Tak naprawdę nie wiem, od czego zacząć swoją opinię o książce. Bo emocjonalnie mnie ona rozjechała. Nie, żeby te emocje były negatywne czy brały się z ciężkich przeżyć, które mają za sobą bohaterowie lub problemów, z którymi muszą się zmagać. Chodzi o ich intensywność i odczuwalność. Ta część przygód Leny w alternatywnym świecie to prawdziwy rollercoaster emocji, dużo się tutaj dzieje i szybko się wszystko zmienia. A napięcie stale trzyma w niepewności, co do tego, co nastąpi dalej. Zakończenie spada na czytelnika jak grom z jasnego nieba. Napisać, że zaskakuje, to jak nie napisać nic. Koniecznie musicie przeżyć to sami, bo efekt, jaki daje takie zakończenie tomu ciężko właściwie opisać słowami.
Podoba mi się kreacja świata przedstawionego w powieści. To element, który zwrócił moją uwagę już w pierwszym tomie, bo jest to coś świeżego, nowatorskiego, czego nie spotkamy nigdzie indziej. Lena przenosi się do innego wymiaru i nagle znajduje się w alternatywnej Polsce i to nie we współczesnych czasach, a tych bliższych epoce renesansu. Ciekawie obserwuje się, jak odnajdują się w tym nowym świecie najpierw Lena, a później jej brat Dominik, który dołączył do niej, aby sprowadzić ją do domu. Już w poprzednim tomie widać było zmianę, jaka zachodzi w Lenie w tych nowych dla niej warunkach. Równie interesujący jest konflikt polityczny, który zarysowany został już w poprzedniej części, a w tej nabrał na sile, ze względu na to, że w Lenie zakochało się dwóch wysoko w owym królestwie postawionych kuzynów. Pojawienie się dziewczyny w tym świecie staje się przyczyną wojny, a ona sama zostaje uwikłana w konflikt. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że dziewczyna nie potrafi się zdecydować na żadnego z mężczyzn. Pojawiają się dylematy w stylu „czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie”, a oni sami nie posługują się finezją w walce o uczucia kobiety. Wspominałam w recenzji pierwszego tomu, że liczę na to, że wątki polityczne i ciekawie zarysowany, oparty o fizykę kwantową motyw podróży między wymiarami zostaną rozbudowane. Stało się inaczej, te wątki, na które tak bardzo liczyłam zdominował romans oparty na trójkącie. Relacje bohaterów wskakują na wyższy poziom i nie jest trudno dać się porwać ich rozterkom sercowym. Szkoda tylko, że to one właśnie stanowią clou fabuły. Pomysł na kreację świata jest naprawdę świetny i nadal liczę na to, że w kolejnym tomie uda się autorce nieco ten pomysł rozwinąć. I trochę zmienić proporcje na korzyść wspomnianych przeze mnie motywów. W tym miejscu warto wspomnieć też o bohaterach. O ile ich kreacja nadal wypada bardzo dobrze, o tyle nie jestem pewna, czy zmienili się na plus. Lena jest nieco rozchwiana emocjonalnie, brak jej decyzyjności, ale trudno się jej dziwić, patrząc na położenie, w jakim się znalazła. Natomiast kuzyni, hmm.. tracą w tym tomie sporo. Cedrik jakby gdzieś zgubił swój charakter, a co się zrobiło z poczciwego Eavana, musicie już sprawdzić sami. Jedno trzeba autorce oddać, włożyła w kreację bohaterów sporo serca i nawet jeśli denerwują swoją osobą aż do tego stopnia, że ma się ochotę potrząsnąć książką i jakoś wpłynąć na nich, są jacyś. Nie są krystaliczni, ale są prawdziwi i ich historia wydaje się być wiarygodna.
Dobrze zostało napisane w podsumowaniu w opisie książki. „Za kurtyną: Perygeum” to powieść o uczuciach silniejszych niż czas i przestrzeń. Trzeba dodać, o uczuciach mocno poplątanych. Jest klimatyczna, przyspiesza bicie serca, trzyma w napięciu i nadal zdradza potencjał na więcej. Jest dobrze, ale liczę na to, że będzie jeszcze lepiej. Po takim finalne niecierpliwie wyczekuję kolejnej części. Serdecznie polecam.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 448
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
maitiri_books
Kurtyna nie rozsuwa się na zawołanie. Wszystko zaczyna się w słoneczny weekend, gdy Lena wybiera się na wycieczkę wspinaczkową. Kiedy czołga się w jaskiniowym...
Są takie historie, które niepostrzeżenie zakradają się do naszego serca i zostają z nami już na zawsze. Wywołują radość, łzy i złość, przynoszą ukojenie...