszy rzecz jasna, pojawił się wątek obyczajowy. Jest to urozmaicenie i dodatek, który zainteresuje czytelnika. Przynajmniej ja byłam ciekawa, jak tam tej naszej Baśce się potoczą prywatne sprawy. Jednak to, co się wydarzyło na koniec... Szczęka mi opadła. Dlatego już czekam na kolejną książkę tej autorki, bo jestem ciekawa dalszych losów Zajdy.
Główną bohaterką jest policjantka Baśka, ma niemałą zagadkę do rozwiązania. Jak zwykle nie przywiązałam się do bohaterów, do niej też nie, aczkolwiek było mi jej szkoda. Każdy z nas potrzebuje nie tylko pracy, która zapewnia nam stabilizację finansową i co za tym idzie bytową, ale i potrzebuje drugiej osoby. Obecności, uczuć, zrozumienia. A u niej ciągle nie tak, pod górkę, wspomnienia nie zawsze pozwalają zacząć coś na nowo. A gdy już się uda, to znowu napotykamy barierę, która pozostawia nas i bohaterkę z rozdziawioną buzią. To niesprawiedliwe i było mi przykro.
Ogólnie podczas czytania tej powieści było mi przykro. Bo gdy czytałam o bohaterach, młodszych postaciach, którzy jednocześnie dla mnie byli WIELKIMI BOHATERAMI. Tyle cierpieć, niczemu są niewinne, a chorują i tak naprawdę nie zaznały wiele życia... Serce mi się krajało nie raz, myśląc o tych oddziałach pełnych bólu, cierpienia, krótkiego życia i niespełnionych marzeń. Dałabym wiele, żeby wymyślono lek, który ratowałby wszystkich z łatką "nieuleczalnie chory"...
Wątek kryminalny został idealnie poprowadzony - według mnie. Było ciekawie, autorka wprowadziła nie raz w maliny, myliła typy osób, które mogłyby być winne. Wiele razy zrzuciła na nas bombę powodującą zwrot akcji, którego nikt się nie spodziewał. Wiele matactwa, ale przecież zawsze wychodzi, nawet po czasie, kto był winien... Ale czy ktoś się spodziewał, że to właśnie ta osoba?
Uważam, że jest to zdecydowanie dużo lepsza powieść autorki, zdecydowanie warta uwagi. Myślę, że osoby, które podobnie jak ja, były niezbyt zadowolone z poprzedniej książki, to po tej możecie zmienić zdanie. Uważam, że nie ma tej melancholii i blokady, jaka wydawała się mieć miejsce wcześniej. Tym razem zostałam dużo bardziej zachęcona zakończeniem na oczekiwanie na kolejną lekturę. Jestem też ciekawa, czy w następnej opowieści, o ile się pojawi, będą zawarte losy tych dzieci, które były wspomniane w recenzowanej dzisiaj powieści. Fajnie by było, bo na pewno szybko z mojej głowy się nie ulotnią... Polecam, jest to naprawdę dobry kryminał, z ciekawie poprowadzoną fabułą; jest dopracowana i niczego jej praktycznie nie brakuje. Postacie są z krwi i kości, jakich moglibyśmy spotkać w swojej codzienności.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 424
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Karmelek3
Znów była w tym samym miejscu co kiedyś. Stała samotnie pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Rynek świecił pustkami. Nie było turystów, kwiaciarek, mimów.
PORYWAJĄCY KRYMINAŁ IRENY MAŁYSY! Zbrodnia dotarła i tutaj, daleko od Babiej Góry Baśka Zajda przyjeżdża do Mysłowic, na pogrzeb ciotki Ewy. Dawno...
Baśka Zajda, policjantka zmęczona życiem i jego trudami, wraca z Krakowa w rodzinne strony. Chociaż wszyscy mówią, że wyrzucili ją z policji wojewódzkiej...
Sunęła przez główną płytę, niosąc gdzieś w środku małą żałobę po tym, co mogło być, a nie było. Pomyślała, że czas wracać w cień Babiej Góry.
Więcej