"Współlokatorzy" to bardzo zaskakująca, trochę przewrotna i jednocześnie radosna opowiastka. Jest to historia Tiffy i Leona, którzy mimo tego, że się nie poznali to zamieszkali w jednym mieszkaniu i śpią w jednym łóżku. Ciekawie brzmi, prawda?
Tiffy Moore, asystentka redaktora, właśnie zerwała ze swoim zazdrosnym chłopakiem, który ją zdradził, wyprowadza się od niego i pilnie potrzebuje taniego lokum, gdyż ma ograniczone możliwości finansowe, wręcz ledwo wiąże koniec z końcem. Leon Twomey, pielęgniarz w hospicjum, potrzebuje pieniędzy na finansowanie adwokata dla swojego brata, który niesłusznie przebywa w więzieniu oskarżony o napad. Wpada na pomysł aby sobie dobrać współlokatora i pieniądze z podnajmu przeznaczyć na ten cel.
Proponuje w ogłoszeniu, że ona będzie przebywał w mieszkaniu w dzień, gdyż zamierza pracować tylko na nocne zmiany, więc od 18 do 9 rano, oraz wszystkie weekendy lokal użytkować może najemca. Tiffy trafia na jego ogłoszenie, nie wiedząc, że jest nim mężczyzna, gdyż Leon nie umieścił w nim całego imienia tylko literę L.
Mimo tego, że przyjaciele Tiffy próbują ją zniechęcić do zawarcia tak bzdurnej umowy, ona decyduje się na półroczną próbę. Wszystkie formalności załatwia dziewczyna Leona, która zrobiła się zazdrosna o to, że będzie on mieszkał z inną kobietą.
Na przekór wszystkim i wszystkiemu udaje się tej niecodziennej dwójce zamieszkać pod jednym dachem. Wszystko zaczęło się układać, Tiffy starcza pieniędzy na lokum i życie, zabrała wszystkie swoje rzeczy z mieszkania byłego chłopaka i rozgościła się w nowym miejscu. Leonowi początkowo bardzo przeszkadza zbyt duża ilość (jego zdaniem) posiadanych rzeczy Tiffy, lecz zaczyna do tego się przyzwyczajać. Oboje zaczynają się porozumiewać za pomocą drobnych informacji na karteczkach samoprzylepnych zostawianych początkowo na lodówce a potem gdzie popadnie...
Niestety nie wszystko się dobrze układa, bo Justin - były chłopak Tiffy knuje niecną intrygę...
Lecz nie jest to tylko taka lekka, banalna historyjka jakby się mogło wydawać. Przy czytaniu lub słuchaniu tej książki można się naprawdę nieźle bawić. Narracja prowadzona jest z perspektywy Leona i Tiffy, co daje nam możliwość poznania bohaterów i ich myśli i problemy z obu perspektyw. Moim zdaniem jest to dużym plusem tej książki.
Jak dalej potoczyły się ich losy? Czy się w końcu spotkali? Jak rozwiązała się sprawa z byłym chłopakiem Tiffy? Co dale w sprawie brata Leona?
Na te i inne jeszcze pytania, których z pewnością jest więcej, odpowiedzcie sami, gdy przeczytacie tę książkę, a wierzcie mi warto!
Uważam, że to super debiut Pani Beth O'Leary, a ja umieszczam już na półce następną książkę jej autorstwa "Zamiana". Pewnie się nie zawiodę.
Polecam raz jeszcze.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: The Flatshare
Tłumaczenie: Robert Waliś
Dodał/a opinię:
Myszka77
... nie da się nikogo uratować na siłę – ludzie muszą to zrobić sami. My możemy najwyżej im pomóc, gdy będą gotowi.
Upokorzenie jest jak pleśń: jeśli je zignorujesz, wkrótce wszystko stanie się zielone i cuchnące.
Więcej