Zdecydowanie moja opinia rozmija się z reklamą wydawcy według którego powieść ta: "pisana jest emocjami, najgłębszymi, najprawdziwszymi, najszlachetniejszymi".
"Szlachetne uczucia i piękni ludzie w pięknym miejscu"...- nic z tych rzeczy. "Od pierwszych stron - jak w filmie - wchodzimy do innego świata. Wspaniałe opisy przyrody i miejsc, które mają zawsze swój zapach i klimat, ułatwiają nam zamieszkanie w nim"?- czegoś takiego w ogóle nie było. Taki opis to do "Wzgórz Toskanii" Ferenca Mate. Ot co.
Absolutnie nie "daje radości i nadziei", ani nie jest "podnosząca na duchu", raczej pozostawia męczące uczucie zaniepokojenia i matactwa.
Może i madame Janine "nie ocenia swoich bohaterów", ale ja na ich temat mam wiele do powiedzenia. Obraz rodziny de Saint Junien jest raczej zatrważający. Po pierwsze, spodziewałam się lektury wciągającej ale relaksującej, takiej do kawy albo herbaty po pracy w szpitalu... a tymczasem wsadzenie młodego chłopaka do więzienia za niewinność nie jest w tym momencie czymś czego oczekuję, i o czym chciałabym czytać żeby odpocząć. Na szczęście, oszczędzone zostało to, co spotyka młodzieńców, zwłaszcza domniemanych gwałcicieli małych dziewczynek w placówkach karnych, bo bym nie zdzierżyła. Z drugiej strony powieść utraciła w ten sposób posady, np. Jodi Picoult takich spraw nie omija a jej powieści pozostają ciepło ujęte i opowiadające o prawdziwych wartościach. Fakt zatajenia przed dziadkiem kim jest autentyczny winny, aby go nie załamać wydał mi się zaskakujący, ale niech będzie- chwalebny. Przy czym tworzony jest plan, jak sprawić by prawda samoistnie wyszła na jaw- trochę dysonans. Wątek zemsty? Owszem, zda się iż pani Bossard czytała "Hrabiego Monte Christo" ale niezbyt do niej przemówił, chociaż coś tam usiłowała wtrącić. Jeżdżenie do wnuka który nie ma krwi na rękach, a jest osadzony- dobrze rozumiem; ale codzienne dodające otuchy wizyty w więzieniu u córki-morderczyni i podtrzymywanie gdyby miała zemdleć przerażona tym, iż dosięgła ją sprawiedliwość- zaleciało jakimś patologicznym pojmowaniem rodziny.
Nie, nie "przywiązałam się do bohaterów od pierwszej chwili".
I ta żałosna miłość między kuzynostwem, jakże ckliwe i nieporadne, a przede wszystkim- infantylne.
Tak bardzo nie miało to nic wspolnego z realnym życiem.
"Dialogi są szybkie", cytuję, i owszem- ale to dlatego że napisane dość bezładnie i kiepsko warsztatowo. Na dłuższą metę język autorki, jej sposób pisania drażni. Zawiązanie akcji w miarę interesujące, ale zakończenie odkryłam zaraz na początku.
"Proza Bossard to prawdziwa sztuka"- nic bardziej mylnego. Recenzja z pogranicza Christie i "Pod słońcem Toskanii" Frances Mayes sprawiła iż powieść zapowiadała się porywająco i apetycznie. Myślałam wobec tego, że biorę do ręki coś w rodzaju "Króla na zamku", tymczasem nawet porównanie do Danielle Stell jest uwłaczające.
Informacje dodatkowe o Winnice szepczą cicho sza:
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2013-10-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788324148066
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Kora-Anastazja Rozmarynowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...